Rozdział 28

124 11 0
                                    

Bryce wróciła z skrzydła szpitalnego. Chciała iść do Draco, tak jak obiecała mu rano, ale nie było go tam. Zdziwiło ją to. Draco już rano dziwnie się zachowywał i martwiło ją jego zachowanie.

Chłopak wymykał się co nocy z skrzydła i szedł do pokoju życzeń, za każdym razem unikając prefektów, nauczuli i Filcha jak tylko może. Naprawił szafkę zniknięć. Nareszcie ją naprawił. Poczuł pewną ulgę i niepokój. To o czym tak długo myślał, miało się w końcu wydarzyć.

- Widzieliście Draco? Byłam w skrzydle, ale go nie było - zapytała Theo i Blaise'a siedzących na kanapie. Oboje spojrzeli na siebie dziwnym wzrokiem. Nie wiedziała, że teraz nad zamkiem widnieje znak Voldemorta.

- Miał się nie ruszać z skrzydła - powiedział Theo - To pewnie nic ważnego, Bryce. Nie przejmuj się tym.

Bryce usiadła na kanapie i oparła się o rękę. Theo i Blaise szybko poszli do dormitorium. Bryce weszła do swojego dormitorium. Tylko Pansy siedziała na łóżku i przewróciła oczami na jej widok. Zdziwiło ją, że nie ma w dormitorium Brooke i Sary, które trzymały ze sobą po tym jak Bryce i Brooke się pokłóciły i do tej pory nie rozmawiały ze sobą. Bryce już się miała kłaść się spać, kiedy w tym momencie Sara wpadła do dormitorium.

- Dumbledore... - wymamrotała - Nie żyje.

Draco uciekał tak jak mu kazali. Sam nie wiedział, gdzie ma się teraz znaleźć. Trząsł się. Nie dał rady zabić Dumbledore'a. Był za słaby na to. Oddychał coraz szybciej i sam nie wiedział, kiedy był w swoim pokoju w Dworze Malfoyów. Nie czuł się spokojniej. Czuł się gorzej niż myślał.

Bryce gapiła się w nartwe ciało Dumbledore'a. Nie była jego największą fanką, ale jednak nikt nie spodziewał się takiego widoku tego wieczoru.

- Bryce - Theo chwycił ją za ramię I odciągnął od tłumu - Dobrze się czujesz?.

- Theo, gdzie jest Draco? - zapytała - Nie widzę go tu.

- Nie wiem.

- Powiedz prawdę - powiedziała z słyszalną groźbą w głosie - Wiem, że coś ukrywacie. Chce wiedzieć o co chodzi.

- Bryce, nie teraz - mruknął Theo - Jesteś w szoku. Musisz się uspokoić.

- Nie powiedziecie mi? - zapytała patrząc na dwójkę slizgonow.

- Nie możemy - powiedział Blaise.

***

Draco nie pojawił się do końca roku. Theo i Blaise uparcie nie chcieli wytłumaczyć Bryce o co chodzi. Powtarzali, że nie mogą i to nie ich zadanie, a chłopak się nie odzywał. Wysłała już nawet list do domu Malfoyów. Dumbledore nie żył. Snape przejął zadania dyrektora po jego śmierci. Bryce wróciła do domu. Jej mama zaczęła panikować.

- Już tam nie wrócisz - powiedziała ostro jej mama.

- Mamo...

- Ailla, nie przesadzaj - powiedziała Alfa siedząc na fotelu z złożonymi rękami.

- Ty nie masz nic do mówienia - powiedziała ostro w stroje Alfy.

- Nie możesz jej zabronić wrócić do szkoły - powiedziała spokojnie.

- A właśnie, że mogę! To moja córka! Bryce Idź do swojego pokoju.

Dziewczyna wstała z fotela I weszła po schodach na górę słysząc jak mama i ciocia jeszcze na siebie krzyczą. Weszła do swojego pokoju. Przy oknie stał blondyn z okoronie blada twarzą i cieniami pod oczami.

- Co ty tu robisz? - zapytała oschle.

- Chciałem porozmawiać - powiedział cicho.

- Nie możesz tu być!

- Nie krzycz. Ktoś nas usłyszy - powiedział.

- Najpierw uciekasz i nie dajesz znaki życia przez tydzień i zjawiasz się tutaj nieproszony..

- Bryce wysłuchaj mnie - przerwał jej - Musiałem uciec. Nie miałem innego wyboru.

Bryce podeszła bliżej chłopaka i podwinęła koszule lewej ręki. Na jego przedramieniu widniał mroczny znak. Spojrzała na Draco i przełknęła ślinę. Wypuścił powietrze z ust.

- Zamierzałeś mi kiedyś powiedzieć? - zapytała.

- Nie rozumiesz... nie mogłem. To nie był... mój wybór - wymamrotał - To była zemsta.

Nie wierzyła mu. Nie widziała jak ma mu wierzyć. Nie ufała mu. Usiadła na łóżku, nie odrywając od niego wzroku.

- Mam mało czasu - powiedział.

- Jak się tu dostałeś? - zapytała w końcu.

- Dzięki twojej cioci. Mamy jeszcze jakieś dziesięć minut - powiedział.

- To wszystko to byłeś ty, prawda? Zaatakowałeś Rona Weasleya, Katie Bell.

- To nie tak... - powiedział.

- Nie chce o tym słuchać. Najlepiej będzie jak pójdziesz - powiedziała.

- Wysłuchaj mnie - powiedzial błagałbym tonem - Bryce, proszę!

- Wyjdź z mojego domu!

Bryce ukryła twarz w rękach. Serce było jej szybciej z nerwów. Sama nie wiedziała jak się teraz czuła. Jak otworzyła oczy, Draco już nie było. Położyła się w łóżku i gapiła się w sufit. Tak wyglądała połowa jej wakacji. Gapiła się w sufit próbując przestać myśleć o Draco. Schodziła na dół tylko na obiadu podczas, których siedziała cicho. Alfa została u nich na całe wakacje. Ostatnio nie wyglądała najlepiej, ale Bryce postanowiła nie wypytać o nic. Ailla nie wróciła do tematu szkoły, a Bryce nie wiedziała czy chce tam wracać. Świat czarodziejów jest w stanie wojny. Nigdzie nie jest bezpiecznie.

Maniery Ślizgona | Draco Malfoy Where stories live. Discover now