Rozdział 4

188 19 0
                                    

‚‚Za każdym silnym mężczyzną

stoi kobieta, która go wspiera"

―***―

Rozdział 4: Letni obóz treningowy

Było jeszcze ciemno, kiedy Ushijima wstał, by udać się na swój poranny bieg, rutyna, która zaczęła się wiele lat temu. Lubił tę porę dnia. Wokół nie było żadnej żywej duszy, żadnych samochodów na drodze, było ciemno i cicho. Tylko jeden czarny kot błąkał się z rana i oczywiście kruki. Wszystkie siedziały na liniach energetycznych, skulone razem, obserwując go swoimi paciorkowatymi oczami, gdy przechodził przez okolicę. Wciąż miał w głowie ten moment, kiedy Hinata Shoyo ukradł mu piłkę. I rozgrywającego, który chciał przewyższyć Oikawę, Kageyamę Tobio. Nieświadomie próbował nawiązać połączenia między obydwoma Kageyamami. Wyróżniało się jedno podobieństwo. Te oczy; stanowczość i motywacja w tych głębokich niebieskich oczach. Pamiętał, kiedy zobaczył je po raz pierwszy, jak wtedy błyszczały. Tamiko była osobą, której nie potrafił właściwie ocenić. Była taka zwyczajna, nie było w niej nic szczególnego, a jednak było coś, co sprawiało, że czuł się w jej obecności swobodnie i spokojnie. Minął już ponad rok, odkąd się poznali, a on wciąż wierzył, że ona ukrywa przed nim pewne rzeczy. Świadczył o tym fakt, że jej brat grał w siatkówkę, o czym wcześniej nie wiedział.

 Zatopiony we własnych myślach nie zauważył, jak minął czas, kiedy słońce wzeszło i pojawili się inni poranni biegacze. Wyprzedził ich swoim szybkim tempem i wkrótce zakończył trasę i wrócił do szkoły. Niektórzy członkowie drużyny przybyli do szkoły już wczoraj późnym wieczorem, inni, jak Ushijima mieszkali w szkolnym dormitorium. Wszyscy jeszcze spali, gdy się obudził. Kiedy wrócił do szkoły, zauważył znajomy mały czerwony samochód. Światła w kuchni również były zapalone i kiedy wszedł do środka, zobaczył Tamiko pochyloną nad stołem, robiącą onigiri. Nie chcąc jej przeszkadzać, po cichu podszedł do lodówki i wziął coś do picia.

— Tobie też dzień dobry — mruknęła, nie podnosząc wzroku od swojej pracy.

— Dzień dobry — odpowiedział i usiadł.

Obserwował, jak bierze ryż do rąk i formuje go. Jej dłonie były takie małe, podobnie jak onigiri. Z kolei ich było bardzo dużo. Niektóre wypełniała różnymi rzeczami, inne zostawiła proste i zwykłe. Jednak uporządkowała je, by się nie pomylić.

— Czy masz jakieś życzenie co do kolacji? — zapytała go, nie podnosząc wzroku.

— Ryż Hayashi — powiedział jej.

— Zawsze chcesz ryż Hayashi — zauważyła.

— Lubię ryż Hayashi — przypomniał jej.

— Wiem, że tak — uśmiechnęła się do siebie.

— Zrobisz trochę? — zapytał.

Przerwała, by spojrzeć znad swojej pracy w jego oliwkowe oczy. On z kolei znów spojrzał w te niebieskie oczy.

— Może, jeśli będziesz dżentelmenem i pomożesz mi dzisiaj posprzątać —
zaproponowała.

— Jasne — przytaknął.

— W takim razie zrobię wieczorem — obiecała. — I tak muszę iść i kupić ryż na jutro.

— Dziękuję. Będziesz potrzebowała pomocy? — zapytał.

— Dam sobie radę. Ty skup się na swoim treningu. — odmówiła.

Resztę poranka, aż do momentu, gdy inni się obudzili, spędzili w ciszy. Ushijima cieszył się ciszą. Był to duży kontrast w stosunku do głośnych śpiewów z meczu siatkówki, ale podobało mu się jedno i drugie. Z czasem, gdy ją poznał, dowiedział się, że ona również wolała nie mówić zbyt wiele i cieszyć się ciszą. Była typem osoby, która obserwowała, analizowała, oceniała. Dostrzegała rzeczy, które inni mogliby łatwo przeoczyć, jak na przykład fakt, że Tendo miał zwyczaj unosić ramiona, gdy coś go ekscytowało. Ale żaden z członków drużyny nigdy nie czuł się skrępowany, gdy obserwowała ich treningi, nawet jeśli wiedzieli. Zresztą mało kto by ją zauważył. As pomógł jej posprzątać, kiedy wszedł trener Washijo i doradca Saitou, którzy podziękowali jej za pracę. Pozostali wkrótce poszli w ich ślady. Goshiki ziewał, kiedy wszedł ze swoimi seniorami. Shirabu od razu był pod ręką.

— Zakryj usta, kiedy ziewasz — wymamrotał, ale Goshiki go zignorował. Jego uwaga skupiona była gdzieś indziej.

— Dzień dobry, Kageyama-san! — przywitał się z formalnym ukłonem.

Wszedł Kawanishi, a za nim Tendo, Hayato, Semi i inni, którzy rzadko grali w meczach.

— Dzień dobry, Tamiko-chan! — Tendo przywitał ją radośnie.

Sztywno skinęła głową z uśmiechem na potwierdzenie jego obecności i przywitała się z nimi wszystkimi.

— Dzień dobry wszystkim.

Wszyscy jęknęli i mamrotali, niektórzy ziewali, a inni kiwali głową, chociaż Semi wydawał się bardziej rozbudzony, widząc ją. Poklepał ją po ramieniu, gdy przechodził obok, by usiąść.

— Wow, stół jest pełny! — Tendo wykrzyknął ze zdumieniem i wszyscy spojrzeli na nią wyczekująco, cicho prosząc o pozwolenie.

— Jedzcie, ile chcecie — uśmiechnęła się i wszyscy usiedli.

— Dziękuję za jedzenie! — powiedzieli równocześnie i zaczęli jeść.

Tamiko delektowała się filiżanką herbaty i obserwowała, jak bardziej niż dosłownie napychają swoje twarze. To sprawiło, że czuła się akceptowana, gdy ludzie cieszyli się jej jedzeniem. Goshiki był przytłoczony jedzeniem i próbował zjeść wszystko po trochu.

— Nie jedz tak szybko, możesz się udławić. — zauważył Tendo.

— Ty też nie jesz wolno, Tendo-san.

— Ale ja zawsze jem szybko.

— Ty nie jesz nic. Jesteś chudy jak patyk.

— Szybko spalam energię — upierał się.

— Nie masz żadnych mięśni, bo cały czas idziesz na łatwiznę. — zauważyła Tamiko. — Może po prostu nie wkładasz w to wysiłku.

— To byłby świetny pomysł. — mruknął trener, a Tendo wydał słyszalny, przełykający dźwięk niepokoju.

— Tamiko-chan jest mądra jak zawsze. — mruknął Semi.

Za silnym mężczyzną [Ushiwaka x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz