Rozdział 2

236 20 0
                                    

‚‚Za każdym silnym mężczyzną 

stoi kobieta przewracająca oczami"

―***―

Rozdział 2: Komplikacja

Tamiko westchnęła, gdy zadzwonił szkolny dzwonek, by ogłosić początek pierwszej przerwy obiadowej. Uwielbiała matematykę, ale dzisiaj jej umysł ciągle błądził. „Jakie to denerwujące." Jej żołądek zaczął marudzić i postanowiła pójść po coś do jedzenia. Akademia Shiratorizawa była bardzo dużą placówką. Oferowała uczniom wiele zajęć i sal, w których mogli się rozwijać i doskonalić swoje umiejętności. Znalezienie drogi bez patrzenia na znaki i gubienia się zajęło jej około dwóch tygodni. Teraz wykorzystywała przerwy na lunch w słoneczne dni, aby cieszyć się krajobrazem. Stała sama, wpatrując się w teren do jazdy konnej, gdy usłyszała, jak ktoś się do niej zbliża.

— Tamiko.— usłyszała za sobą niski głos.

Odwróciła się i zobaczyła wysokiego mężczyznę, który stał nad nią z surowym wyrazem twarzy.

— Toshi-kun. — przywitała się z nim.

Ushijima Wakatoshi był wysokim facetem jak na swoje 17 lat, ona sama sięgała mu tylko do ramion. A musiał nim być, skoro był kapitanem i asem klubu siatkarskiego. Dopiero niedawno dowiedziała się, że będzie reprezentował Japonię na mistrzostwach świata w siatkówce do lat 19.
Był to tytuł, którym chwaliła się szkoła, ale on sam nigdy o tym nie wspominał. Mała rzecz, którą w nim lubiła. Gdyby nie był cały czas taki poważny, może nawet uznałaby go za materiał na chłopaka, ale na pewno nim nie był, przynajmniej nie dla niej. Wiele dziewczyn, z którymi się umawiał, mówiło, że był tak skupiony na siatkówce, że nigdy nie miał dla nich czasu. Sam też prawie z nimi nie rozmawiał. Mówił tylko wtedy, gdy miał coś do powiedzenia, a co dziwne, zawsze miał coś do powiedzenia jej.

— Spotkałem wczoraj twojego brata — powiedział.

— Tak, słyszałam. Wspomniał o tobie, gdy wrócił do domu — powiedziała mu.
— Wydawał się bardzo podekscytowany.

— Jego przyjaciel też był interesujący — dodał, patrząc w dal.

— Hinata Shoyo?

Tamiko nigdy nie poznała tego dzieciaka, którego jej brat nazywał swoim przyjacielem. Sama tylko o nim słyszała, o jego pochodzeniu, sile skoków, pomarańczowych włosach, wzroście.

— Tak, ma niesamowitą siłę skoku — zauważył Ushijima.

Jej oczy zatrzymały się na jego twarzy, która wciąż wpatrywała się w dal, umysł w przeszłości. Próbowała znaleźć miejsce, na które patrzył. Mała grupa wron wzbiła się w niebo przy linii energetycznej. Karasuno. Upadły mistrz. Nielotne kruki. Uleczyli swoje złamane skrzydła.

— Słyszałam o tym. Tobio-kun powiedział mi, jak bardzo jest dumny z ich szybkiego ataku. Nazywają go dziwacznie szybkim atakiem. — przypomniała sobie.

Kątem oka widziała, jak jego usta wykrzywiły się w małym uśmiechu. Mogła powiedzieć, że to było coś, czego nie mógł się doczekać, aby zobaczyć i zmierzyć się z tym samemu.

— Domyślam się, że rzucili ci wyzwanie? — zapytała.

— Turniej Wiosenny. Jeśli uda im się wywalczyć drogę do finału. — powiedział, nie patrząc na nią.

— Czy wygrywanie po jakimś czasie nie staje się nudne? — zastanawiała się.

Odwrócił głowę, jego oliwkowe oczy wbiły się w jej.

— Dlaczego miałoby być? Wygrana jest zawsze lepsza niż przegrana. — odpowiedział bez ogródek.

— Myślę, że nadszedł czas, abyś posmakował porażki. Zastanawiam się, czy mój brat może ci ją dać. — uśmiechnęła się do niego, a on na nią spojrzał.

— Dlaczego chciałabyś, żeby twoja własna szkoła została pokonana? — zapytał.

— To nauczyłoby cię, że tylko poprzez przegraną poznasz prawdziwe uczucie zwycięstwa. Przynajmniej w judo bardzo satysfakcjonujące jest pokonanie osoby, z którą przegrywało się tyle razy. — wzruszyła ramionami.

Wakatoshi spojrzał na nią z góry i mogła stwierdzić, że jej słowa były sprzeczne z jego filozofią.

— Nie patrz tak na mnie — mruknęła. — Pewnego dnia zrozumiesz.

Milczał i obserwował ją. Tak właśnie wyglądał ich związek, a raczej przyjaźń, przez ostatnie dwa lata. Jeśli to było coś, co można by nazwać przyjaźnią. Rozmawiali trochę, może nawet od czasu do czasu jedli razem lunch, ale to było wszystko. Nigdy nie wykraczała poza to albo dlatego, że tak jej się podobało, albo gdyby urosło bardziej, odepchnęłoby to ich. Stali się sobie trochę bliscy przy zachowaniu tego samego dystansu między nimi. Ona wie dużo o jego przeszłości, jego rodzicach, miłości do siatkówki, a on z kolei wie o jej przeszłości, rodzinie i buntowniczym sposobie myślenia.

— Wygrana czy przegrana — powiedział, a ona spojrzała na niego. — Zobaczymy, jak daleko zajdą.

Tamiko uśmiechnęła się do siebie. Ona również nie mogła się doczekać postępów. Krótkie spojrzenie na jej zegarek i oboje ruszyli w drogę powrotną do klasy. Yamagata Hayato, brązowowłosy libero z podcięciem z drużyny siatkarskiej podszedł do Ushijimy, z rękami w kieszeniach, kiedy para wróciła do klasy.

— Szukałem cię, Ushiwaka — poskarżył się. — Trener powiedział mi, że będziemy mieli dzisiaj dłuższy trening.

Ushijima przytaknął i wszyscy udali się na swoje miejsca, gdy weszła nauczycielka. Angielski, lekcja, w której była doskonała. Nic dziwnego, skoro własna matka pracowała za granicą w krajach anglojęzycznych. Nauczyciel nawet nie wybierał jej w odpowiedziach na pytania. Na tej lekcji zwykle czytała angielskie książki starych autorów, którzy używali szerokiego słownictwa. Utonęła we własnym świecie, podczas gdy nauczycielka męczyła jej koleżanki i kolegów z klasy głośnym czytaniem. Kiedy zadzwonił dzwonek, skończyła kolejny rozdział swojej książki. Następną i ostatnią lekcją tego dnia był sport. Nienawidziła sportu, biegania, meczów. Dziewczyny miały dziś bieżnię, biegi wytrzymałościowe. Tamiko jęknęła.

— 10 minut rozgrzewki! — krzyknął nauczyciel.

Jak na zawołanie, wszystkie dziewczyny zaczęły robić swoje własne rozgrzewki. Niektóre skakały z uniesionymi kolanami, inne biegały w kółko, a Tamiko się rozciągała. Elastyczność była jej mocną stroną. Szpagaty i inne boleśnie wyglądające pozycje nigdy nie były problemem. Podczas nauki uprawiała jogę, ponieważ to uspokajało jej umysł. Nadszedł czas na bieg na 100 metrów. Tamiko leniwie czekała na swoją kolej. Strzał zawsze sprawiał, że się wzdrygała, a kiedy biegła, ignorowała wiercące okrzyki trenera. Najwolniejsza jak zawsze. Sport nie był tak ważny dla nauczycieli, chyba że miałeś okropne oceny. Chciał tylko zachęcić. Czas mijał powoli, gdy wykonywali kolejne biegi, kiedy zadzwonił dzwonek. Tamiko poszuła wielką ulgę. Po przebraniu czakała na nią znajoma twarz.

— Jesteś naprawdę do bani w bieganiu, Tamiko-chan. — blond włosy chłopak się zaśmiał.

— Zamknij się, Eita — mruknęła.

Semi Eita, rozgrywający i zagrywający, uśmiechał się do niej, gdy ta zaczęła iść w kierunku parkingu. Szedł tuż za nią.

— Nie masz treningu? — zapytała, przypominając sobie wcześniejszy komentarz Hayato.

— Tak, ale mam wizytę u lekarza — wyjaśnił.

— Podwiozę cię. — zaoferowała Tamiko, otwierając drzwi do swojego samochodu.

— Na to właśnie liczyłem — uśmiechnął się i wskoczył do środka.

Kiedy usiadła na miejscu kierowcy, zatrzymała się na chwilę.

— Poczekaj tutaj — poinstruowała go.

Wysiadła z samochodu i wyciągnęła z torby książkę. Gdy odeszła, Semi zawołał za nią, a ona po prostu kazała mu siedzieć cicho. Tak szybko, jak tylko potrafiły jej nogi po lekcji sportu, przeszła przez obiekt i do piątej sali gimnastycznej. Drzwi na zewnątrz były otwarte i zajrzała do środka. Dźwięk skrzypiących tenisówek wypełnił salę gimnastyczną, a ona obserwowała jak duma i radość szkoły, drużyna siatkarska, ćwiczy ataki. Znała większość chłopców bardzo dobrze. Jeśli już, chłopcy widzieli w niej menadżerkę, mimo że nie robiła nic szczególnego dla klubu.

— Tendo-kun. — krzyknęła, a kolczasty rudzielec podbiegł do niej.

— Hej, Tamiko-chan. Urocza jak zawsze — mruknął.

— Daruj sobie — wysyczała. —Oto książka, którą mi dałeś.

— Uh. — zacisnął usta i wziął książkę. — Podobała ci się?

— Nie moje klimaty, ale fabuła była naprawdę interesująca. — wyznała.

Małe oczy Tendo zaczęły błyszczeć z podniecenia. Chwycił książkę shounen jump i pochylił się do przodu.

— Co sądzisz o bohaterze... — zaczął entuzjastycznie, ale wtedy krzyk odbił się echem po sali gimnastycznej.

— Tendo! — ryknął stary trener. — Wracaj tu albo każę ci przebiec pięć okrążeń!

— Eek. — pisnął i wrócił na trening. — Do zobaczenia w poniedziałek.

— Miłego weekendu wszystkim — powiedziała im, na co odpowiedzieli z głośnym „ossu".

Pomachała, nawet trener i inni odmachali, z wyjątkiem Ushijimy, który tylko na nią patrzył. Kiedy wróciła, Semi nadal siedział w jej samochodzie jak posłuszne dziecko.

— Washijou-san jak zwykle wydaje się w ogniu — zauważyła.

— Wraz ze zbliżającym się Turniejem Wiosennym jest bardziej irytujący niż kiedykolwiek. W poniedziałek muszę robić dodatkowe biegi. — narzekał, a Tamiko się roześmiała.

Wieczór minął znacznie szybciej niż czas w szkole. Zrobiła cotygodniowe zakupy spożywcze, poszła do pracy na trzy godziny, wróciła do domu, odrobiła lekcje i uczyła się. Gdy gotowała kolację dla dwojga, usłyszała, jak otwierają się drzwi.

— Jestem w domu — usłyszała krzyk Tobio.

— Witaj z powrotem — przywitała go z kuchni.

— Co na obiad? — zapytał.

— Ryż Hayashi.

Kiedy wszedł do kuchni, wyglądał na bardzo zmęczonego i nieco wyczerpanego. Usiadł przy stole w jadalni i oparł głowę na drewnianej powierzchni. Aby podsycić jego entuzjazm, pomyślała, żeby o czymś wspomnieć.

— Ushijima wydawał się dzisiaj bardzo podekscytowany — powiedziała mu.

Tobio spojrzał w górę.

— Będzie czekał na ciebie w finale — dodała.

Stłumiony uśmieszek podniecenia ozdobił jego twarz. Tamiko uśmiechnęła się do siebie i postawiła na stole dwa pełne talerze.

— Dziękuję za posiłek — powiedzieli oboje jednocześnie.

— Więc jak było w szkole? — zapytała, gdy jedli. — Twoje egzaminy są w przyszłym
miesiącu, prawda?

Tobio wzdrygnął się, zmalał na swoim miejscu i odwrócił wzrok, unikając jej spojrzenia.

— Tobio-kun? — zapytała groźnie spokojnym tonem. — Czy dobrze ci idzie w nauce?

Wciąż unikając jej śmiercionośnego spojrzenia, potrząsnął głową, a ona przewróciła
oczami.

— Ja również mam egzaminy. Nie mogę ci pomóc. — powiedziała mu, składając ręce.

— Wiem — mruknął. Jego siostra westchnęła.

— Nie masz żadnych kolegów z klasy, z którymi mógłbyś się uczyć? — zapytała.

— Mam — przytaknął.

— Obiecaj mi, że będziesz się dobrze uczył — zażądała i tym razem podniósł wzrok z poważną miną.

— Obiecuję — odpowiedział.

Tamiko uśmiechnęła się i kontynuowali jedzenie. Następny miesiąc będzie długi.

Za silnym mężczyzną [Ushiwaka x OC]Where stories live. Discover now