14. Otwórz oczy

169 13 0
                                    


— Nie zrobię tego!— Wrzasnęła na całe gardło, gdy Metatron kazał jej pozbyć się jej starego przyjaciela.

—Lauren, wiesz, że nie lubię takiego podejścia. Może więc inaczej, jeśli go powstrzymasz, pozwolę ci wrócić? Co ty na to?

— Możesz to zrobić? — Spytała ze zwątpieniem. Każdy wie, że stamtąd nie ma powrotu. Ci którzy próbowali nie wrócili ani do piekła, tym bardziej do nieba.

— Ja? Jestem bogiem, mogę wszystko.— Starzec wyszczerzyła się parszywie, patrzą na zamyśloną dziewczynę.

— Zgoda...

—Wspaniale! Masz czas do jutra.— Wyciągnął do niej dłoń, czekając, aż ją uściśnie, wieńcząc tym dane słowo.

—Do jutra?— Jęknęła, oddając gest.

W świecie ludzi, uścisk dłoni to często znak na powitanie gościa. W piekle natomiast, jest on paktem. Między aniołem a demonem sprawy mają się jednak inaczej. Żadne z nich nie posiada duszy, więc jeśli pakt zostanie przerwany. Umiera ten słabszy, więc nawet jeśli Metatron nie dotrzyma słowa i tak umiera Lauren. Niesprawiedliwe, ale nikt przecież nie przypuszczał, że demon i anioł naprawdę kiedykolwiek zwiąże pakt. Prawda? Aż do teraz oczywiście...

Bursztynowe włosy rozwiane przez buch ciepłego powietrza, zaszły ciemnym jak smoła pyłem. Lauren odgarnęła niesforne kosmyki do tyłu, przechadzając się po spalonym domu. Jak inaczej wywołać tę dwójkę z ukrycia, jak nie jakimś kataklizmem? Tak, spaliła na wiór przypadkowy dom w małej wiosce. Może jego mieszkańców tam nie było albo byli? Niespecjalnie zajmowała sobie tym teraz głowę. Paliła dom po domu, zostawiając jedynie pył i resztki piekielnego ognia. Uśmiechnęła się na ten widok, a pomyśleć, że pomimo tego, że zabiła za dziecka swoją rodzinę w ten sam sposób, a i tak jej to wybaczono? Była aniołem, żyła, pomagając innym, ale to nudne. Bo czemu ma rezygnować ze świetnej zabawy? Teraz nie ma tu Crowleya, a nawet jeśliby był, to czemu miałaby go słuchać? Zawiodła się na nim.

Tańczyła radośnie pośród zgliszcz, wirując i unosząc piękny jej zdaniem szary pył. Ujęła jeden z płomyków w rękę i podrzuciła go do góry. Wybuchł, jak sylwestrowy fajerwerk.

—Otwórz oczy.— Cichy szept przeszedł jej przez myśl. Przystanęła i poczuła się tak, jakby dopiero się obudziła. Upadła na kolana i zaczęła szlochać.

— C-co j-ja najlepszego w-wyprawiam...

Sweet Night my star  •Aziraphal x Crowley•Where stories live. Discover now