List miłosny

538 39 21
                                    

Wreszcie zdobyłam się na odwagę, aby wyznać swoje długo skrywane uczucia. Jednak zawsze byłam słaba z wyrażaniem ich na głos, dlatego właśnie napisałam dziewczynie, którą kocham, list miłosny.

Nie ma w nim nic odkrywczego i ciekawego, nie jest oryginalny ani interesujący. Ale chyba właśnie takie są listy miłosne, prawda? Niewiele się od siebie różnią, są po prostu kierowane do innych osób. A i tak wszystkie mają w sobie ten cudowny element miłości, która w każdym przypadku wygląda zupełnie inaczej.

Dałam jej list tuż przed moim rocznym wyjazdem do Ameryki, w sobotę 8 października 2022. Zobaczę się z nią znowu dopiero 12 października 2023. To bardzo długi czas rozłąki, jednak dobry na przemyślenie sobie paru spraw, usystematyzowanie myśli i dokładniejsze przyjrzenie się swoim uczuciom.

Musiałam w jakiś sposób się z nią pożegnać. Nie zrobiłam tego najlepiej jak mogłam, ale tak naprawdę wiem, że nie da się zrobić tego idealnie. Pożegnania są najtrudniejsze ze wszystkich elementów kontaktu międzyludzkiego. Jednak bardzo się starałam, żeby w mocnych uściskach, wypływających łzach i bolesnych, niewyraźnych spojrzeniach zawrzeć wszystkie swoje myśli, uczucia i obietnice. Żegnając się z nią wiedziałam doskonale, że to nie będzie koniec. Jednak mimo wszystko się bałam - tak naprawdę tylko i wyłącznie o nią. Nie chciałam, żeby przeze mnie płakała. Nie chciałam jej zostawiać. Ale nie miałam innej możliwości.

List bardzo ją zaskoczył, mimo że domyślała się moich uczuć już od dłuższego czasu. Falę wyrzutów sumienia wywołał we mnie fragment, w którym oświadczyła mi, że bardzo ciężko jest jej pogodzić się z moim wyjazdem. Jednak najbardziej poruszyło mnie jedno sformułowanie: napisała, że nosi ze sobą ten list, żeby w razie potrzeby poszukać w nim odpowiedzi na pytania, które sobie zadaje. Oświadczyła mi, że nie chce okłamywać żadnej z nas i nie jest pewna swoich uczuć, a ja doskonale ją rozumiem. Najlepiej będzie zaczekać i spróbować zdefiniować swoje uczucia, poukładać je sobie w głowie i samodzielnie odpowiedzieć na niektóre trudne pytania.

Jednak czy jest coś bardziej cudownego i romantycznego, niż gdy osoba, którą kochasz, nosi przy sobie twój list miłosny?

Nie sądzę. Ona określa ten stan zagubieniem, ale dla mnie tyle wystarczy, by nazwać go miłością.


Kocham ją. Bardzo.

Będę na nią czekać. I mam nadzieję, że ona poczeka na mnie. 


<3 

You're my fairytale (lgbt)Where stories live. Discover now