xxviii. hola!

8.4K 641 74
                                    

Polecam włączenie piosenki po gwiazdce *. Miłego czytania! ;)

Wielka hala przepełniona śpieszącymi się ludźmi. Heathrow od zawsze tętniło życiem. Stawiając małe, acz częste kroki, starała się nadążyć za młodym mężczyzna, taszczącym cały jej dobytek zmieszczony w jednej, niewielkiej torbie. Rozglądała się nerwowo, czując na nadgarstku uścisk ciepłych palców Louis'a. Zatrzymał się gwałtownie. Wpadła na jego plecy, odbijając się i na chwilę tracąc kontakt z rzeczywistością.

- To tutaj. - Odezwał się w końcu, odkładając torbę.

- Nie rozumiem po co się tak śpieszymy. - Stwierdziła, masując czoło i mrużąc oczy.

- Musisz zdążyć na swój lot. - Podszedł bliżej, ściszając głos.

Uniosła wzrok, trafiając na dziwne spojrzenie mężczyzny. Przez chwilę miała wrażenie, że w jego niebieskich tęczówkach widzi zatroskanie. Przełknęła dyskretnie ślinę i uchyliła usta. Nie pozwolił jej na wydanie z siebie nawet jednego dźwięku. Chwytając twarz dziewczyny w dłonie, złączył ich wargi w namiętnym, acz czułym pocałunku.

- Dlaczego nie możesz polecieć ze mną? - Wyszeptała zawiedzionym głosem, gdy ich czoła zetknęły się ze sobą, a spojrzenia spotkały.

- Już ci mówiłem. Muszę załatwić tu kilka spraw. - Odpowiedział poważnym głosem. Złapał jej dłonie i odsunął głowę, wciąż jednak nie odrywając wzroku. - Jak tylko uporam się z całym tym bagnem, przyjadę. Obiecuję. - Rzekł niewzruszonym głosem.

- Wcale nie chce tam jechać. - Skrzywiła się. - Skąd wiesz, że akurat w Barcelonie będę bezpieczna?

- Wiem to, po prostu. Poza tym zaopiekuje się tobą mój dobry przyjaciel. Zaufaj mi, proszę. - Uśmiechnął się tak pięknie i przekonująco, że ciemnowłosa westchnęła jedynie i skinęła głową. Z jakichś powodów, już dawno postanowiła ufać temu wciąż tajemniczemu spojrzeniu niebieskich tęczówek.

- Louis.. - Wyszeptała. Ścisnął jej dłonie, przyglądając się ciemnowłosej pytająco. - Ja.. będę.. - Przygryzła wargę ze zdenerwowania.

- Tak?

- Przyjedź szybko. - Rzuciła, uciekając wzrokiem.

- Obiecuję. - Wyszeptał do jej ucha i ucałował w czoło.

*

Zarzucając torbę na ramię wyszła niepewnie na halę przylotów. Wszędzie dookoła słyszała jeden, całkowicie obcy jej język. Zawsze uważała, że hiszpański jest świetny, ale to nigdy nie zmotywowało jej do jego nauki. I w tamtym momencie bardzo tego żałowała. Nerwowo rozglądała się na wszystkie strony, w głowie przywołując wyobrażenie przyjaciela Louis'a. Jego opis nie należał do szczegółowych. Chłopak uznał, ze Ever na pewno pozna go od razu. Przygryzła wargę ze zdenerwowania i założyła za ucho kosmyk ciemnych włosów. I właśnie w tamtym momencie jej oczom ukazała się kasztanowa czupryna. Jeden z mężczyzn zdecydowanie przewyższał innych. Rozglądał się ze skupioną miną. Dziecięca twarz, dłuższe włosy, dołeczki w policzkach. zmarszczyła brwi, wzięła kilka głębokich wdechów i zaryzykowała.

- Um, przepraszam? - Wyszeptała, podchodząc do wysokiego nieznajomego. Młody męzczyzna spojrzał w dół, a na jego twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech, który uwydatnił jeszcze bardziej głębokie dołeczki. - Czy ty jesteś Harry?

