Kłótnia I Wypadek

815 79 11
                                    

(2/3)

-Jak się czujesz? -  spytałem Haru, który leżał w łóżku tego samego dnia późną nocą i dosłownie pocił się niemiłosiernie. Było mi tak bardzo go szkoda, że aż dosłownie płakałem, bo nie wiedziałem, jak mu pomóc.

Nie pozwolę dopuścić do niego żadnego Alfę, bo jest za młody na stosunek, bo ma jedynie dwanaście lat i jest za młody na leki. Będzie musiał odpuścić sobie szkołę na te kilka dni, by nikt z Alf się na niego nie rzucił. To cud, że Leo nie uaktywnił się, kiedy zaczął czuć fermony Omegi a co do Moi to jeszcze dziecko, więc o niego nie muszę się martwić. Dzwonię do Bakugou któryś raz z kolei, ale nic z tego telefon ma wyłączony. 

Mako na szczęście jako Beta nie ma ruji, jedynie dostała raz, co znaczyło, że jest już gotowa na rozmnażanie no i dostanie kolejną, wtedy kiedy będzie już przekwitać. A co do Omegi to jest duży problem, bo nie spodziewałem się, że tak szybko ją dostanie i to jeszcze takim wieku bardziej obstawiałem, że piętnaście tak jak ja. Przetarłem swoją twarz, patrząc na Omegę, który dosłownie cały rumiany a jego oczy były zaszklone i bardzo szybko oddychał. 

-Mamo co mi jest? Jestem chory? Umrę? -  spytał, na co zaprzeczyłem i delikatnie się uśmiechając i całując go w rozpalone czoło. 

-Oczywiście, że nie głuptasku mój nie umrzesz, każda Omega raz w miesiącu ma takie dni. Jesteś od teraz już dorosłym chłopcem Haru, jeśli jeszcze raz się to powróży, od razu mi o tym powiedz, dobrze?  Nie chce, by Alfy cię skrzywdziły — powiedziałem, biorąc syrop na zbicie gorączki, by mu podać, bo wręcz kipiał. 

-A czemu miałyby mnie skrzywdzić mamo? - spytał biorąc łyżkę syporu malinowego od razu dostając kubek herbaty do popicia. 

-Dlatego że bardzo ładnie pachniesz i tak jak powiedziałem, jesteś już duży, co znaczy, że możesz jak ja mieć dziecko. Jesteś bardzo młody, a tego nie chcemy, prawda? Musisz najpierw znaleźć dobrego i godnego Alfę i z nim mieć szczeniaki. Tak jak ja Haru, rozumiesz? -  spytałem, na co Omega pokiwał głową i delikatnie się uśmiechając i wtulając we mnie. 

-Jestem śpiący, pójdę spać — powiedział, układając się do snu, na co pocałowałem go w czoło i przeczesując jego wilgotne włosy. 

-W razie czego od razu krzycz, będę w kuchni — powiedziałem, wychodząc z pokoju i opierając się o drzwi i cicho wzdychając. Miejmy nadzieję, że zrozumie co chciałem mu przekazać, przez to.  Owszem jest bardzo młody, ale trzeba już rozmawiać o takich sprawach, bo chce by był w jakimś stopniu obeznany. 

-Mamo, bo chciałabym przyprowadzić mojego chłopaka na obiad czy to nie problem? -  spytała Mako w swoim różowym szlafroku w jednorożce. Delikatnie się uśmiechnąłem, kiwając głową. 

-Oczywiście, że możesz. Pogadam z tatą o tym i jakoś go przekonam, by dał szansę twojemu chłopakowi. A teraz zmykaj do pokoju, bo jest już dawno po dwudziestej trzeciej, a rano masz wykłady. -  pożegnała się, ucieszona przytulając mnie i biegnąc do swojego pokoju. 

******
-Gdzie ty byłeś do cholerny, jest już druga w nocy! -  krzyknąłem, ale nie głośno by nie obudzić dzieci — obiad już dawno wystygł i jest w lodówce. 

-Udała nam się misja, więc poszliśmy to oblać, ale tylko trochę wypiłem — powiedział, delikatnie się zataczając i dosłownie było czuć zapach alkoholu, papierosów i fermonów Omeg. 

-Jak tylko trochę, ledwo co stoisz na nogach do cholery jasnej!  Czy ty zdradziłeś mnie? Czuć od ciebie fermony — warknąłem, podchodząc do niego i ściągając z niego marynarkę, bo sam nie dałby rady. 

-Oczywiście, że nie co to za pytanie Izuku, tylko ciebie chcę, poza tym mamy trójkę dzieci a czwarte w drodze. -  mruknął, całując mnie i delikatnie zduszając moje biodra. 

-Przestań, jak jesteś pijany, nie chce z tobą tego robić, bo nie jesteś sobą — powiedziałem cicho, sapiąc i starając się go odepchnąć — Bakugou! 

Odepchnąłem go od siebie, słysząc jak coś warczy pod nosem i nagle bierze moją twarz, zduszając moje policzki. Uderzył mnie w twarz, na co jęknąłem dość głośno, czując jak krew spływa mi z nosa, na co zmarszczyłem brwi. Nigdy tak mocno mnie nie uderzył, nawet przed naszym związkiem i ślubem jak pracowałem jako niania. 

-Śpisz na kanapie — warknąłem, wchodząc na schody i idąc do góry, trzymając się dalej za obolały policzek i nos, który niemiłosiernie krwawił. 

-Tak szybko mi nie uciekniesz suko mała, mam ochotę na seks, więc masz mi go dać! -  warknął i wchodząc za mną, na co przyśpieszyłem, ale na marne, bo zgrabnie mnie złapał za rękę, przyciągając mnie do siebie. 

-Jeszcze czego — powiedziałem, odpychając się i to był bardzo zły ruch z mojej strony, bo nie poczułem stabilnego gruntu pod nogami i zleciałem z około dziesięciu schodów. 

Poczułem wręcz piekący dreszcz na kręgosłupie, kiedy powoli podniosłem się i usiadłem na podłogę. Na szczęście nic się mi nie stało oprócz małego siniaka na kolanach i zdarty łokieć. Popatrzyłem się bardzo zdenerwowany na Bakugou który patrzył się na mnie z szeroko otwartymi oczami, będąc wręcz widać sparaliżowany. Zobaczyłem również Mako zaspaną na górze, która patrzyła się na nas. 

-Co się stało?  - spytała, przecierając oczy i ziewając — czemu mama siedzi na podłodze? 

-Mako idź do pokoju proszę, nic mi nie jest — powiedziałem, wstając powoli, a kiedy byłem na równych nogach, zachwiałem się i trzymając się poręczy. Poczułem przeszywający ból podbrzusza, na co zacząłem szybciej oddychać i momentalnie się rozpłakałem. 

-Dzwoń po karetkę! -  krzyknąłem, czując jak coś spływa mi po udach, a ja już wiedziałem, że to nic innego jak krew. Ból był coraz większy, aż trudno było mi oddychać, na co znów upadłem na podłogę. Na szczęście Mako szybko zbiegła z telefonem dzwoniąc na pogotowie a ja patrzyłem się na Bakugou który patrzył się na mnie nie robiąc nic.

To mnie jeszcze bardziej zabolało, a moje serce pękło tego dnia po raz pierwszy. 

Do następnego :)

Niania II | BakuDeku • TodoDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz