Zwiady, Bójka I Wymioty

498 66 6
                                    

-Jak się czujesz? - Kai spytał Shoto, który intensywnie podciągał się na drabince i robiąc przy tym kolejną serię ćwiczeń. Był pochłonięty ćwiczeniami, by wzmocnić swoje mięśnie do tego stopnia, by być jeszcze silniejszym. Miał tak silne pragnienie zabicia Bakugou, że nie mógł doczekać się tego, aż zrobi to.

-Dobrze Kai — powiedział, stojąc już na prostych nogach i wycierając białym puszystym ręcznikiem swoje spoconą twarz. Oddychał szybko, spoglądając na swojego szefa, bo tak od kilku dni zaczął go nazywać, co Alfie nie przeszkadzało. 

-To super, jesteś na tyle silny, byś mógł zrobić swoją pierwszą misję — Kai uśmiechnął się do cyborga, który delikatnie zmarszczył brew, nie wiedząc, co Alfa ma na myśli. - musisz udać się do domu Bakugou i obejrzeć cały teraz. Musisz zapoznać się z każdą pułapką, monitoringiem i innymi rzeczami na posesji. Dam ci telefon, który teraz będzie twój i komunikuj się ze mną. 

Shoto pokiwał głową, wręcz czując, jak jego serce szybciej bije na samą myśl, że zobaczy zieloną Omegę. Sam nie wiedział czemu, ale bardzo spodobała mu się ta niewinna Omega, który więził Katsuki. Wiedział, że nie może powiedzieć tego Kaiowi, bo będzie zły na niego, więc obiecał sobie, że będzie to jego tajemnicą. Bał się również tego, że nie uda mu się, bo od przebudzenia minęło trzy miesiące i ani razu nie był za zewnątrz. 

-Dziękuję — mruknął, biorąc czarny telefon i odkładając go na szafkę i słuchając, co do niego mówi szef. Lokalizacje miał włączoną, więc tylko musiał po kryjomu dostać się tam i nie zostać zauważonym, co wydawało się proste. 

Szybko umył się, bo był cały przepocony i ubrał się w czarną bluzę i czarne dresy a na twarz maseczkę i czapkę pod kolor. Wziął telefon i kierował się tam, gdzie pokazywała lokalizacja, co było dość proste i szybkie, kiedy skakał po dachach budynku dość szybko. Przez wzmocnione ciało o wiele dalej skacze i jeszcze wyżej oraz jest znacznie szybszy od normalnego człowieka. Zeskoczył z dachu do ciemnej uliczki, widząc dość dużą willę od tyłu i sprytnie wdrapał się na drzewo. 

Usiadł na gałęzi, sprawdzając dokładnie teren swoim sztucznym okiem, które wszystko skanowało. Zobaczył, że jest osiem kamer na zewnątrz, jak i cztery czarne ogromne psy z tyłu za domem. Uznał z zawodem, że nie zobaczy Omegę, więc już chciał wracać, ale zobaczył światło na samej górze, więc wdrapał się o wiele wyżej. Oko mu się otworzyło, a serce mocniej zabiło, widząc zapłakaną twarz Omegi, który wręcz krzyczy na blondyna, a Alfa również na niego krzyczy. 

Uznał, że zapewne blondyn znęca się nad młodszym i chciał już wkroczyć, ale przecież by się zdemaskował. Uznał, że będzie oglądał wszystko z boku i z całej siły ściskając drzewo, by nie telepać się ze złość. Poczuł jak deszcz go przechodzi, kiedy zobaczył, jak zielonowłosy miał ogromny plaster na czole i policzku. Kolejnego widoku już nie wytrzymał, widząc jak Bakugou z całej siły uderzył Omegę który upadł na podłogę i płacząc jeszcze głośniej. 

Naciągnął jeszcze bardziej czapkę i maskę oraz założył kaptur i z całej swojej siły, odbił się od gałęzi i lecąc na okno, które wybił. Przeturlał się do środka, stojąc na równe nogi i patrząc swoim sztucznym okiem na Alfę, który był w szoku. Zanim coś powiedział, leżał na podłodze, kiedy Shoto powalił go jednym ciosem w twarz a kolejnym w brzuchu na tyle mocny, że wypluł krew. 

-Łapy przy sobie sadysto pieprzony, jest to upomnienie na drugi raz cię zabiję. - warknął spoglądając na Izuku, który trząsł się ze strachu, a widząc połowę twarzy cyborga, delikatnie zmarszczył brwi. 

-Shoto? - po tych słowach jego już nie było, biegł jak najszybciej do swojej kryjówki. Był wręcz zauroczony tym, że Iuzku wypowiedzi jego imię i zadowolony, że pobił Bakugou, choć wiedział, że będzie miał problem przez to. 

******

Patrzyłem się na wybite okno, kiedy chłodny wiatr wiał mi prosto w twarz. Oddychałem szybko, cały zestresowany i spocony, już nie myśląc o bólu policzka i czując wręcz potrzebę pomocy Alfie, który leżał a ziemi, głośno kaszląc. Byłem wręcz pewny, że widziałem znajomą twarz Shoto wręcz byłem tego pewien, ale przecież on do cholery nie żyje od kilkunastu lat! 

-Nic ci nie jest? - spytałem, idąc do niego na czworaka i widząc, wręcz jak krew płynie mu z nosa i z ust co mnie przeraziło. - Bakugou! 

-Zamknij się do cholery! Słyszę cię, tylko nie mogę mówić, bo to boli. - wysapał, kaszląc krwią, a kilka kropelek na mnie poleciało. Poczułem metaliczny zapach krwi, na co delikatnie oko mi drgnęło i szybko złapałem się za brzuch i usta chcąc iść do ubikacji, ale wiedziałem, że nie zdążę. 

Podbiegłem do małego kosza, wysypując jego podarte dokumenty i wymiotując do worka, czując wręcz ulgę. Nie wiem czemu, ale od kilku dni, kiedy wyszedłem ze szpitala, czułem się okropnie. Możliwe, że właśnie przez to, że uderzyłem się w głowę, lekarz sam mówił, że mogę mieć przez pewien czas zawroty głowy i mogę wymiotować. No ale to ciągnie się ponad tydzień już za mną. 

-Nic ci nie jest? - słyszałem cichy głos Katsukiego, na co serce delikatnie szybciej mi zabiło, ale zaraz prychnął em, znów starając się nie zwymiotować. 

-Co cię to interesuje do cholery! Idź sobie do jebanej Togi! Mogę nawet być śmiertelnie chory, a nie chce twojego sztucznego współczucia, jebany egoisto! 

-Izuku proszę, jesteśmy teraz w trudnej sytuacji, ja się wykrwawiam, a ty wymiotujesz. Zadzwonię po Sero musi nam pomóc, a potem wrócimy do naszej rozmowy na temat naszej przyszłości, dobrze? - spytał, na co niechętnie pokiwałem głową, ale i tak tego nie widział, bo leżał patrząc się w sufit, a ja po raz kolejny zwymiotowałem. 

Do następnego :)

Niania II | BakuDeku • TodoDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz