Rozdział 14

189 15 0
                                    

W dzień świąteczny Bryce obudziła się późno, jak na nią. Dopiero koło południa zeszła na dół. Jej mama była w kuchni. Od jej przyjazdu zamieniły ze sobą tylko parę słów. Bryce nie widziała czy bardziej ją to cieszy czy smuci. Jej tata nie dawał jej żadnych znaków. Nie wysłał jej nic na święta.

- Twoi przyjaciele przysłali listy i prezenty. Zanieś je to pokoju. Odpakujesz później - powidziała Ailla, a Bryce zabrała wszystko i zaniosła do swojego pokoju.

Od razu poszła pod prysznic. Widziała, że na obiad przyjeżdża do nich babcia Florelia. Jedyna osoba w rodzice, która zawsze była w jakikolwiek sposób ważna dla Bryce. Alfa nie raz opowiadała jej, że jej babcia zawsze była przeciwko małżeństwie Ailly i Blane'a. Szczególnie, że para wzięła ślub szybko.

Po prysznicu Bryce ubrała na siebie zielone spodnie z rozszerzanymi nogawkami i czarną koszulę. Jasnobrązowe włosy zostawiła rozpuszczone. Założyła je jedynie za uszy. Wyszła z łazienki i zeszła na dół, gdzie czekała już na nią babcia.

- Bryce, kochanie, jak ty wyroslas! - powiedziała zamykając Bryce w uścisku.

- Dobrze cię widzieć, babciu - powiedziała wtulając głowę w miękki materiał swetra babci.

- Musisz mi wszystko opowiedzieć - powiedziała siadając na kanapie - Opowiadaj. Co u Theo? Słyszałam o jego ojcu. Biedaczek chyba jest sam na święta.

- Nie jest sam. Blaise i Hesta też zostali - powiedziała.

- Mów co u ciebie! Jak ci idzie w szkole? - zapytała uśmiechając się przyjaźnie.

- W porządku. Jest ciężko, ale daje rady - powiedziała.

- Bycie aurorem to nielada wyzwanie, ale jestem pewna, że dasz sobie radę - powiedziała.

- Mamo, zaraz będziemy jeść - powidziała Ailla wychodząc z kuchni.

Florelia wstała z kanapy i przyjrzała się Ailly. Powidziała coś, co Bryce już nie usłyszała, do mamy i Usiadła do stołu. Bryce usiadła obok babci, a Ailla usiadła na przeciwko nich.

- On cię wykończył - powiedziała Florelia, a Ailla spuściła wzrok.

- Mamo, proszę - powiedziała pod nosem Ailla.

- Zajmujesz się w ogóle Bryce? - zapytała Florelia - Bo na razie wyglądasz jakbyś sama sobą nie potrafiła się zająć.

- Bryce daje rade sama - powiedziała Ailla.

- To wciąż jest twoja córka - powiedziała.

- Mamo, zmień temat - poprosiła Ailla.

Przez większość czasu Bryce nie odzywała się. Myślała nad tym czy mama nie chce się nią zajmować tylko dlatego, że jest podobna do swojego ojca. Bryce wyrwał z rozmyśleń dzwonek do drzwi. Ailla od razu poszła otworzyć, a Bryce miała nadzieję, że Alfa już przyszła.

- Co ty tutaj robisz? - usłyszała z przedpokoju.

- Mam prawo zobaczyć córkę!

Od razu rozpoznała ten głos. Jej tata wszedł do salonu. Nie zmienił się w ogóle. Wciąż miał te same jasnobrązowe włosy co Bryce, te same kości policzkowe, ten sam wyraz twarzy. Bryce wstała z krzesła patrząc tylko na niego.

- Bryce - wyszeptał.

- Radzę ci nie zbliżać się do niej - powiedziała ostro Florelia.

- To moja córka! - krzyknął.

- Sam ją zostawiłeś! - powidziała Florelia.

- Kazałam ci nie przychodzić - powidziała Ailla.

- Chyba mam prawo zobaczyć się z córką. Nie możesz mnie odciąć od niej - powidział ostro.

- Bryce, idź do swojego pokoju - powiedziała Ailla, a Bryce od razu uciekła do siebie.

Położyła się na łóżku, a chwilę później już słyszała krzyki. Co chwilę było słychać dźwięki tłuczonego szkła i krzyki Blane'a. Bryce zamknęła oczu i wzięła głęboki oddech. Zeszła z łóżka i podeszła do prezentów. To była jedyna rzecz, która mogła odciąć ją od tego co dzieje się na dole.

Otworzyła pierwszy prezent, który był od Hesty. Hesta co roku dawała im swetry, piżamy albo skarpety świąteczne. W tym roku Hesta dostała czerwoną piżamę z laskami świątecznymi. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem i otworzyła następny prezent tym razem od Theo. Od Theo dostała pewno słodyczy i bransoletkę z gwiazdą na czarnym rzemyku. Od Blaise'a dostała jeden z jej ulubionych perfum i kartkę świąteczną. W pudełku od Brooke i Sary było pełno słodyczy i piękna kartka z życzeniami, którą na pewno zrobiła Sara. Była jeszcze koperta, po którą Bryce sięgnęła jako ostatnią.

Nie zdążyłem nic kupić, ale Wesołych Świąt, Bryce

Draco

To najbardziej zdziwiło Bryce. Nie spodziewała się, że Draco wyślę jej list. Słyszała, że krzyki na dole wreszcie ucichły, ale wolała nie wychodzić. Od razu przebrała się w piżamę od Hesty i położyła się w łóżku. List do Draco położyła na stoliku nocnym. Bryce zasnęła bardzo wcześnie. Chciała już wrócić do Hogwartu. Była zmęczona pobytem w domu.

Maniery Ślizgona | Draco Malfoy Where stories live. Discover now