14

278 20 4
                                    

Regulusa obudziły drobne promienie zimowego słońca, które wpadały przez okno jego sypialni. Przetoczył się na plecy i wlepił oczu w drewniany sufit. Chwilę leżał w łóżku, po czym wstał. Syknął cicho, gdy jego skórę zaatakował chłód. Owinął się kocem, po czym zszedł na dół do kuchni. Na kuchence stał metalowy czajnik, z którego jeszcze leciała para, co znaczyło, że James musiał niedawno wyjść. Regulus wsypał do kubka garść herbacianych fusów i zalał je gorącą wodą. Chwilę obserwował, jak woda przybiera hibiskusowy odcień, po czym wyjrzał za okno. Wrzosowisko nadal przykrywała kołdra śniegu, mimo, że kończył się luty. Wydawało się ono jeszcze bardziej puste niż wiosną czy latem. Gdzieniegdzie przez śnieg przebijały się czarne badyle, będące pozostałościami po marnych krzakach.
Z zadumy wyrwał Regulusa fragment piosenki I was made for lovin you, która była ustawiona jako dzwonek telefonu. Młody Black zerknął na wyświetlacz swojej komórki i odebrał połączenie od kontaktu pod nazwą Barty Crouch Jr.

- Halo? - powiedział do słuchawki - Cześć Barty.

Po drugiej stronie na chwilę nastała cisza, po czym została przerwana przez dość wysoki, przejęty głos.

- Reg? Na Boga, ja... nie sądziłem, że odbierzesz... Ja... dzwonię od ciebie od dawna, tak jakoś mam w zwyczaju... - Barty był zmieszany i zaskoczony. W końcu rozmawiał z dawnym przyjacielem, którego nie widział i nie słyszał od ostatnich ośmiu miesięcy - A co u ciebie?

- A co ma być? Żyję.

- Ale... czy... wypuścili cię ze szpitala?

- No, tak jakby.

Na chwilę po drugiej stronie słuchawki nastała cisza.

- Co to znaczy...?

- No, można powiedzieć, że uciekłem, ale tak nie do końca. Po prostu jeden z tamtejszych psychologów uznał, że razem ze mną opuści to miejsce.

Znowu cisza.

- A... jak się czujesz?

- Normalnie. - Regulus oparł się o stół - Nie jest źle. A u ciebie?

- Nawet nie pytaj. - Barty westchnął - Mojemu ojcu się coś we łbie poprzewracało... Ogólnie nic innego nie robię po za nauką... Dobra, wybacz, ale muszę kończyć, dochodzę pod szkołę. Kiedy się spotkamy?

- Nie wiem. Ja teraz przebywam po za Londynem. Mieszkam gdzieś w okolicach Manchesteru, ale dokładnie to nie wiem...

- Ach, rozumiem... A tak w ogóle, słyszałeś, co się ostatnio stało?

- Nie... - Regulus zmarszczył brwi. Co się mogło stać? Na pewno Barty'emu chodziło o coś na skalę krajową, bo musiało być o tym ostatnio głośno.

- Twój brat uciekł z więzienia.

Regulus poczuł, jakby do żołądka ktoś wrzucił mu wiaderko pełne kostek lodu. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i musiał się oprzeć o stół.

- Jak... Kiedy... - zdołał powiedzieć, nic więcej.

- Dwa dni temu, nikt nie wie, jak dokładnie mu się to udało. - głos Barty'ego lekko drżał- Tylko Reg, na Boga, proszę cię... nie szukaj go. Wiem, że masz ku temu powody oraz jesteś gotów to zrobić, ale nie szukaj go. I przede wszystkim... nie rób nic głupiego, jasne? Nie wiem, co musiałeś przeżywać przez ostatnie miesiące, nie wiem, co czułeś, ale naprawdę, Reg, nie wracaj do tego... Proszę cię...

Ale Regulus nie odpowiedział. Rozłączył się, po czym usiadł na podłodze, owijając się kocem. Nie mógł w to uwierzyć. Jego brat uciekł, a on ma siedzieć i nic nie robić? Powinien go znaleźć. Syriusz był mu winien wyjaśnienia. Jemu, jak i całej rodzinie. Ale jednocześnie Regulus nie wiedział, w jakim stanie jest brat. Mógł stać się szaleńcem, mógł wyrządzić krzywdę Regulusowi, nie zważając na nic. Raz przecież już udowodnił, że jest zdolny to zabicia osoby którą kocha, prawda? Co miało by go powstrzymać teraz? Fakt, że Regulus jest jego bratem? Na pewno nie, skoro Syriusz był gotów zabić swoją narzeczoną bez żadnego zawahania. Jeszcze miał czelność wypierać się tej zbrodni. Ale może naprawdę był niewinny? Chociaż to niemożliwe, wszystkie dowody wskazywały na niego. Na pistolecie Syriusza, który starszy Black kupił kiedyś uzyskawszy zgodę, były tylko jego odciski palców. Tylko jego ślady znajdowały się w mieszkaniu. Nawet relacje sąsiadów, którzy dość często słyszeli kłótnie narzeczonych, świadczyły przeciwko Syriuszowi. Cały kraj uznał go za bezwzględnego mordercę, więc Regulus, opornie, ale również przyjął do siebie fakt, że jego starszy brat jest szalonym zabójcą, niezwykle niebezpiecznym dla społeczeństwa.
Regulus nawet nie wiedział w tej chwili, kiedy zaczął płakać. Po prostu poczuł zimne, słone łzy spływające po jego policzkach. Otulił się szczelniej kocem i zaczął toczyć ze sobą wewnętrzną wojnę. Jednocześnie chciał teraz z kimś o tym porozmawiać, najlepiej z Jamesem, ale przecież Potter był w pracy. Regulus nie mógł tak po prostu zadzwonić do niego i powiedzieć: Hej James, właśnie dowiedziałem się o ucieczce mojego brata z więzienia, jest mi źle, przyjedź.
No przecież brzmi to głupio, a na dodatek jest to nieodpowiednie. James jest zajęty pracą, wyrywanie go w tej chwili z roboty jest złym pomysłem. Zresztą... Może to tylko fałszywy alarm? Może Barty coś przekręcił? W Regulusa wstąpił promyczek nadziei. Szybko wstał i włączył radio, przerzucając stacje. Zatrzymał się na UK News, podającej codziennie o godzinie ósmej wiadomości z Wielkiej Brytanii.

- Jak wiadomo, dwa dni temu policja poinformowała, że z więzienia Gartree, położonego w mieście Market Harborough w hrabstwie Leicestershire, uciekł niezwykle niebezpieczny przestępca, Syriusz Black. - mówił prezenter - Black dwa lata temu został znaleziony w swoim mieszkaniu z pistoletem w dłoni. Obok niego leżała martwa Catherine Cortland, jego narzeczona. Black zabił ją, strzelając jej w tył głowy. Przedtem para się kłóciła, gdyż na ciele kobiety znaleziono wiele siniaków. To świadczy, że w ich związku nie do końca się układało.
Miejscem ukrycia Blacka nadal jest nieznane, ale policjanci z całego kraju go poszukują. Oto jego rysopis, który pomoże państwu zidentyfikować zbiegłego. A za chwilę wywiad z naczelnikiem więzienia Gartree, Anthony'm Andersonem...

Regulus wyłączył radio. Z jego oczu na nowo pociekły łzy. Ten jeden promyk nadziei, że może wiadomość o ucieczce Syriusza jest fałszywa, zgasł jak małe ognisko w mroźny, wietrzny dzień. Regulus, nie mogąc pohamować łez, usiadł z nowu na podłodze i otuliwszy się szczelnie kocem zaczął płakać, ignorując pełne oburzenia miauki czarnego kocura, który domagał się miski mleka.

✔️Nie zasługuję na twoją miłość | JEGULUS | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now