five

1.1K 121 29
                                    

piąty rozdział dedykuję sobie, bo coś w smutnym życiu trzeba sobie podarować

~~~~     

 Nie rozmawiali o pobudce, ani o wcześniejszych wydarzeniach. Oboje na nowo zamknęli swoje serca, chociaż rosnące emocje nie zniknęły, mącąc w głowach współlokatorom. Dni mijały, rutyna wracała, a telefony pojawiały się rzadziej, głównie wieczorami, gdy mleczne nogi przykryte były ciepłym kocem, a okulary pomagały w powolnym czytaniu kolejnej kryminalnej powieści. W wolnych chwilach znaleźli czas na rozmowy o wszystkim, chociaż wyjątkowo często dotyczyły one wojennych wspomnień Gregory'ego, które i tak mocno filtrował, nie rozmawiając o swoich traumach, dalej budzących go w środku nocy.

Zbliżyli się do siebie. Erwin zaczął traktować policjanta, jak przyjaciela, któremu mógł się wygadać, a Gregory zwyczajnie korzystał ze spokojnych momentów, analizując wszystkie dowody, które dotychczasowo zebrali. Nie było ich wiele, od czasu bezpośredniego spotkania ucichł na tyle, że zapomnienie o stalkerze stało się o wiele łatwiejsze. Zamiast stonowanej relacji, opartej na czystym służbowym stosunku, do dwójki dotarło, że wzajemne towarzystwo było niezwykle miłe. A razem z przeświadczeniem, że drugi mężczyzna wcale nie jest taki zły, pojawiły się całkowicie niechciane uczucia.

Początkowo Gregory myślał, że jest to zwykły podziw do osoby, która z taką dokładnością wymijała drastyczne myśli, nie przejmując się karami jakiegoś ściśle nieznanemu nikomu losu, mącącego w życiu modela ze złośliwym uśmiechem. Jednak podziw szybko zmienił się z zauroczenie niewielką sylwetką mężczyzny, którego charakter odrzucał każdą myśl, że człowiek ten może być uległą osobą.

Za to w Erwinie pojawiła się nieznana dotąd ciekawość w stosunku do drugiego człowieka. Zazwyczaj starał się odrzucać każdą myśl wiążącą go z policjantem, ale w Gregorym była nuta nowości, której zapach odurzał zmysły modela. Chwila rozmowy wystarczyła, by strudzony samotnością mężczyzna uśmiechał się, jak gdyby żadne trudności nigdy go nie dotyczyły, a stalker był wymyśloną przez schorowany umysł postacią, mającą na celu dodanie do jego życia jakiejś żywej ekscytacji. Gregory wzbudzał w nim najprawdziwsze emocje, odczuwane jedynie w niewielkim tłumie najbliższych mu postaci i to sprawiało, że niegdyś spokojny mężczyzna uciekał od rozsądnych decyzji i rzucał się w przepaść uczuć, których nie rozumiał.

Nie próbowali rozmawiać o swoich emocjach, gdyż były dla nich na tyle nieznane, że każde wspomnienie o nich wywoływało gorący rumieniec, jakby na nowo byli w średniej szkole, a miłosne gierki były codziennością.

Ale nie były. Obydwoje byli dorośli i obydwoje mieli swoje życia, całkowicie od siebie odległe. Chociaż na moment zostali złączeni przez swoje problemy, po ich rozwiązaniu ich życia miały powrócić na odpowiedni tor, a wszelkie miłosne chwile odejść w zapomnienie lub (może w jakiś magiczny sposób) stać się miłymi wspomnieniami.

Codzienność Erwina stała się codziennością Gregory'ego. Reklamy, pokazy mody, gale i sesje zdjęciowe były jedynie małym elementem życia modela, którego policjant stał się częścią. Montanha nigdy nie sądził, że będzie w stanie dostać się na ekskluzywne miejsca w tak łatwy sposób, ale nie marudził, gdy kelner przynosił mu drogi alkohol, a bogaci obywatele miasta zaczęli rozpowiadać swoje sekrety. Tak, Gregory Montanha naprawdę lubił plotkować i gdy miał do tego doskonałą okazję, nie zamierzał jej tracić.

Tak samo było tym razem. Erwin bawił się w gronie swoich znajomych, rozmawiając z nimi i śmiejąc się z wcześniej wypowiedzianych żartów, a Gregory obserwował go, ignorując jakąś dziką zazdrość, która zaczynała się w nim rodzić. Mężczyźni i kobiety nie przechodzili obok modela obojętnie – piękno mężczyzny było na tyle egzotyczne, że każdy chciał choć na moment poczuć tę egzotyczność na opuszkach palców i zasmakować smaku tej jasnej skóry, która kryła zgniły środek mężczyzny, udającego kogoś, kim zdecydowanie nie był.

coalesce | morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz