Minęło kilka dni. Regulus trzymał pudełko pod poduszką i praktycznie o nim zapomniał, do pewnego przykrego incydentu. Otóż w przeddzień Świąt Bożego Narodzenia, dokładnie 24 grudnia, pielęgniarka zrobiła Blackowi niemiłą niespodziankę. Jak co dzień przyszła do niego, z tacą rozwodnionej owsianki, kubkiem herbaty, która została zrobiona z torebki użytej chyba z piąty raz i porcją leków. Regulus zerknął z niesmakiem na herbatę i owsiankę i odsunął od siebie miskę i kubek.

- Nie wybrzydzaj, to wszystko, co jest. - warknęła pielęgniarka, widząc reakcję chłopaka.

- Nie jem tego. - odparł - Wygląda, jakby już ktoś to raz jadł.

- Trudno, najwyżej będziesz chodził głodny, nie moja sprawa. - kobieta wzruszyła ramionami - Połknij to. - podała mu leki. Regulus westchnął cicho, wywrócił oczami i wsadził tabletki do buzi i upijając łyk herbaty, by łatwiej je przemknąć. Myślał, że to już koniec, że za chwilę pielęgniarka sobie pójdzie, ale spotkało go niemiłe zaskoczenie. Kobieta wyciągnęła z kieszeni strzykawkę, pudełko z igłą i małą fiolkę z jakąś substancją.

- Kolejne leki? - spytał Regulus z lekkim niepokojem. Nie lubił igieł, w sumie to nawet trochę się ich bał - Nie martwicie się, że możecie przedawkować?

- Nie ma mowy o żadnym przedawkowaniu, zresztą, kim ty jesteś, by mówić o takich rzeczach? - powiedziała opryskliwie kobieta, po czym podwinęła rękaw szpitalnej bluzy chłopaka. Black skrzywił się nieco, gdy poczuł, jak igła przebija mu skórę. Gdy było po wszystkim, pielęgniarka schowała strzykawkę i igłę do kieszeni, chwyciła tacę po czym wyszła z pokoju. Regulus czuł się trochę dziwnie. Chciało mu się spać, miał wrażenie, że nagle całe jego ciało zrobiło się ciężkie, w głowie mu szumiało... Wychodzi, że leki już zaczęły działać. Nagle przypomniał sobie słowa pacjenta, który dał mu amfetaminę:
"Wszystkie te efekty uboczne leków, które nam dają, znikają. Głowa cię nie boli, jest super, jaśniej myślisz, świat ci nie wiruje przed oczami..."
Bez wahania sięgnął pod poduszkę i wyciągnął spod niej pudełko. Wyjął z niego strzykawkę. Z lekką fascynacją wpatrywał się w przedmiot, po czym podwinął rękaw. Przyjrzał się swojej bladej skórze, naznaczonej wieloma bliznami po różnych urazach. Przyłożył igłę do skóry i zamykając oczy, wbił ją w przedramię. Skrzywił się, po czym nacisnął tłok. Substancja dostała się do jego żył i poczęła wędrować z krwią w inne części organizmu chłopaka. Regulus wyjął igłę. Z lekkim cieniem radości schował strzykawkę z powrotem do pudełka i schował je tym razem pod materac. Na efekty działania narkotyku nie musiał długo czekać. Nagle głód, który do tej pory czuł, zniknął, chłopak zaczął nerwowo podrygiwać nogą, stał się pobudzony, przestało mu się chcieć spać, a gdy sięgnął po książkę Carrie, którą dostał od Jamesa, horror autorstwa Stephena Kinga i otworzył na oznaczonej zakładką stronie zdał sobie sprawę, że jest bardziej skoncentrowany niż zazwyczaj, i lepiej zapamiętuje czytany tekst. Ogólnie efekt wzięcia amfetaminy bardzo mu odpowiadał. I było dokładnie tak, jak mówił mu tamten pacjent - głowa go nie bolała, myślał jaśniej, świat mu nie wirował przed oczami, był mocno pobudzony - czuł się świetnie.

***

Minęło kilka godzin. W tym czasie amfetamina powoli przestawała działać i Regulus coraz bardziej odczuwał skutki uboczne wzięcia narkotyku. Cudowne uczucie beztroski, pobudzenia i lekkości minęło, ustępując miejsca bezsenności, bólom i zwrotom głowy, delikatnego krwawienia z nosa, mdłościom, suchości w ustach oraz poddenerwowania i niepokoju. O ile po lekach chłopak zazwyczaj czuł się zmęczony i senny, teraz, pomimo zmęczenia, większego niż po zażyciu leków, nie potrafił zasnąć. Wiedział, że wziął za dużo narkotyku, ta dawka na pewno była przeznaczona dla dorosłego, nie dla szesnastolatka, który na dodatek jest osłabiony i jego stan zdrowia bardzo odbiega od tego, który miał przed przybyciem do szpitala.
Regulus usiadł na łóżku i podciągnął kolana pod brodę, oplatając je ramionami. Ukrył do połowy twarz za rękoma, odsłaniając tylko załzawione oczy i nos.
"Głupio postąpiłem. Tak, bardzo głupio." skarcił się w myślach, ale dopiero teraz do niego dotarło, jakim był idiotą. Dlaczego? Dlaczego dopiero teraz, a nie te kilka godzin wcześniej? Zawsze tak było. Zawsze musiał pójść tą złą drogą, podjąć tę złą decyzję, po czym zrozumieć swój błąd dopiero wtedy, gdy odczuje konsekwencje swojego postępowania.
"Jesteś kretynem." powiedział w myślach, wplatając palce w swoje włosy i je na nich zaciskając "Teraz to wiesz. A powinieneś wiedzieć te pięć godzin wcześniej. Czemu ty zawsze musisz być taki głupi?"
Ale nawet ten prowizoryczny ochrzan w myślach nie sprawił, że poczuł się lepiej. Jeśli to możliwe, poczuł się gorzej. Łzy zaczęły mu cieknąć po policzkach i nagle w myślach usłyszał głos matki, która za każdym razem naśmiewała się z płaczu syna.
"Przestań się nad sobą użalać." mówił głos "Powinieneś się wziąć za siebie, a nie ryczeć nad swoją głupotą. To ci nic nie da, po za tym, że zmarnujesz swój czas."
Chłopak przypomniał sobie zaraz swojego starszego brata, który jakkolwiek by go nienawidził, zawsze starał się go w takich chwilach pocieszyć. Regulus lekko uśmiechnął się na wspomnienie Syriusza, który sadzał go płaczącego na kolanach, przytulał do siebie i przemawiał uspokajającymi głosem, po czym zabawiał brata żartami. Chłopak wtedy miał wrażenie, że te momenty są jedynymi, gdy może wreszcie poczuć, że ma brata. Ale wszystko się skończyło z chwilą, gdy starszy z braci trafił do więzienia. Wtedy wszystko się posypało, cały świat Regulusa legł w gruzach. Jego matka często płakała po nocach, ojciec zaczął coraz częściej zaglądać do kieliszka, a chłopak stał się smutny i zamknięty w sobie. Zamykał się w swoim pokoju po szkole, pisał wiersze, listy, prowadził zeszyt, w którym opisywał swoje uczucia... Gdy żałoba minęła, nic już nie było takie jak dawniej. Matka zaczęła się coraz częściej denerwować na swojego młodszego syna, ojciec rozzłoszczony wracał z pracy i od razu otwierał butelkę wódki, i zapalał papierosa... Dom powoli podupadał, stał się smutny, cichy i pogrążony w rozpaczy. Kurze zalegały na półkach z książkami, ramach obrazów i dywanie, coraz większe pajęczyny zwieszały się z lamp, gitara Syriusza oraz jego ukochane auto starzały się w garażu, podobnie jak jego ubrania, książki, pieniądze, wszystko, co kiedykolwiek do niego należało... Dom, niegdyś radosny i wesoły, za sprawą zniknięcia starszego Blacka stał się ponury i odpychający. Gdy zabrakło tej iskierki, tego światełka, domowe ognisko zgasło, a budynek spowiły ciemności. Regulus tego nie wiedział, ale gdy rodzice dowiedzieli się o jego problemach, zaniedbali dom jeszcze bardziej. Dwaj bracia byliby mocno zdziwieni, widząc rodzinny dom w prawie że ruinie. To już nie było to mieszkanie, w którym się wychowali.

✔️Nie zasługuję na twoją miłość | JEGULUS | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now