Tradycja Druga - To pan młody przynosi obrączki

3.4K 166 59
                                    


Draco starał się poskromić irytację, ale naprawdę było to trudne ilekroć rozejrzał się dookoła. Wiedział, że jego przyjaciele nie robili mu tego po złości, ale tradycyjnie takie fantazyjne miejsca przyciągały bardziej niż dziwaczną klientele. Siedząc tu ledwo przez pięć minut dorobił się już trzech propozycji podstawienia mu drinka: od kobiety, która mogłaby być jego prababką, od mężczyzny, który miał do czoła przytwierdzony złoty róg i  prawdopodobnie od goblina, nieudolnie transmutowanego w drag queen. Zapowiadał się naprawdę udany wieczór.

Zwłaszcza, że chaos w jego głowie nie chciał go opuścić od chwili, gdy tylko Granger weszła dziś do sali konferencyjnej. Ciągle myślał o każdym jednym słowie i każdej jednej interakcji jaka miała miejsce pomiędzy nimi. To było naprawdę coraz bardziej frustrujące.

Zmęczonym gestem przetarł twarz doskonale wiedząc, że nawet godzina pod zimnym prysznicem nie ostudzi tego, co wywołało w nim to spotkanie po latach. Skoro nawet widok mężczyzny-jednorożca nie pomógł opaść jego niezaspokojonemu podnieceniu, to nie wiedział co mogłoby go powstrzymać przed całą nocą z dłonią w spodniach od piżamy i widokiem kołyszących się seksownie bioder Granger pod jego powiekami.

- O! To tutaj jest mój Drakey-Poo! - usłyszał radosny głos.

Draco westchnął i powoli wstał, maskując kwaśny grymas wymuszonym uśmiechem.

- Cześć. - Blondyn pozwolił się objąć i soczyście ucałować się w oba policzki, poprawić swoją - i tak idealnie ułożoną grzywkę - strzepnąć z ramion niewidzialne pyłki i przyjąć troskliwe skomentowanie jego brzydkich worków pod oczami.

- Nic mi nie jest Theodorze - zapewnił gładko, odsuwając się, by móc uścisnąć dłoń rozbawionego Zabiniego.

- Zawsze tak mówisz, a wyglądasz coraz bardziej mizernie! Jak źle podlany słonecznik! - Theo westchnął ponuro, nadal intensywnie wpatrując się w przyjaciela.

- Daj mu spokój. Wygląda normalnie - ruszył ze swoim wsparciem Blaise. - Po prostu najpewniej jest zmęczony przez tą ostatnią sprawę. Całe ministerstwo ciągle o tym mówi.

- To fakt - zgodził się Draco, znów wygodnie siadając na różowej, pluszowej kanapie i przywołując kelnera. - Pracuję ostatnio po szesnaście godzin na dobę.

Nott zaskamlał z oburzenia, ale na szczęście nic nie powiedział tylko ostentacyjnie zacisnął usta. Draco nie mógł się doczekać kolejnej porcji ognistej, bo to czym poczęstował ich Potter już dawno wyparowało. Choć, kiedy przypomniał sobie, jak Granger oblizała swe pełne wargi, gdy tylko trochę spróbowała...

- Hej! Jest tu coś jeszcze! Znam tę minę! Poznałeś kogoś! - Theodore zastrzygł uszami i błysnął oczami niczym doskonały pies tropiący.

- Nikogo nowego nie poznałem! - zaprzeczył szybko Draco, w duchu uświadamiając sobie, że wcale nie skłamał.

- Mój mąż ma rację - Blaise wyszczerzył się w szerokim uśmiechu. - Zawsze masz to zamglone żądzą spojrzenie, gdy twoje myśli zaprząta jakaś gorąca laska.

Draco wymownie wywrócił oczami.

- Nie wiem co wam się ubzdurało, ale jak już mówiłem jestem ostatnio tak zapracowany, że ledwo mam czas pomyśleć jak się nazywam!

- Całe szczęście, że nikt nie każe ci teraz policzyć twoich galeonów - zachichotał Zabb. - Zgubiłbyś się już gdzieś przy trzystu milionach.

- Co mi przypomniało, że pijemy dziś na twój koszt - Theo przyjacielsko poklepał go po kolanie. - My wydziedziczeni, bez majątku...

- Skończ za każdym razem grać tą samą kartą! - upomniał go Draco. - Obydwaj macie świetne prace i zarabiacie lepiej od ministra magii!

Dramione - Tradycje [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz