two

1.3K 132 62
                                    

drugi rozdział dedykowany jest wronsku, które z taką radością czytało każde zdanie w tej pracy

~~~

Mruczenie sprawiło, że otworzył oczy, krzywiąc się na ból z tyłu głowy. Chwilę zajęło mu przyzwyczajenie się do światła, a kolejna chwila minęła na układaniu planu wydarzeń poprzedniego dnia. Przypomnienie sobie o ataku było bolesne, a strach ponownie ogarnął jego ciało. Chciało mu się wymiotować i nie był pewny, czy było to od uderzenia czy dotyku mężczyzny. Leżenie w łóżku, będąc przebranym w piżamę, oznaczało, że to ta osoba go przebrała. Naprawdę nie chciał pamiętać o molestowaniu i o błękicie, który tak drażliwie powracał do jego umysłu, nie chcąc z niego odejść. Teraz telefon do Sonnego był obowiązkiem i chociaż Erwin czuł się okropnie, musiał coś poradzić, aby obietnice tego mężczyzny pozostały jedynie obietnicami, zakopanymi gdzieś z resztą słów, które miały przerodzić się w czyny, a o których każdy zapomniał. Ale niebieskooki miał obsesję i Erwin naprawdę nie wierzył, że zapomni. Nie, kiedy jego głowa pulsowała po mocnym uderzeniu, a na ustach dalej czuł smak jego waniliowej pomadki. Obrzydliwe.

Podniósł głowę, a jego dłoń pogłaskała miękkie futro kota, któremu na szczęście nic nie groziło. Erwin przez moment zastanawiał się, gdzie się wtedy zapodziała, ale mogła cały czas tam być i patrzeć na brutalność prześladowcy. Cieszył się, że kot dalej był szczęśliwie nieświadomy tego, co stało się zeszłego wieczora. Musiał wstać i nakarmić kotkę, która nie jadła przez cały dzień. Wątpił, aby mężczyzna wycisnął posiłek z saszetki, to raczej nie był jego cel. Zakładając kapcie na bose stopy, Erwin zaczął zastanawiać się, czy jest już sam w mieszkaniu. Miał taką nadzieję, chociaż na nic już nie liczył. Sytuacja wydawała się być tragedią, która napisana w odległym wieku, wyszła na światło dzienne, błyszcząc na scenie teatru. Ale Erwin nie był aktorem, teatr nie był jego miejscem pracy, a jego mieszkanie nie było bezpieczną sceną, na której nic mu nie groziło. Musiał zrozumieć, że od teraz powinien być ostrożniejszy, przede wszystkim kontaktując się z Sonnym. Czym było uczucie bezpieczeństwa, ciepłych ramion i miłosnego spojrzenia, gdy zimno dalej grzmiało w jego duszy, rozrywając go od środka. Uwielbienie było czymś, co niby znał, a jednak tak odlegle na to patrzył przez sztuczność uczuć, powstałych na skutek miękkich rys twarzy i surowego spojrzenia krzyczącego: „postaraj się o mnie, a dam ci wszystko". Łatwo zdobywał fanów, ludzie szybko się zakochiwali, a jednak wszystko to było złudne i bezwartościowe, prowadząc go do rozczarowania samym sobą. Zataczało to pętlę, dając głupią nadzieję na zmianę, która nigdy nie następowała. Zawsze kończyło się tak samo i tak samo się zaczynało. A Erwin brnął w to i tak, jakby nie miało być jutra. Jedynie David i Nicollo trzymali go w ryzach, nie pozwalając mu tonąć bez końca.

Mieszkanie było puste. Mężczyzna musiał osiągnąć swój cel w jakimś stopniu i zrezygnował z dalszego kroku, na rzecz chwilowego wycofania. Nie, żeby Erwinowi to przeszkadzało – był szczęśliwy, że nie spotkał go, siedzącego na jego kanapie i popijającego poranną kawę. Gdyby faktycznie się tak stało, padłby nieprzytomny i zapomniałby zadzwonić na policję. Swoją drogą, ta i tak by mu nie pomogła. Jedynie Sonny mógł mu pomóc, więc odszukując swoją komórkę wzrokiem, ucieszył się, że dalej działa. Trzydzieści procent baterii całkowicie mu wystarczało, aby przeczytać kilka wiadomości od Nicollo i Davida, zobaczyć nieodebrane połączenie od menadżera i sprawdzić masę powiadomień z Instagrama, którego zapomniał wyciszyć. Mimo to, najważniejsze było teraz zadzwonienie do policjanta, aby zgłosić tę sprawę osobie do tego przyzwyczajonej. Sonny mógł być mundurowym, ale dalej był jego przyjacielem, więc ta sprawa nie mogłaby zostać potraktowana w ten sam bezduszny sposób, co wcześniej. Erwin o tym nie myślał wybierając znajomy numer telefonu. Po kilku sygnałach usłyszał znajomy głos mężczyzny, zasapany, jakby przebiegł co najmniej maraton. Nie pojawiał się już tak często w swoim biurze, robił sobie kilka dni wolnych od pracy, aby odpocząć i uzupełnić energię utraconą po latach nieprzerwanej roboty. Zbyt wiele razy Erwin słyszał marudzenie tego mężczyzny, by nie wiedzieć, że źle się tam działo. Sonny już dawno odszedłby na emeryturę, gdyby nie nieudolność całej jednostki, która nie dałaby sobie bez niego rady. Dlatego spędzał kilka godzin tygodniowo na komendzie, by uciec szybko i zapomnieć o straconym czasie.

coalesce | morwinWo Geschichten leben. Entdecke jetzt