- Hola Hermosa!* - Niemalże krzyknął, rozkładając ramiona. - Ever, racja? - Dodał po chwili, gdy trzymał już filigranowe ciało dziewczyny w swoich ramionach. Ta jedynie pokiwała energicznie głową, czując jak powoli traci powietrze przez silny uścisk chłopaka i odurzający zapach pomarańczy, jaki od niego bił.

- Pani pozwoli. - Nie czekając na odpowiedź, chwycił w ogromne dłonie bagaż zdezorientowanej dziewczyny i pociągnął ją za sobą. dopiero, gdy pędziła za jego długimi krokami, przyjrzała się jego ubraniu. Niby nic szczególnego, ale w oczy najbardziej rzucała się jego koszula. Luźny, żółty materiał wypełniony kolorowymi kwiatami. Uśmiechnęła się pod nosem i już wiedziała, że przyjaciel Louis'a jest zupełnym jego przeciwieństwem.

Zatrzymali się przy starym garbusie w kolorze morskim. Chłopak wrzucił bagaż ciemnowłosej do środka, energicznie i szarmancko otworzył jej drzwi. Z szerokim uśmiechem zaprosił ją do środka i zamknął drzwiczki starego auta. Gdy w końcu znalazł się za kierownicą, Ever spojrzała na niego z rozbawieniem. Był tak wysoki, że jego długie nogi ledwo mieściły się w środku. Mimo wszystko, umiejętnie ułożył stopy na pedałach i już kilka minut później pędzili uliczkami Barcelony.

Podróż nie trwała długo, a przez cały czas jej trwania, ciemnowłosa milczała, podziwiając widoki rozciągające się za idealnie czystym oknem małego garbusa. Zatrzymali się pod zgrabnym, jasnym domem z drewnianymi wykończeniami. Wszędzie naokoło rozciągały się rzędy kwiatów i drzew. Każdy krzew był idealnie przycięty.

W środku, wszystko wydawało się jak z innej bajki. W domu Harry'ego czuło się zupełnie inny, przyjemny klimat, niż w angielskich mieszkaniach. Każda rzecz, każdy obraz, drewniana rzeźba, czy równie drewniany mebel był z innego świata. Nic nie było z tego samego kompletu. W powietrzu unosił się zapach pomarańczy, herbaty i czegoś, czego Ever nie potrafiła jeszcze zidentyfikować.

- To twój pokój. - Usłyszała za plecami zachrypnięty głos. Chłopak wyminął ją i uchylił błękitne, drewniane drzwi. Z jego twarzy wciąż nie znikał uśmiech, co wydawało się jej coraz bardziej dziwne.

- Dziękuję. - Odwzajemniła uśmiech.

- Jeśli chcesz się odświeżyć, tam jest łazienka - Wskazał za siebie. - Zaraz obok jest kuchnia. Zaraz coś nam przygotuję. - Klasnął energicznie w dłonie. Ciemnowłosa skinęła głową, nie zdążyła się jednak odezwać. Młody mężczyzna zniknął w drugim pokoju, stawiając wesołe kroki. Jeszcze chyba nigdy nie spotkała się z tak żywiołowym i wesołym człowiekiem. I przez chwilę zastanawiała się nawet jak świetny towar muszą sprzedawać w tej całej Barcelonie, skoro w jego zielonych oczach wciąż tańczyły wesołe iskry.

Wzruszyła ramionami i chwytając torbę w dłoń, wkroczyła do swojego nowego pokoju. Odrzuciła bagaż gdzieś w bok i opadła na niezwykle miękkie łóżko. Spojrzała na słonecznie żółty sufit i wydęła wargi. Czy tak właśnie będzie teraz wyglądało jej życie? Z obcym, nazbyt energicznym chłopakiem? W tamtym momencie wszystkie myśli ustawiała jedynie do przeżycia tych kilku dni. dni do przyjazdu Louis'a.


*po hiszpańsku „witaj piękna".



Perilous • bad tomlinson  ✔Where stories live. Discover now