I

267 22 36
                                    

W dniu opublikowania pierwszego rozdziału, 20 marca przypadają urodziny Hudson. Złóżcie życzenia naszej królowej i zapraszam do czytania!

💗💛💙

Panna Hudson nie spodziewała się w życiu wielu rzeczy. Nie spodziewała się, że ten leń i nierób, który nie płacił jej czynszu, zostanie najsłynniejszym detektywem Londynu. Nie spodziewała się, że przyprowadzony przez niego Amerykanin okaże się taki irytująco uroczy i denerwująco idealny. Nie spodziewała się, że trzy lata po tragicznej śmierci frustrującego Amerykanina, okaże się, że ten jednak żyje i ma się dobrze, że pracuje dla rządu jako specjalny agent i jest równie pięknym mężczyzną, jakim był wcześniej. Po prostu teraz było widać po nim, kim jest: cholernym Jamesem Bondem.

James był blondynem o słodko potarganych włosach z rozbrajającym uśmiechem i pięknymi rysami twarzy. Dodając do tego jego zalotną i flirciarską osobowość, nie sposób się dziwić tłumowi jego fanek, a może nawet i pojedynczych fanów. Dlatego Hudson przekonywała się, że jej nie zależy. W końcu jak ona miałaby zdobyć kogoś, kogo tak wielu chciałoby mieć? Ale gdyby spojrzeć na to z drugiej strony... To oczywiste, że z Jamesem łączyło ją coś szczególnego. Kiedy spotkali się po tych trzech latach, przegadali całe spotkanie, ignorując wszystkich pozostałych, a potem szukali każdej okazji, byle się ze sobą spotkać. Gdy była na siebie zła i zaczęła mamrotać pod nosem, czego w sobie nie lubi, on wyszedł naprzeciw z opowiadaniem o wszystkim, co w niej uwielbia. Zawsze jej słuchał, nawet gdy wszyscy inni mieli już dość tematu. Pomagał jej w przygotowaniu domu do świąt, a potem zmęczony zasnął na jej ramieniu. Już nie mówiąc o tym, że gdy Sherlock znów zaczął być palantem i kwestionował tożsamość Bonda, próbując zdefiniować go jako panią Adler, a gdy spotkało się to z wyraźną dezaprobatą blondyna — panią Bond, James odwrócił od niego wzrok, spojrzał się jej prosto w oczy i powiedział, że jeszcze nie ma w ich towarzystwie żadnej pani Bond.

Te przemyślenia przyprawiały ją o uśmiech i bezsenne noce wypełnione snuciem możliwych scenariuszy zdarzeń. I Hudson żyła swoim snem, tymi marzeniami i scenariuszami, a chociaż bała się nazwać tego miłością lub zakochaniem, bo nawet myśl o byciu zauroczonym ją stresowała, to samo śnienie o różnych możliwościach było czarujące. Do czasu aż wybudziła ją rzeczywistość. 

To nie tak, że wczorajsze spotkanie z Bondem było nieudane. Było bardzo udane, tak bardzo udane, że Hudson zaczęła liczyć na więcej w kwestii tej relacji. Był jeden problem — już praktycznie pod koniec, żegnając się, kobieta zauważyła malinkę na szyi mężczyzny, a jej serce złamało się na pół. Bond wyraźnie miał kogoś, z kim pozwalał sobie na coś więcej. I to nie ona była tym kimś więcej. Wprowadziło ją to w nieznane dotąd poletko zazdrości i smętku. Hudson zastanawiała się, kim mógł być wybranek, bądź wybranka Bonda. Czuła w stosunku do tej osoby okropną zawieść. Jednak najważniejsze było upewnienie się, czy ta osoba będzie dobra dla Jamesa. Bo jeśli będzie, to najważniejsze by byli szczęśliwi. A jeśli nie... James z pewnością mógłby się sam obronić, ale i ona nie puściłaby nikomu płazem skrzywdzenia go.

Nasunęło się jej więc pytanie o sprawcę całego zdarzenia. Sprawcę feralnej malinki. I gdy już chciała prosić Sherlocka o pomoc, uświadomiła sobie jedną rzecz. Przecież Sherlock był oczywistym podejrzanym. To on w ogóle zapoznał ją z panem Bondem, znanym wtedy jeszcze pod kobiecym imieniem. Sherlock i James byli dobrymi znajomymi i troszczyli się o siebie, nawet jeśli dużą część ich relacji stanowiły sprzeczki i intelektualne przepychanki. A że Sherlock zawsze zarzekał się, że kobiety mu się nie podobają, to Bond nie będący jedną z nich, musiał być czynnikiem zbliżającym ich do siebie. Na niekorzyść tej teorii przemawiało istnienie Williama Jamesa Moriarty'ego: mężczyzna namieszał Sherlockowi w głowie i niezależnie od specyfiki ich relacji, Mistrz Zbrodni na pewno miał na niego wielki wpływ. Spędzili razem trzy lata, co mówiło samo za siebie. Czy Sherlock mógłby wejść w relację romantyczną z Bondem, ciągle będąc tak blisko związanym z Williamem? 

Panna Hudson i zagadka malinki Jamesa BondaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz