Rozdział 13

897 159 12
                                    

🌒 Julia 🌒

Napięcie nagromadzone w ciągu dnia zaczęło ze mnie stopniowo schodzić, gdy w końcu opadłam na miękki fotel w kawiarni naprzeciwko Wiktora. Myślałam o nim przez wiele godzin, ale ten naiwny entuzjazm nieco opadł, gdy spojrzałam w jego zmęczone i odrobinę zmartwione oczy. Uparcie próbował ukryć to, że jego poranny dobry humor wyparował. Machinalnie pocierał dłonią swój podbródek pokryty ciemnym zarostem i przestał dopiero wtedy, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały.

— Wyglądasz na okropnie zmęczonego — stwierdziłam łagodnie.

Uśmiechnął się lekko, a później westchnął, podsuwając okulary nieco wyżej.

— Miałem strasznie długi dzień. Wiem, że pewnie nie na to się pisałaś...

— Och, daj spokój — weszłam mu w słowo. — Bycie zmęczonym i znużonym po całym dniu pracy to nie żadna zbrodnia. Chyba wszyscy się tak czasem czujemy, prawda? Nie ma powodu żeby przed tym uciekać.

— Jakim cudem jesteś mądrzejsza ode mnie?

— Jestem kobietą. To chyba oczywiste.

Żadne z nas nie czuło presji, by na siłę wypełniać ciszę paplaniem, więc przez krótki moment po prostu cieszyliśmy się własnym towarzystwem. To była jedna z ruchliwszych ulic, szczególnie o tej godzinie, ale przy tym okrągłym stoliku w kawiarnianej antresoli przez moment poczułabym się, jakbyśmy byli jedynymi ludźmi na ziemi. Coś w jego obecności niezwykle mnie koiło i sama nie mogłam zdecydować, czy była to ta życzliwa aura, głębokie spojrzenie niebieskich oczu, czy jednak te nieliczne siwe włosy na jego skroniach. Eleganckie ubrania eksponowały jego muskulaturę, a gdy zawiesiłam wzrok na imponujących przedramionach, wyłapał moje spojrzenie.

— Twoje słowa chodziły mi dziś po głowie przez cały dzień — wyznałam bez ogródek. — To, że czujesz, jakbyś nie potrafił już rozmawiać z ludźmi. Mogę coś zrobić, żeby ci to ułatwić?

— Nie, ale samo to, że pytasz, znaczy dla mnie naprawdę wiele. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ktokolwiek był gotów dać z siebie tyle żebym... poczuł się komfortowo.

W tamtej chwili zabrakło mi słów.

Doprawdy nie mogłam pojąć, jak coś, co powinno być podstawą każdej relacji międzyludzkiej jakimś cudem urosło do rangi rzadkiego wydarzenia. To była poniekąd zmora naszych czasów, cała ta obojętność i przesadne skupienie na sobie. Z drugiej strony coraz więcej ludzi było świadomych swoich traum i próbowali z nimi walczyć, ja również.

Chciałam zrobić coś dobrego dla Wiktora.

Bez większego namysłu wyglądnęłam dłoń przed siebie, a on dość szybko włożył w nią swoją, ciepłą i wielką.

— Opowiedz mi kim jest Wiktor — szepnęłam, nie spuszczając wzroku z naszych rąk.

Nawet nie byłam pewna co tak bardzo hipnotyzowało mnie w jego kciuki, który muskał moje kostki.

— Wiesz, co jest najśmieszniejsze? — spytał, unikając mojego wzroku. — Sam nie wiem, Julio. Przez lata zbudowałem sobie jakiś obraz samego siebie i on właśnie legł w gruzach. Całe życie tylko wcielam się w role, a później... nie wiem.

— Co lubisz robić?

Zawahał się.

Przez moment miałam wrażenie, że odrobinę się zawstydził.

— Lubię książki — wyznał, jakby to był jakiś mroczny sekret. — Nowe, stare, wszystkie gatunki. Staram się raz na dwa tygodnie wyskoczyć do lokalnej biblioteki, bo...

Ideał (ASYSTENT TOM 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz