ROZDZIAŁ 29.

684 47 10
                                    

Teraz w rezydencji nie było żadnej kucharki, która mogła ugotować im jedzenie, więc Svetlana założyła, że samodzielnie będzie musiała przygotować sobie posiłek. Przynajmniej myślała tak do momentu, w którym zobaczyła krzątającą się po rezydencji służkę.

Nieśmiertelna kobieta była bardzo cicha i bała się nawet własnego cienia; na każdym kroku drżała, jakby była przekonana, że zaraz ktoś ją zabije.

Usiadła do stołu, tym razem nie wybrała siedzenia na samym końcu pomieszczenia, tego najdalszego od księcia. Nie wiedziała, czemu; po prostu usiadła na krześle obok.

Hadrian pojawił się chwilę później. Na jej widok stanął w bezruchu na samym środku pomieszczenia, wypatrzony prosto w jej oczy. Z początku się nie odzywał, jakby nie był pewny, co mógł powiedzieć, ale w ostateczności oczyścił gulę w gardle i wypowiedział do niej łagodnym tonem:

— Dziękuję. — Svetlana kiwnęła głową, ale nic mu nie odpowiedziała; nie była pewna, co mogła powiedzieć. Skinienie głowy było najrozsądniejsze. Następca tronu odchrząknął, a zaraz po tym spoczął na krześle. — Niesamowite, że usiadłaś koło mnie — mruknął ironicznie. — Czym sobie zasłużyłem?

Raikova spojrzała na niego ostro, ale nie skomentowała jego słów, bo do jadalni wkroczyła służka niosąca na dłoniach dwa talerze, które po chwili ułożyła przed nimi. Hadrian otrzymał danie mięsne, a ona warzywne. Przecież nie mówiła kucharce, że nie je mięsa. Więc skąd ona...?

Jej zagwozdka zaraz została wyjaśniona.

— Czy dla śmiertelniczki od teraz już zawsze mam przygotowywać bezmięsne dania? — zapytała księcia.

Brunetka zamrugała zaskoczona. Nie spodziewała się, że nieśmiertelny zwróci uwagę na to, co jada. Naprawdę była przekonana, że Hadrian raczej będzie miał to głęboko gdzieś albo będzie ją zmuszał do jedzenia mięsa.

— Tak — odpowiedział służce, która gdy tylko usłyszała to, co chciała, skinęła głową, a następnie odeszła w pośpiechu.

W milczeniu zaczęli zajadać się śniadaniem, a gdy ich naczynia były praktycznie puste, Svetlana postanowiła się odezwać. Musiała poznać odpowiedzi, których pragnęła usłyszeć już od jakiegoś czasu.

— Opowiedz mi o moich rodzicach — powiedziała cicho.

Widelec Hadriana zatrzymał się w połowie drogi do ust. — Chciałabym dowiedzieć się czegoś o ich przeszłości. Tej prawdziwej — sprostowała.

Brwi księcia zbiegły się ze sobą. Wyglądało na to, że był zdumiony jej prośbą. Mimo wszystko nie zamierzał trzymać jej dłużej w niepewności. Wyprostował się w siedzeniu i zaczął swoją opowieść:

— Jak już wiesz, otrzymałem ich w prezencie od swojego ojca. — W jego tonie nie było radości, jakby nie był zadowolony z tego faktu. — Z początku traktowałem ich okropnie, ale po jakimś czasie ich obecność zaczęła mi odpowiadać. Polubiłem ich bardziej niż wtedy byłem gotów się do tego przyznać i zaproponowałem im, aby pomogli mi w znalezieniu jakiegoś rozwiązania na pozbycie się przypadłości mojego ojca. Aniria... to znaczy Irina, zamykała się w jednej z komnat w Podziemnej Komnacie i właśnie tam szukała sposobów jak mógłbym zabić króla. Natomiast...Vladimir uczył mnie walczyć jak prawdziwy wojownik. To dzięki niemu teraz wiem jak posługiwać się mieczem. — Zmarszczył brwi, gdy coś sobie uświadomił. — Nigdy nie powiedział mi, skąd to wszystko wie.

Svetlana to wiedziała, więc postanowiła się nią z nim podzielić. Skoro jej rodzice kiedyś się z nim przyjaźnili, Hadrian zasługiwał na poznanie prawdy.

Niewolnica SłońcaWhere stories live. Discover now