C H A P T E R. II

1K 62 107
                                    

Mój humor był znakomity. Dlaczego? Być może dlatego, że komendant Hughes właśnie odwołał spotkanie, przez co wcześniej skończę pracę nad formalnościami. Kącik ust drgnął mi niemal niewidocznie, kiedy powoli zaciągnęłam się zapachem świeżo zrobionej kawy. Z każdą nową kawą czułam się o wiele lepiej, tak jakby każda miała w sobie efedrynę.

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, słysząc stukot moich szpilek. Mimo że nie byłam niska ani nie miałam kompleksu związanego z tym, po prostu czułam się w nich zdecydowanie lepiej. Pewna siebie wkroczyłam na korytarz i stanęłam naprzeciwko masywnych drzwi, biorąc głęboki oddech.

Lekko spóźniona weszłam do pomieszczenia, które było nazywane „pokojem tortur", gdzie na bordowym skórzanym krześle, który z pewnością nie należał do wygodnych, siedział blady jak ściana Tom Smith. Najwidoczniej technicy musieli już zabezpieczyć ubranie i dać mu nowe, ponieważ chłopak siedział w czystych.

Podeszłam, nawet nie zwracając uwagi na Wilsona i zajęłam miejsce, na krześle.

— Panie Smith, prokurator Mazikeen Campbell, chyba zdążył pan poznać prokuratora Michaela Wilsona. Jest mi strasznie przykro z powodu straty, jednakże przepraszam, ale muszę zadać panu pytania. Prosiłabym o całkowitą szczerość, gdyż nie chcemy, aby to przeciągało się w nieskończoność. Im wcześniej zdobędziemy potrzebne informacje, tym szybciej znajdziemy sprawcę.

— Proszę pytać, byleby było już po wszystkim. — odparł Tom drżącym głosem.

— Przede wszystkim musimy zrozumieć, w jakim celu pańska dziewczyna znalazła się w tamtej alejce w środku nocy. Nie mamy jeszcze dokładnej godziny zgonu, ale może nam pan pomóc, mówiąc, co dziewczyna robiła poprzedniego wieczoru.

Smith popatrzył tępo przed siebie i pokręcił słabo głową.

— Z tego, co mi mówiła, miała zostać w domu i się uczyć. Zadzwoniłem do niej z pytaniem, czy nie potrzebuje może pomocy, lecz ona jedynie odpowiedziała, że razem z Madison mają się uczyć, więc razem dadzą radę.


— Znasz dokładne imię i nazwisko tej dziewczyny? — spytał Wilson i wyciągnął z kieszeni marynarki kawałek karteczki oraz długopis, po czym przesunął nimi po blacie w jego stronę.

Chłopak zerknął na nią przelotnie i zaczął mówić.

— Wiem tylko, że nazywa się Madison Brenner i uczęszczała na te same wykłady z Ottilie. — Napisał i z powrotem oddał kartkę.

— W porządku, panie Smith, porozmawiamy z panią Brenner. Czy jest coś jeszcze, co mógłby nam pan powiedzieć? Może wydawała się jakoś rozdrażniona? Wzbudzała wrażenie nastraszonej, smutnej?

— Ottilie podczas rozmowy wydawała się strasznie zdenerwowana. Gdy ją o to zapytałem, od razu odpowiedziała, że wydaje mi się. Ja wiedziałem, że coś było nie tak, jednak nic z tym nie zrobiłem. Mogłem pojechać tam i sprawdzić. Może by jeszcze żyła. — Widząc, że chłopak zaczyna płakać, pośpiesznie wyciągnęłam opakowanie chusteczek i podałam mu jedną. W takim tempię, niczego się nie dowiemy, a zabójca dalej będzie na wolności. Jednakże musiałam być delikatna.

— Nie chcemy dokładać niczego do pańskiego stresu, ale chyba pan rozumie, że sytuacja jest dość poważna i liczy się każda sekunda...

The Covenant of Silence [+18]Where stories live. Discover now