Epilog - I że cię nie opuszczę

3.7K 174 70
                                    


To był idealny dzień w opinii wszystkich - poza opinią Theodora. Jego zdaniem te dwie chmury po lewej i trzecia w oddali na horyzoncie wszystko psuły. Kwiaty nie miały odpowiedniej ilości płatków, a szampan był o dwa stopnie za słabo zmrożony.

Jednak państwo młodzi mieli to w daleko idącym poważaniu. Dziś nawet słoneczniki - specjalnie wyhodowane na tę uroczystość nie mogły grać pierwszych skrzypiec, bo liczyli się tylko oni. Jedyna w swoim rodzaju para młoda.

Romantyczne było to, jak bardzo ta dwójka była w sobie zakochana. I pomyśleć, że to wydarzenie, które miało miejsce prawie dwa lata temu sprawiło, że połączyli się w ten najwłaściwszy i najpiękniejszy w życiu sposób.

Zaczęło się to wszystko bardzo niewinnie - od kilku słów rzuconych na wiatr przez jednego z ich bliskich przyjaciół.

Dziś skończyło się właśnie tym - ślubem dekady - zorganizowanym przez najlepszego magicznego organizatora przyjęć - Theodora Notta-Zabiniego.

Wszyscy goście patrzyli ze wzruszeniem lub rozrzewnieniem na scenę zaślubin.

No może poza Ginny Weasley, która miała minę jakby właśnie wpadła do kieszonkowego bagna, a na dodatek zjadła przy tym jakieś trzy kilogramy cytrynowych dropsów.

Jednak cała reszta zaproszonych na wesele gości bawiła się pierwszorzędnie. Pan młody promieniał doskonałym nastrojem, a panna młoda była jak zwykle rozmarzona i lekko szalona.

Harry i Luna - czyli Huna w najlepszy tego słowa wydaniu. Od dziś pan i pani Potter.

Ślub został organizowany w ogrodach Malfoy Manor - skutecznie odnarglowanych nim cała uroczystość mogła mieć tam miejsce.

Świadek państwa młodych - Podporucznik auror Draco Malfoy był bardziej niż chętny, by udostępnić te rozległe tereny na wesele swoich przyjaciół, jeśli ich życzeniem było pobrać się akurat w magicznym ogrodzie.

A nawet gdyby nie był temu jakimś cudem chętny, to i tak nie miał specjalnie za dużo do gadania w tej sprawie, bo i tak większość decyzji w ich małżeństwie podejmowała szanowna Lady Hermiona Jane Malfoy - która dopiero po wielu, naprawdę wieeeelu owocnych negocjacjach zrezygnowała z noszenia nazwiska Granger.

Wszyscy goście z radością celebrowali szczęście pary młodej, tym bardziej, że wesele było gustowne i wystawne. A jeśli ktoś za bardzo jeszcze nie cieszył się tym dniem - zawsze mógł sięgnąć do bufetu hojnie zastawionego alkoholem.

Hermiona nie mogła się dziś nie uśmiechać. Jej najlepszy przyjaciel - prawie jej brat, wreszcie poślubił miłość swojego życia. Kolacja, na którą Harry zaprosił do siebie Lunę prawie dwa lata temu - jak się okazało - nie dotyczyła tylko i wyłącznie hodowli słoneczników. Wystarczy wspomnieć, że szanowny szef aurorów Potter wziął po niej tydzień wolnego... A i panny Lovegood na próżno było szukać wtedy w jej departamencie.

Wszyscy bardzo cieszyli się ich szczęściem, przekonani, że akurat ta para była dla siebie idealnie dopasowana.

Co do samego ogłoszonego dwa lata temu małżeństwa Malfoy-Granger, skandal jaki po tym wybuchł, prawie zachwiał posadami magicznego świata.

Jednak o dziwo Draco i Hermiona mieli na ten temat najmniej do powiedzenia. Pochłonięci sobą - jak utrzymywali z powodu małżeńskiej więzi - przez pierwsze pół roku rzadko pokazywali się gdzieś poza pracą i apartamentem Dracona. W końcu jednak wszyscy przywykli do ich widoku razem, zwłaszcza, że Draconowi zajęło całe dwa tygodnie na przekonanie Hermiony, by z nim zamieszkała i oficjalnie przedstawiała się jako jego prawowita żona.

Dramione - Tradycje [Zakończone]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن