Gdy dni tak piękne płynęły i płynęły, w końcu nastał ten jeden czas w miesiącu, który napawał Remusa strachem. Nie było tego jednak widać na pierwszy rzut oka. Przysłaniał to pogorszony stan fizyczny chłopca. Już z samego poranka zaatakowała go gorączka. Leżał biedny, kulony pod kołdrą. Chłopaki od razu pobiegli po pielęgniarkę, która była oczywiście wtajemniczona w sekret chłopaka.
Przebadała go profilaktycznie.
-Wezmę cie wieczorem do siebie. Na razie masz tu eliksir. Pij go co trzy godziny.
-Dziękuję proszę pani.
Kobieta skinęła głową i wyszła pośpiesznie z dormitorium.
Przyjaciele chłopaka starali się dotrzymać mu towarzystwa, ale musieli uciekać na zajęcia. W ich trakcie ku zaskoczeniu wszystkich Potter i Black uważnie wszystko notowali.
Wiedzieli już jak bardzo Remusowi zależy na dokładnych notatkach. Nie lubił być w tyle.
W przerwie obiadowej Syriusz przyniósł Remiemu obiad i część notatek.
-Co to?- Zapytał słabo się podnosząc do siadu.
-Transmutacja..A tutaj pierożki z farszem ze skorpiona…Podobno ostre.
-Dzięki..-Wziął kartki i zaczął je przeglądać.-Od kogo te notatki?
-Noo te pisałem ja.
-Ty? Czekaj. Chcesz mi powiedzieć, że notowałeś całą lekcje, zamiast wygłupiać się z Jamesem?
-Tak wyszło. Mam nadzieję, że nic ważnego nie pominąłem.
-Dzięki..Naprawdę. Zaskoczyłeś mnie- Mówił jak niedowiarek.
-No..Jesteśmy przyjaciółmi. Od czasu do czasu mogę się poświęcić. -Posłał mu rozbawiony uśmiech.- Zostaw to teraz i jedz zanim ci pierogi uciekną.
Oboje zaśmiali się i Remi nabił na widelczyk pieroga, który wydał dźwięk pisku i reakcji ciała z kwasem. Podmuchał trochę i spróbował. Po kąciku ust spłynął mu gęsty zielonkawy płyn, który go mrowił.- mmm faktycznie pikantne.
-Ufajdałeś się jadem- zaśmiał się srebrnooki, który wziął swoją zieloną chusteczkę z wyszytymi inicjałami srebrną nicią. Wytarł mu usta- Jak z dzieckiem.
-Dzięki..m chcesz?
-A chętnie.
Remi nabił kolejnego pierożka i przystawił mu do ust. Ten złapał zębami połówkę i nagle zrobił się cały czerwony. -Mmm ostre! -Krzyknął biorąc szklankę z mlekiem i wypijając całość. Towarzyszył mu przy tym śmiech Remiego.- Pikantne? Jak możesz jeść takie ostre!
-Lubie ostre..Fajnie smakuje ze słodkim.
-To nie ludzkie.
-Wymyślasz…dostało ci się z większą ilością jadu. Czekolada z nim jest przepyszna. Chyba moja ulubiona. Dostaje ją co święta..więcej mi jej jeść nie wolno, bo wyżarło by mi wnętrzności.
-Zapamiętam to sobie…Mój wujek lubiał takiego drinka przyprawionego jadem.
-Coo? Alkohol jeszcze bardziej wzmacnia ostry smak jadu. On to dopiero musi mieć spalony przełyk.
Rozmawiali jeszcze długo, ale w końcu Syriusz musiał iść, a wieczorem przybyła ponownie pielęgniarka i zabrała chłopca…ale nie do siebie.
Szli ciemnymi korytarzami. Lupin prawie sie słaniał na nogach.
-No już nie daleko. Chodź szybciej.
Remi nie przyspieszył, ale starał się nie brzmieć jakby marudził. w końcu dotarli do żywego drzewa.
-Co robimy przy bijącej wierzbie?
-Patrz teraz uważnie i słuchaj..- Kobieta wyjęła różdżkę i wyraźnie wypowiedziała zaklęcie, a drzewo odkryło tajne przejście samemu usypiając.- To droga do wrzeszczącej chaty…Tam będziesz spędzał pełnie. chodź prędko.
Chata wzbudzała lęk w Remusie- Przytulnie..-Powiedział cicho jakby chciał rozluźnić atmosferę opuszczonego domku.-tu jest skrzynia. Masz tam koce. Schowaj tam różdżkę i ubrania. Nie mogę tu z tobą zostać. Przyjdę gdy pełnia schyli się ku zachodowi i zabiorę cię do siebie. Staraj się być odprężony i nie walcz z przemianą. Żebyś nie narobił sobie większej krzywdy.
![](https://img.wattpad.com/cover/329033187-288-k537829.jpg)
YOU ARE READING
Memoriae [WOLFSTAR] [JEGULUS]
FanfictionNowa magiczna opowieść o życiu huncwotów. Przedewszystkim o Remusie i Syriuszu +[ James i Regulus]. Jest niczym wspomnienie ważniejszych chwil z ich życia. Lekki powrót do korzeni z nowymi elementami? Zapraszam.