7

527 33 49
                                    

Okolice Nowego Jorku,

październik 2032 rok

Harry Styles


I had a dream I got everything I wanted, but when I wake up... I see you with me *


Camille zasnęła z ręką na moim penisie, więc odzyskując świadomość rzeczywistości mam wrażenie, że jestem przywiązany na smyczy do hydrantu. Co gorsza jej satynowy top zaplątał się pomiędzy moje stopy, a kolczyk wbił w udo. 

Leżę tak, pozbawiony uczuć, pozbawiony chęci. Zaproszenie Camille nie było dobrym pomysłem, jednak nie chciałem, żeby zaczęła nabierać podejrzeń... marszczę brwi. Jakich podejrzeń? To jest dobre pytanie. Czemu czuję się jakbym coś ukrywał? Przecież tego nie robię, na miłość boską.

Co jak Louis zobaczy nas razem na śniadaniu?

Co? Co to za myśl? Czyli chodzi o niego.

"Nie, boże, tylko nie to." pomrukuję pod nosem i przeklinam na to co zrobiła z mojego mózgu terapia przez te kilka lat. Czasami lepiej się żyje w nieświadomości, ale dopiero w świadomości jesteśmy w stanie coś zmienić, zrobić. Komu udzielasz wykładu? Sobie? Ugh.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że Camille nie ma pojęcia, że Louis to mój były. Tylko co by jej ta informacja teraz dała? I czy w ogóle chcę, żeby wiedziała? Nie. A dlaczego? Bo kurwa...ughhhghh! Odpowiedz

Nie. To się nie stanie, nie powtórzę przeszłości.  Nie mogę. 

"Mon petit." Camille wyrywa mnie z transu myślowego. Uśmiecham się do niej i pochylam się by scałować jej nos.

"Cześć."

"Cześć" szczerzy się i przesuwa dłonią po wewnętrznej części mojego uda. Wsuwa nogę pomiędzy moje krocze, delikatnie szturchając jądra kolanem. "Masz ochotę na drugą rundkę?"

Mmm, nie.

"Mmm....  kochanie, może po śniadaniu, hm?" pomagam jej wejść na siebie. Obejmuję delikatnie jej twarz i patrzymy sobie w oczy. Czegoś mi brakuje. Nie czuję tego samego co...

"Harry?"

"Huh?" odgarniam kosmyk jej blond włosów za ucho.

"Słyszałeś co mówiłam?"

"Zamyśliłem się, kochanie, powtórz, proszę." 

Nie zaprzestając trzymania jej twarzy, obserwuję uważnie jak porusza ustami. 

"Odstawiłam antykoncepcję. Dzisiaj jest mój drugi dzień."

Chciałbym, żeby w momencie, gdy wypowiada te słowa nie była na mnie i nie widziała przerażenia, które uderza mnie niczym pierdolona fala. Co kurwa? I dopiero teraz zaszczycasz mnie tą informacją? Po pierdolonej nocy?

Camille wyczuwa napięcie niemal od razu. Odsuwa się ode mnie na bezpieczny dystans. 

"Nie cieszysz się? Pomyślałam, że to dobry moment..."

"Nie uważasz, że jest to kwestia, którą powinniśmy obgadać wspólnie?" wycedzam, starając się zapanować nad narastającym gniewem i lękiem jednocześnie. "To nie jest dobry moment, Camille. To nie jest moment na dziecko. Nie powinnaś odstawiać leków bez poinformowania mnie o tym. Albo przynajmniej nie powinnaś pieprzyć się ze mną bez powiadomienia mnie, że w każdej pierdolonej chwili możesz zajść w ciążę!"

Happier than everOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz