Musiał minąć cały miesiąc. Od pełni do pełni księżyca, aby móc w ogóle zacząć od czegokolwiek. W tym czasie trójka przyjaciół Remusa trzymali w ustach liść mandragory. Było to całkiem zabawne jak nie mogli sie wysłowić. Jak James musiał uważać, żeby sie nie zadławić na meczu. Peter przy jedzeniu omal go nie połknął, a Syriusz przy gadaniu. Lupin śmiał się z tego. Było to jak najbardziej komiczne. Zwłaszcza na zajęciach z rzucania zaklęć. Nie mogli ich dobrze wypowiadać przez co wychodziły im różne cuda na kiju. Na przykład Syriusz miał uformować z wody jakiś kształt prostym zaklęciem..zamiast tego rozprysnął tą wodę wszędzie, a gdzie było mokro pojawiał się ślimaczy śluz. Oczywiście dostał za to szlaban i reprymendę.
-Black! Przestań się wydurniać!- Krzyknął krasnolud.
-Alfe tfo nie mojfa wina.- Próbował wyjaśnić.
-Dosyć tego panie Black. Odejmuje panu 5 punktów i za kare wszystko tu posprzątasz bez użycia magii.
Nie było tu miejsca na dyskusje. Syriusz został po lekcji i czyścił śluz, ale czego sie nie robi dla przyjaciela. Nagle zobaczył jak jego bałagan sie unosi.
-Cfo na podafte gacie kozy abeffotha..
-Chyba nie myślałeś, że cie z tym zostawie. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego nie?- Remus stał z uniesioną różdżką i zbierał śluz magią. Raz mu kapło na głowę Syriusza.
-Of ty! Na moje włofy?! -Black podbiegł do niego i wyarł ręce w jego policzki.
-Fuuuuj! Syriusz!
I tak zaczęła się ohydna wojna na śluz. Po tym poszli razem do pokoju życzeń, który zmienił się w łazienkę podobną do tej prefektów.
Syriusz musiał przede wszystkim wymyć porządnie włosy z tego świństwa. Remi widząc jak ten nie wie jak sie za to zabrać podpłynął do niego.-Daj mi to. Pomogę..najpierw się odchyl.
Syriusz posłusznie odchylił głowę, aby zamoczyć całkiem włosy. Lupin włozył w nie palce ostrożnie i starał się wyczesać z nich śluz. Jego przyjaciel uśmiechnął się szeroko i westchnął. Remi dokładnie umył mu potem włosy szamponem i pomógł je spłukać. Dopiero wtedy sie odsunął, aby zmyć z siebie resztę brudu. Tu i Black nie pozostał dłużny. Umył mu plecy od razu. Wyszli z wody.
Osuszali sie w ciszy okryci ręcznikami. To była zwykła, przyjemna cisza. Remus zdążył już ubrać spodnie. Podszedł do kolegi i postanowił rozczesać mu włosy, gdy ten je syszył.-O kurde, jakie gładkie i miękkie. Musisz częściej wcierać w nie śluz.- Zaśmiali się.
***
Dziś siedzą we trójkę w tym pokoju. James, Syriusz i Peter. Wspólnymi siłami próbują uważyć eliksiry z liści, które mieli w ustach. Są bardzo skupieni. Ich przyjaciel teraz sam cierpi. Nie mogą nic zepsuć.
-To chyba już chłopaki. Jesteście gotowi?-Zapytał James.
-Może dajmy temu trochę ostygnąć?- Zaproponował Peter.
-Nie ma czasu. Remi jest teraz sam. Musimy jak najszybciej to opanować.- Nie zgodził się Syriusz.
-Nie możemy sie też spieszy, bo grozi to nieodwracalnymi zmianami. Tego nie chcemy- Peter pokręcił głową, ale dotarło to do Syriusza. Odczekali chwilę, aby potem wypić eliksiry. Skrzywili się wszyscy od gorzko kwaśnego smaku. Peter się nawet zakrztusił.
-No..To teraz zaklęcie..i zaczynamy trening animagiczny.- Zaczął Potter.
-Ciekawe jakie zwierzęta nam sie trafią…pokazuj to zaklęcie i każdy próbuje.
Tak oto wypowiedzieli je najpierw cicho dla siebie..szukali idealnej wymowy tego zaklęcia. W końcu wypowiedzieli to równo razem.
-I co?
-Chyba nic..
-Syriusz..twoja ręka- Zauważył zaniepokojony Peter.
Black spojrzał na swoje dłonie. Jego ręka zameniła się w psią łape- O kurwa..To działa! Ja pierdole ruszam nią!- Syriusz patrzył na to z wielkimi oczami. Był w ciężkim szoku. Spojrzał na Petera…zobaczył za nim wielki szczurzy ogon.
-Peter..-pokazał palcem. Chłopak sie obrócił i widząc co jest a nim wstał i zaczął sie drzeć i uciekać- To mnie goni! Weźcie to!!
Chłopaki zaczęli się głośno śmiać z tej rekacji. Gdy Black zerknął na Jamesa to dopiero wybuchł. Zrobił się czerwony i wręcz dusił się śmiechem.
-Co?-Zdziwił się James. Poprosił pokój o lustro. Gdy zobaczył jakie piękne poroże wyrasta mu z głowy sam padł.-O ja pierdole!
Potrzebowali dłuższej chwili, aby opanować śmiech i emocje. Stanęli przed lustrem.
-I co jak nam już tak zostanie?-Zapytał Peter nieco przerażony swoim ogonem.
-To mamy zdrowo przejebane..-Odpowiedział mu Syriusz.
-Przynajmniej znamy nasze zwierzęta. Ja jestem prawdopodobnie jeleniem, Peter szczurem..A ty Syriusz? Wilkiem, albo psem.
-Raczej czarnym psem. Ta łapa nie jest jakoś bardzo duża.
-Łapa…tak ci już zostanie. Jesteś łapa.
-Hah..Jasne..To ty Rogacz.-Zaśmiał się.
-A ja?
-Twój ogon wygląda jak glizda…
-No to proste. Glizdogon.- Zaśmiali się wszyscy.
-A Remi? Co z nim?
Zatrzymali się nad tym chwile.
-Skoro jego przemiany są związane z nocą..i z księżycem..w nocy sie śpi, a on..śpi i nie śpi…
-Lunatyk.
Wszyscy spojrzeli po sobie.
-Spodoba mu się.
Resztę nocy kombinowali jak sie pozbyć ich zwierzęcych atrybutów..Okazało się, że wystarczy ponownie wypowiedzieć zaklęcie.
![](https://img.wattpad.com/cover/329033187-288-k537829.jpg)
YOU ARE READING
Memoriae [WOLFSTAR] [JEGULUS]
FanfictionNowa magiczna opowieść o życiu huncwotów. Przedewszystkim o Remusie i Syriuszu +[ James i Regulus]. Jest niczym wspomnienie ważniejszych chwil z ich życia. Lekki powrót do korzeni z nowymi elementami? Zapraszam.