1️⃣Rozdział 5: Rozkazy Dumbledora

64 6 0
                                    

„Dziwna sprawa z tymi wojnami.

Pełno tam krwi i przemocy, ale też pełno trudnych do zrozumienia historii."

~Markus Zusak „złodziejka książek"

***

Przenieśmy się teraz na chwilę do Londynu, kwatery głównej Zakonu Feniksa, w której wrzało od najbardziej gorączkowych planów powstrzymania Voldemorta i skutków zbliżającej się wojny.

To było niemożliwe. Wiedziałem o tym ja, wiedzieli o tym i oni. Nikt nie jest w stanie zatrzymać kręcącego się koła pełnego okrucieństwa i bestialstwa, jakiego są w stanie dopuścić się ludzie.

Naturalnym jest jednak, że ludzie zawsze starają się je powstrzymać. Podążają za tym samym schematem: wywołują wojny, walczą, zawierają pokój, przysięgają, że już nigdy nie popełnią tego samego błędu, znowu wywołują wojny i koło kręci się dalej. W nieskończoność. Jak wąż, pożerający swój własny ogon.

I tym razem nie miało być inaczej.

Na Grimmauld Place 12, można było usłyszeć wyraźnie podniesione głosy i rozemocjonowane krzyki jego tymczasowych mieszkańców.

- Powinniśmy go tutaj ściągnąć! - to Syriusz, po raz kolejny od wielu dni rozpoczął tę samą konwersację, która zawsze przynosiła taki sam, bezowocny smutek. W porównaniu z tym, jak wyglądał jeszcze kilka tygodni temu, odmienił się nie do poznania. Włosy, choć nadal długie, nie były już splątane i matowe, nabrały odrobiny dawnego blasku i świeżości. Zarost miał zadbany, ubrania czyste i zupełnie nie podobne do wcześniejszych łachmanów, podartej pamiątce Azkabanu.

- Musimy czekać na zgodę Dumbledora, Syriuszu, dobrze o tym wiesz - odpowiedział Lupin tym samym zmęczonym głosem, którego zawsze używał w kłótniach z przyjacielem. - Nie możemy tak po prostu...

- Nie możemy go tam zostawiać! - przerwał mu drugi mężczyzna, z rozgniewanym błyskiem w oku. To jego oczy zmieniły się najbardziej, po dwunastoletnim pobycie w Azkabanie. - Nie rozumiesz, Harry i jego krewni są w okropn...

- Nie przesadzaj, Black - wysyczał zirytowany Snape, pogarda ociekała z jego słów. - Jestem pewien, że Potter świetnie się bawi w towarzystwie mugoli. Z pewnością ma mnóstwo czasu na...

- Och, zamknij się Snape, nikogo nie obchodzą twoje domysły - warknął Syriusz, patrząc na mężczyznę z nienawiścią. - Chodzi mi tylko o to, że jeśli nadal będziemy go trzymać w niepewności, nie wyniknie z tego nic dobrego. - zakończył, rozglądają się wokoło w poszukiwaniu poparcia.

- Robienie czegokolwiek bez zgody Dumbledora nie wchodzi w rachubę - westchnął Artur, ze zmęczeniem mrużąc oczy. - Przykro mi, Syriuszu - dodał łagodniejszym tonem.

Na chwilę zapadła ciężka cisza, przerywana jedynie sporadycznym szczękaniem talerzy i dźwięczeniem sztućców.

W zatłoczonej, ciemnej kuchni niemal wyczuwalne było unoszące się w powietrzu napięcie, emanujące z każdego członka zakonu. Remus z niepokojem przyglądał się zaciskającym się pięściom przyjaciela i jego napiętej linii szczęki. Zanim jednak ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, ciszę przerwał odgłos upadającego stojaka na parasole i następującego po nim przeraźliwego krzyku portretu pani Black.

- Zdrajcy krwi! Szlamy! Miesz...

Na te dźwięki Syriusz szybko zerwał się z miejsca, spiesząc, aby uspokoić obraz, wysłuchując jednocześnie przepraszających jęków nowoprzybyłej Tonks.

W końcu, kiedy przeraźliwe okrzyki ucichły, do kuchni wrócił Syriusz, prowadząc za sobą gościa.

Pogodna twarz Tonks i jej jaskraworóżowe włosy zupełnie nie pasowały do ponurej atmosfery domu. Z uśmiechem przywitała się z wszystkimi członkami zakonu i z ochotą opadła na krzesło.

O czym szepczą gwiazdy? |Harry Potter Fanfiction|Where stories live. Discover now