XIX. Miałeś mi podziękować

24 6 10
                                    

  - Witaj ponownie Victorze - Zawołał głośno Gregory, który z wielkim uśmiechem na ustach, zaczął kroczyć w stronę złapanych. - Dziś zakończymy to, czego nie skończyliśmy rok temu. Szczerze, nie mam pojęcia jakim cudem ostatnio udało ci się uciec, ale musisz wiedzieć, że tym razem ci tego nie podaruję. Oh... i teraz nawet przyprowadziłeś mi swoich kolegów. Jaki ty jesteś miły, książę.

  - Victor? - Rzekł zszokowany Jurij, z szeroko otwartymi oczami. Podobnie zareagował Otabek patrząc na drewnianego chłopaka z zaskoczeniem.

  - Ooo nie powiedziałeś im. - Cmoknął i zaśmiał się pod nosem. - No, nie spodziewałem się tego, długo ci się udało ukrywać swoją tożsamość, książę. Ale i tak dziękuję za ten prezent. Pozbędę się od razu wszytkich przeszkód na mojej drodze, za jednym zamachem.

  - Myślisz, że ci na to pozwolę? - Warknął Naoki patrząc groźnie na Króla. Przy tym zaczął się wyrywać, lecz silne ręce szarych istot, mocno go przytrzymywały. - Prędzej zginę niż ich skrzywdzisz!

  - Hahaha, ale ci się śpieszy.  - Po całym placu znów rozniósł się śmiech Gregorego, co przeraziło Yuuriego jeszcze bardziej. - Wyobraź sobie, że miałem dużo czasu by wymyśleć dla każdego jakaś ciekawszą opcją pozbycia się was, więc teraz wykonam po kolei mój piękny plan.

  - Nieźle się ukrywaliście. - Podszedł wolno do Jurijego, który wrzał na całej twarzy i wyglądał jakby za chwilę miał rzucić się na Gregorego. - ale nagle zachciało wam się wyruszyć na poszukiwanie Lodowego Księcia dzięki czemu pozostawiliście tych biednych ludzi samych. Na prawdę myślicie, że bez ostatniego potomka królewskiego dadzą radę? Tym bardziej, że zostało tylko... pięciu obrońców?

  - Nie. - Szepnął Jurij, a cała jego złość nagle wyparowała, by na jej miejsce pojawiły się szok i zrezygnowanie. Jakby dosłownie w jednej chwili jego świat się załamał i stracił wszystką nadzieję.

  - Tak, właśnie tak. - Zaćwierkał szczęśliwy Gregory. - Idealna okazja, by ich zgarnąć i to wszytko dzięki mojej kochanej Annie. Mój piękny nietoperz odkrył wasz sekret. Zdradzę wam, że jak macie coś do ukrycia to nie mówcie tak głośno o wszystkim.

  - Jak możesz to robić!? - Krzyknął mocno zdenerwowany Jurij. - Po co krzywdzisz tych niewinnych ludzi!? Czy oni ci coś zrobili!?

  - Trzeba pozbywać się niewielkich chwastów, nim one zapragną zająć miejsce kwiatów.

- To ty jesteś tu chwastem. - Rzucił z agresją w głosie. - Jesteś kimś kogo powinno się jak najszybciej pozbyć!

- Przestań! - Wykrzyczał Gregory szybko podchodząc do Jurijego i złapał go za włosy.

- Nie chcesz słuchać prawdy? - Rzekł zaczepnie, dobrze wiedząc, że tymi słowami coraz bardziej irytuje Króla przed nim. - Niestety muszę cię w tym uświadomić! W końcu gdybyś był coś wart, nie czyniłbyś tych wszystkich rzeczy!

- Miałeś skończyć! - Rzekł i stuknął mocno berłem w ziemię. Od razu z czerwonego płomienia wystrzeliła kula światła, która uderzyła wprost w Otabeka. Chłopak krzyknął, a jego nogi się ugięły, lecz przez dalej trzymające go myszy nie upadł.

- Jesteś potworem! - Krzyknął z żalem blondyn, patrząc na ciemnowłosego ze strachem i zmartwieniem.

- Masz ostatnią szansę, by się zamknąć.  Inaczej twój biedny chłopak oberwie po raz kolejny. A tego chyba nie chcemy. - Rzekł ostro, łapiąc Jurijego za policzki. - Zrozumiano?

  - Bardzo dobrze. - Pochwalił go, gdy ten pokiwał głową. - Widzę, że to zachowanie zostaje jednak w krwi. Wy wszyscy działacie mi tak mocno na nerwy... Eh, ale wracając. Myślałem wiele nad tym jak się was pozbyć i stwierdziłem, że w porządku by było gdyby Victor sobie na to wszytko popatrzył. Zirytowałeś mnie najbardziej z nich wszystkich.

|| Drewniany Chłopiec || Victuuri ||Where stories live. Discover now