Rozdział 19

1.1K 165 10
                                    

Kochani,

bardzo was przepraszam za to opóźnienie. Miałam mały wypadek w pracy i czułam na tyle duży dyskomfort, że nie miałam chwilowo ochoty na zaglądanie na wattpada. Na szczęście noga boli już coraz mniej, więc powoli będę wracała na pełnych obrotach.

Czekam na wasze wrażenia,

Eliana

🌒 Julia 🌒

Kiedy w końcu wyszłam na zewnątrz, poczułam dziwaczną ekscytację. To było porównywalne uczucie do tego, gdy jako mała dziewczynka miałam jakiś sekret, jakiego nie znał nikt oprócz mnie, a tak było tym razem. Nadal nie znalazłam w sobie dość odwagi, by wygadać się chociażby Leonie. Wiktor też nie chciał się spieszyć z ogłaszaniem nas światu i naprawdę go rozumiałam. Nie miałam tego za złe. Były w życiu rzeczy, które lubiły ciszę.

Sielankowy nastrój nieznacznie opuścił mnie dopiero wtedy, tuż za automatycznymi drzwiami biurowca buchnął we mnie pierwszy podmuch porywczego wiatru. Miałam wrażenie, że niewiele brakowało, by siła żywiołu urwała mi głowę. Ciężkie chmury wisiały gdzieś nad wieżowcami i pochłaniały ich wysokie czubki. Cóż, było nastrojowo, lecz nieprzyjaźnie.

Celowo przyspieszyłam kroku w drodze na parking, gdzie byliśmy umówieni. Nieszczęsne kółka od walizki co jakiś czas tonęły w kałużach zimnego deszczu, ale nie poddawałam się i gnałam do przodu. Kiedy dotarłam w umówione miejsce, ostatni raz zerknęłam w stronę szklanych budynków, które otaczały całą okolicę. Chyba stanowiłam niechlubny wyjątek, bo cała ta miejska dżungla kojarzyła mi się naprawdę dobrze. Połączenie drzew i zieleni z nowoczesnością to dla mnie było to.

Kiedy zaczęłam się rozglądać i nigdzie nie dostrzegłam Mustanga, uznałam, że to była pora na wyjęcie telefonu. Spóźniał się? Stchórzył? Stał w korku?

— Julka, tutaj!

Przekręciłam w głowę i ze zdumieniem odkryłam, że przyjechał innym samochodem. W przeciwieństwie do mnie nie był ubrany elegancko, a na sobie miał raczej sportową ciemną kurtkę połączoną ze zwyczajnymi spodniami. Nie mogło też zabraknąć okularów na nosie, na których osiadały krople deszczy, gdy tak czekał na moją reakcję.

W końcu otrzeźwiałam i ruszyłam w jego kierunku.

Prawie biegłam.

Wyglądał na zaskoczonego, gdy znaleźliśmy się naprawdę blisko siebie, ale kiedy zarzuciłam mu ręce na szyję, nie wahał się nawet przez sekundę. Podniósł mnie do góry, obrócił się w powietrzu, a na koniec cmoknął mnie w usta. Zanim nogami ponownie dotknęłam ziemi, szkiełka całkowicie mu zaparowały.

— Cześć, Wikuś.

— Cześć, Julcia — odparł z humorem, nim złapał rączkę mojej walizki. — Jedziemy?

— Pod warunkiem, że powiesz mi dokąd!

W zasadzie podobała mi się cała ta tajemniczość.

Zazwyczaj niespodzianki wywoływały we mnie jedynie dawno zapomniane lęki, lecz tym razem coś wyraźnie się zmieniło. Nie czułam strachu, jedynie elektryzującą mieszankę ekscytacji i nadziei. W końcu mieliśmy spędzić razem trochę czasu.

Miałam już nawet kilka fantazji dotyczących tego, co dało się zrobić sam na sam. Kusiło mnie, żeby od razu przejść do tematu, ale odpuściłam. Zagryzłam wargi i zerknęłam w bok po raz ostatni na Wiktora, który zatrzaskiwał już bagażnik samochodu. Nawet nie musiał mówić, jak bardzo się cieszył. To było oczywiste.

Ideał (ASYSTENT TOM 2)Where stories live. Discover now