Celestial body (10)

0 0 0
                                    

Celestia Nowak! Ale ona miała ciałko. Upojony alkoholem Sergiusz wpatrywał się jak sroka w gnat na owe ciałko w trakcie jednej z imprez u pianisty Mateusza pod koniec sierpnia.

Miał okazję oglądać jej ciałko już w pierwszej i drugiej klasie liceum, wystarczyło odwrócić się na krześle w kierunku ławki, w której siedziała, otoczona wianuszkiem koleżanek. Ale nie zrobił tego, zresztą – niby co miałoby mu to dać? Upojenie fizyczne, co najwyżej. Przecież był aromantyczny.

A u Mateusza było nieco inaczej. Celestia ubrała się inaczej niż zazwyczaj, lecz i tak zostałaby uznana za ubraną przeciętnie przez większość osób. Miała czarne, garniturowe spodnie i pasującą do nich czarną marynarkę, którą na barki zarzuciła niedbale, dla przyzwoitości. Piersi jako tako ukryła pod czarnym sportowym stanikiem. A buty, dla odmiany miała customowe, marki VANS. Jakiś bliżej nieokreślony artysta namalował na nich króciutkie, biało-niebieskie płomyki. Niebieskie po prawie całej długości i tylko na końcówkach białe, były włosy Celestii. Podskakiwały w rytm muzyki, zupełnie, jak jej piersi. Tak wesoło skakała. Sergiusz wyobrażał sobie, że posiada jej smukłe ciałko na wyłączność; że Celestia należy do niego, że zawsze już będzie leżeć na kanapie w jego pokoju i że będzie mógł do niej zaglądać kiedy tylko będzie chciał. Że będzie mógł pieścić ją, kiedy będzie chciał i kiedy ona będzie chciała. Myślał, o wprawianiu jej w stan szeroko pojętego zadowolenia i patrząc na Celestię czuł, iż byłby w stanie się przy niej spełniać.

I jak tak skakała, to ewidentnie w pewien sposób przypominała dzieciaka, co znalazł się na kolorowej imprezie w latach osiemdziesiątych, a nierozważni dorośli, tak dla zabawy, odurzyli go alkoholem i fajkami. Skakała z rękoma uniesionymi ku niebu, na którym zachodziło słońce i wyglądała, jakby tryskały z niej gwiazdy. Pojawiały się nad jej głową w ilości coraz większej i większej i nie spadając – zastygały.

Alkohol znieczulał Sergiusza, choć wtedy nie mógł wyzbyć się motyli w brzuchu. Może i był pijany, ale był też wystarczająco trzeźwy, by móc uznać, że właśnie się zakochał. To podważało wniosek, do którego doszedł po bolesnych latach kwestionowania swej orientacji na płaszczyźnie romantycznej, ale to akurat przyjął ze spokojem. Niespokojny był jedynie spoglądając na ciałko Celestii, bo ono zaczęło się do niego zbliżać.

Zeszło z pokrywającej się już rosą trawy i stanęło tuż przed Sergiuszem i Ameliją siedzącymi w fotelach z pustymi butelkami po piwie w rękach. Stanęło, po czym usiadło z nimi.

– Macie już po osiemnaście lat?

Sergiusz i Amelija spojrzeli na siebie pytająco oraz z lekkim niepokojem. Zgodnie schowali za fotele butelki, czemukolwiek miałoby to służyć. Przytaknęli.

– Szukam lokatorów do mojego mieszkania, nie mielibyście ochoty przypadkiem wprowadzić się do zacnej kamienicy przy ulicy Promienistej 11? – porozumiewawczo mrugnęła okiem.

– To przy moim starym domu... – zaczęła Amelija, mieszkająca, jak wiadomo, w niskim domku przy Promienistej 13.

– Jak to: starym?

– Były problemy z rodziną w lipcu. Wyniosłam się od nich i zamieszkałam chwilowo u... przyjaciela.

Sergiusz po raz pierwszy był świadkiem tego, by Riekowa nazwała księdza Niedomę Łebskiego przyjacielem. Dziwił się trudowi, z jakim przyszło jej to mówić, bo jak tu nie nazwać przyjacielem kogoś, kto stanowi wsparcie od prawie dziesięciu lat, a zatem – przez ponad połowę życia? Niczym na zawołanie zapomniał o potencjalnych kontrowersjach wynikających z pomieszkiwania młodej dziewczyny na plebanii. Zapomniał o tym, że Amelija przez ostatni miesiąc dokładała wszelkich starań, by przypadkowi przechodnie nie przyłapali jej na wychodzeniu z owej plebanii.

PRZYSTANEK POLITECHNIKA [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz