Rozdział 6: KAC

565 38 0
                                    


Ktoś potrząsał Harry'm. Nie było to dobre dla jego głowy, która miała chyba zamiar wybuchnąć, ani też dla jego robiącego fikołki żołądka.
-Harry Potter, sir. Obudź się. –pisnął Zgredek.
Och, Harry naprawdę nie potrzebował słyszeć teraz wysokiego, cienkiego pisku Zgredka. Harry uchylił lekko powieki, by dojrzeć parę ogromnych oczu spoglądających na niego ze zmartwieniem.
-To dobrze, w końcu wstałeś! - Zgredek pisnął. Wszyscy jeszcze śpią spokojnie. Śniadanie jest gotowe, sir.
-Dziękuję, Zgredku.- powiedział Harry.
Zgredek patrzył na niego zaniepokojeniem.
-Jest OK, Zgredku. Możesz iść. Ja obudzę innych. -powiedział Harry.
Zgredek nie wyglądał na przekonanego, ale jednak zniknął.
Głowa Harry'ego pękała. Jęknął i mógł być tylko wdzięczny, że nie było okien w klasie.

Bardzo ostrożnie stoczył się z łóżka i pokonał drogę do łazienki. To było zdecydowanie zbyt wcześnie jak na ten dzień.
Bardzo powoli udał się do biura Snape'a. Udało mu się znaleźć drogę do szafy gotowych eliksirów i zaczął szukać czegoś na kaca. W końcu znalazł jedną buteleczkę, szybko wyciągnął korek. Kilka łyków później westchnął z ulgą. Jego głowa i brzuch uspokoiły się.
-Masz problem, Harry.- mruknął do siebie, gdy uświadomił sobie, że są jeszcze tylko dwie fiolki z cennym eliksirem. A niestety było siedem osób, którym chciał to dać.
Patrząc na zegarek, zobaczył, że Zgredek obudził go o 7:00 rano. Tajemnicą było, dlaczego ich śniadanie było serwowane godzinę wcześniej niż zazwyczaj. Harry parsknął cicho. Prawdopodobnie był to sposób Zgredka, żeby zrobić coś dla Harry'ego.
Powłócząc nogami poszedł do tymczasowego salonu, gdzie rozpoznał urok ocieplenia i chłodzenia działający na żywność. Mógł bezpiecznie zostawić na chwilę jedzenie, bo pomimo eliksiru na kaca nie miał na nie najmniejszej ochoty.
Westchnął i udał się do odległego rogu sali, gdzie obok biurka Snape'a zorganizował sobie stolik do warzenia eliksirów. Przygotował sprzęt i składniki do warzenia eliksiru na kaca.
Ten, kto stworzył ten ratujący życie napój był dość oryginalny. Nie był to trudny eliksir i na szczęście nie ważyło się go długo.
Harry zrobił zapas na dziś i na jutro, jeśli to będzie konieczne i jeszcze tyle, żeby oddać profesorowi.
Po posprzątaniu stanowiska, Harry pozbierał swoje szaty i ruszył z powrotem do łazienki. Przynajmniej mógł stać pod prysznicem tego ranka bez problemu, tak długo ile tylko chciał.
Później stanął na samym środku ich wspólnego pokoju i dyskutował ze sobą o tym, czy powinien obudzić wszystkich, czy nie. Było już dobrze po 8: 00, a nawet Hermiona, wieczysty Ranny ptaszek, nie wstała jeszcze. Wzruszając ramionami, Harry poszedł jeść śniadanie. Nie miał specjalnie ochoty na niczyje towarzystwo, nawet po spożyciu eliksiru na kaca.
W połowie jego śniadanie, trzy dziewczyny wyszły z prowizorycznego pokoju w akademiku. Harry uśmiechnął się i dał im fiolki eliksiru. Dziewczyny wyraźnie odetchnęły z ulgą i wdzięcznością przyjęły fiolki.
-Oooh, o wiele lepiej- westchnęła Pansy, kiedy eliksir zaczął działać. -Mmmm- potwierdziła Millicenta.
-Jesteś moim bohaterem. - powiedziała Hermiona szeroko się uśmiechając. - Nie ma sprawy, dziewczyny, - Harry zaśmiał się.
Hermiona i Millicenta zaoferowały Pansy prysznic w pierwszej kolejności, a same zaczęły jeść śniadanie.

-Czemu wstałeś tak wcześnie, Harry?- zapytała Hermiona. –Ty nigdy przede mną nie wstawałeś, a zwłaszcza nie po takiej nocy jak wczoraj.
-Zgredek obudził mnie o 7: 00 rano informując mnie, że śniadanie jest gotowe.- powiedział ze smutkiem Harry.
-Chcę wiedzieć, skąd masz te eliksiry.- powiedział Pansy.
Harry uśmiechnął się szeroko. –Zabrałem jeden z biura Snape'a, aby móc jakoś funkcjonować.- przyznał. -Ale było tam tylko parę fiolek, więc uwarzyłem resztę.
-Wypiłam napój, który ty uwarzyłeś?- Pansy zamrugała.
-Tak.- Harry uśmiechnął się.
Pansy zamrugała ponownie. -Cóż, wydaje się, że pracowałeś - w końcu powiedziała.
-Harry dużo lepiej orientuje się w eliksirach niż kiedyś.- Hermiona broniła go. Potem spojrzała na Harry'ego z zaciekawieniem. -Choć nie wiedziałam, że wiesz jak zrobić podobny do tego.
-Snape uwarzył go do mnie.-powiedział Harry ze zwykłym niedbałym wzruszeniem ramion. – Upewnił się, że doskonale wiem, jak go uwarzyć i używać. Na pewno wiedział, jaki jest to właściwie napar, zanim dał mi płyn do naszej libacji wiosną ubiegłego roku.
Pansy potrząsnęła głową. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że Snape pomagał ci przez cały ten czas.
- Ciągle jest Przerośniętym Nietoperzem, ale nie jest tak zły, kiedy już się go pozna.- powiedział Harry.
Prowadzili leniwą konwersację jak dziewczyny kończyły swoje śniadanie i potem kolejno brali prysznic.
Wreszcie Harry popatrzył na dwoje drzwi, za którymi spał czterech chłopców, którzy będą w bardzo złym humorze, kiedy się w końcu wstaną.
-Nie będę ich budzić- zaprotestowała Hermiona, gdy Harry powiedział jej o tym fakcie. Pansy i Millicenta kręciły głowami gwałtownie.
-Myślę, że pójdę popracować nad moją pracą domową z eliksirów. - powiedziała Hermiona. -Zgadzam się- odpowiedziała Pansy.
-Praca domowa to coś lepszego niż budzenie ich. - dodała Millicenta.
Harry rzucił dziewczynom ponure spojrzenia zanim sięgnął po mikstury. Postanowił zacząć od Seamusa. Ten już praktycznie wstał. Harry podszedł do niego i bez słowa podał mu napój, który ten wychylił na jeden raz.

W ZamknięciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz