ROZDZIAŁ 40.

695 44 13
                                    

Śnieg na szczycie góry dwukrotnie wzrósł na sile, od kiedy znajdywała się tu po raz ostatni. Zamieć była tak obfita, że pani Rigen niewiele dostrzegała nawet mimo bardzo dobrego wzroku.

Zapewne, gdyby była człowiekiem, za żadne skarby nie zdołałaby wspiąć się na sam szczyt góry, ale ona była nieśmiertelną i w dodatku władała starożytną mocą, pochodzącą od bóstwa nocy.

Magią ciemności utworzyła wokół siebie tunel z wiązek mroku, który chronił ją przed śniegiem oraz doprowadził pod same drzwi domku z czerwonego drewna. Nie musiała pukać, aby dostać się do środka. Ślepa kobieta w czarnych włosach już na nią czekała.

Pani Rigen podeszła do Gwiezdnej Wieszczki, a następnie ucałowała ją w dwa policzki, szczerząc się.

— Witaj, ciociu — powiedziała do krewnej, na co kobieta się rozpromieniła.

— Witaj, Lysso. — Jej ciotka przepuściła ją w drzwiach, więc białowłosa bez zawahania weszła do wnętrza domku. Gdy znalazła się w salonie, pierwszym, co zrobiła było podejście do klatki z wypchaną sową.

— Tęskniłam za tobą, mamo — powiedziała do zwierzęcej postaci wychowanki, głaskając jej główkę.

Czując za sobą obecność krewnej, odwróciła się i spojrzała w miejsce, gdzie kiedyś znajdywały się jej oczy.

— Jego wysokość wciąż żyje — powiedziała ciotka, wyglądając na zawiedzioną.

Reakcja Gwiezdnej Wieszczki sprawiła, że w klatce piersiowej poczuła uścisk. Pojawił się on tam, bo Lyssa robiła wszystko, aby zadowolić ciotkę. Wielokrotnie próbowała zabić Hadriana Aschenbrenner'a, a także stale mieszała w jego życiu. Lecz nie tylko w jego.

Robiła to również w przypadku Svetlany Raikovej oraz dawno temu jej rodziców. Miała swój udział w każdej przykrej rzeczy, jakiej wszyscy doświadczyli.

Lyssa Rigen uprzykrzała ich życia, bo tylko w ten sposób mogła dojść do swojego upragnionego celu. Formowała los, jak chciała, ale on i tak jakimś cudem potoczył się swoim własnym torem. Svetlana Raikova nie zabiła Hadriana Aschenbrenner'a. nawet, gdy pani Rigen robiła wszystko, aby jej to ułatwić.

— Mój wnuk stał się królem — zaznaczyła, mając nadzieję, że te słowa ostudzą rozdrażnienie ciemnowłosej kobiety. — Teraz wielu będzie chciało go zabić.

Nie udało jej się przekonać ciotki; jasnowidząca cmoknęła z dezaprobatą.

— To musi być ona — wyjaśniła swojej krewnej, nie siląc się na miły ton. — To światło musi zabić ciemność. Może zrobić to tylko ono.

— Śmiertelniczka w końcu to zrobi — przekonywała ją. — Skoro zamordowała jednego króla, zamorduje też następnego. W końcu przegonimy Wieczną Noc i wreszcie będziemy mogły się zemścić.

Profetka ściągnęła brwi, głębiej zastanawiając się nad jakąś sprawą

— Twoja prawdziwa matka nie byłaby zadowolona — stwierdziła swobodnie, co zadziałało pani Rigen na nerwy.

— Ona mnie nie obchodzi; ta kobieta przecież mnie porzuciła. Jestem lojalna tylko wobec was.

Gwiezdna Wieszczka uśmiechając się, zerknęła na martwą sowę, zamkniętą w klatce.

— Zostajesz pomszczona, moja siostro — zwróciła się do niej. — Z twojego powodu rozpocznie się wojna bogów.

Niewolnica SłońcaWhere stories live. Discover now