Rozdział 18

193 16 0
                                    

Zanim Theodore doszedł do siebie minęło kilka dni. Bryce starała się go wspierać i być przy nim tak jak on jest przy niej. Dlatego wolała mu nie mówić, że jej babcia trafiła do Świętego Munga i złym stanie. Chciała, żeby Theodore poczuł się lepiej, a nie martwił się o nią. Z Brooke Bryce nie zmieniła ani słowa. Nawet jak Bryce chciała, Brooke i tak ją unikała. Bryce była wściekła na Brooke.

- Bryce, czuję się już dobrze. Nie musisz cały czas mnie pilnować - powiedział Theo, kiedy szli do Wielkiej Sali - Zajmij się swoimi problemami.

- Jesteś pewny, że dobrze się czujesz? - zapytała, a Theodore uśmiechną się i kiwnął głową.

- O nic się nie martw, skarbie - powiedział Theodore.

- Już wczoraj mnie irytował. Theodore wrócił do żywych - powiedział Blaise.

Weszli do Wielkiej Sali i zajęli miejsca przy stole ślizgonów. Wielka Sala świeciła pustkami. Bryce wzięła do ręki tosta. Nie przełknęła nic więcej niż tego jednego tosta. Ciągle myślała o babci i to powodowało, że nie ma ochoty jeść. Na lekcjach nie potrafiła się skupić. Myślała o najgorszym.

Jej pierwszą lekcją była transmutacja. Bryce jej wcale nie słuchała. Nawet jak chciała. Jej myśli uciekały. Ręce jej się trzęsły ze stresu i nerwów. Starała się myśleć o czymś innym.

Do pokoju wspólnego wróciła dopiero wieczorem. Od razu po lekcjach poszła do biblioteki i tam spędziła całe popołudnie. Skupiła się na nauce i odrabianiu wszystkich możliwych zadaniach. Nie dostała żadnego listu od mamy, w którym dowiedziała by się czy z babcią lepiej i to zaczynało ją niepokoić.

***

Draco wracał z pokoju życzeń. Wciąż próbował naprawić szafkę zniknieć, ale cała jego praca szła na marne. Nic do tej pory mu się nie udało. Miał już tego dość. Cały czas chodził zirytowany. Ciągle myślał o tym, że jego ojciec nie byłby dumny, gdyby dowiedział się, że nie potrafi wykonać tak łatwego zadania.

Słysząc szelest Draco odwrócił się do tyłu. Od kilku minut słyszał, że ktoś za nim idzie. Za korytarzu nikogo nie było, albo przynajmniej tak mu się zdawało. Odwrócił się i chciał iść dalej, ale ktoś go wciągnął w pusty korytarz.

- Co chcesz? - zapytał ostrym tonem.

- Bądź ciszej, bo ktoś nas usłyszy - szepnęła Brooke - Mogę ci pomóc.

- Co? O czym ty...

- Nie udawaj głupiego - wycedziła przez zęby. Brooke odsunęła się i podwinęła rękaw lewej ręki. Draco przez parę minut gapił się na Mroczny Znak widniejący na jej przedramieniu. Brooke opuściła rękaw.

- Nie wiem o czym mówisz - powtórzył, a Brooke chwyciła go za rękę i podwinęła rekaw.

- Chyba doskonale wiesz o czym mówię - powiedziała - Chcę ci pomóc. Wiem co próbujesz zrobić.

- Nie potrzebuje pomocy - powiedział ostro.

- Nie udało ci się nic od miesięcy - powiedziała zakładając ręce na piesi.

- Śledzisz mnie? - zapytał zdenerwowany.

- Myślałeś, że ukryjesz to przed wszystkimi? Od początku roku byłeś dziwny. Bryce i Theo często to powtarzali. Długo zajęło mi pojęcie co się dzieje. W końcu zrozumiałam. Chcę ci pomóc.

- Nie potrzebuje pomocy. Radzę sobie świetnie - powiedział Draco.

- Skoro tak uważasz - powiedziała Brooke.

Brooke minęła Draco i skręciła w lewo. Draco zamiast iść do dormitorium poszedł z powrotem do pokoju życzeń spędził tam całą noc próbując naprawić szafkę zniknięć, myśląc jak zabić Dumbledore'a.

- Gdzie ty byłeś całą noc? - zapytał Theodore Nott, kiedy wszedł do dormitorium - Próbowałeś to naprawić całą noc? Nie naprawisz tego, Draco.

- Muszę to naprawić - powiedział i zatoczył się. Theo złapał go za ramię i posadził na łóżku - Już jestem blisko.

- W porządku - powiedział Blaise - Musisz odpocząć, Draco.

- Muszę to naprawić..

- Popadasz w jakiś obłęd - powiedział Theo - Połóż się. Musimy iść na lekcje. Jak wrócimy masz być tutaj.

Theodore i Blaise wyszli, a Draco położył głowę na poduszce. Świat mu wirował, a serce biło zbyt mocno. Przetarł zmęczoną twarz. Draco zasnął i obudził się dopiero Theodore i Blaise wrócili do dormitorium.

- Odpocząłeś? - zapytał Blaise.

- Nie możesz chodzić tam po nocach. Dostajesz od tego do głowy. Powoli wariujesz - powiedział Theo.

- Spotkałem Brooke wczoraj - powiedział, a Theo spiął się niespokojnie - Wracałem z pokoju. Ona wie.

- Skąd? - zapytał Theo.

- Podobno sama zrozumiała. Ale to wszystko jest takie dziwne. Ona też jest...

- Nie! Ona nie może być! - powiedział Theodore.

- Theo - Blaise złapał go za ramię - Gadaliśmy o tym.

- Chciała mi pomóc - powiedział - Nie wiem czego ode mnie chce.

Draco usiadł na łóżku. Wciąż był roztrzęsiony. Ręce mu drżały i serce znowu prześpieszyło. Znowu czuł się źle. Znowu kręciło mu się w głowie.

- Nie myśl o tym, Draco - powiedział Theodore zauważając, że twarz chłopaka zrobiła się jeszcze bardziej blada niż zwykle - Musisz of tego wszystkiego odpocząć. Przez chociaż jeden dzień staraj się nie myśleć i szafce zniknięć albo o Dumbledorze.

Draco posłuchał Theodore'a, ale to było trudne, bo myśli o tym cały czas wracały i wytrącały go z równowagi.

Maniery Ślizgona | Draco Malfoy Where stories live. Discover now