Ucieczka

11 2 0
                                    

-Ashley Woods!- Słysząc swoje imię wymawiane przez pielęgniarkę wpadłam w szał.

Szybko chwyciłam swoją torbę i nie patrząc na nic wybiegłam całkowicie ze budynku.

Zaraz po szkole miałam zajęcia co prawda zostało mi 3 godziny ale stwierdziłam , że właśnie tam się udam.

Przez całą drogę płakałam i nie mogłam zebrać myśli, dostałam SMS od mamy o treści.

____________________

-Dlaczego uciekłaś ze szkoły?! Twoja wychowawczyni mnie powiadomiła! A bilans na pewno cię nie ominie! Natychmiast wracaj do domu!
_____________________

Zaczełam jeszcze bardziej płakać nie zwracając uwagi na to jak bardzo się rozmazałam. Miałam już tego wszystkiego dość, nie potrafiłam sobie poradzić z obecnymi emocjami.

O godzinie 14:30 weszłam do szkoły tańca Just Move wbiegając bezpośrednie do szatni. Odłożyłam torebkę i chwyciłam telefon odrazu wychodząc z pomieszczenia. Przyśpieszyłam kroki jak tylko zobaczyłam idącą w moim kierunku panią detektyw. Weszłam do łazienki zamykając się w pierwszej lepszej kabinie gdzie zaczełam jeszcze bardziej płakać.

Kiedy usłyszałam jak drzwi od pomieszczenia się otwierają gwałtownie przyłożyłam swoje dłonie do ust zaciskać mocno zgryz i oczy próbując uciszyć szlochanie.

-Ashley? Coś się stało? Czy ty płaczesz? -usłyszałam głos kobiety pukającej w drzwi do kabiny w której się znajdowałam.

Szybko wziełam głęboki wdech.

-Nie, nic mi nie jest- bez wahania skłamałam.

-Na pewno?Wbiegłaś tak szybko

-Tak na pewno- próbowałam złapać oddech.

Kiedy kobieta wyszła ponownie dostałam ataku. Szybko chwyciłam telefon wyjmując z pod etui małe ostrze.

Podwinęłam rękaw i przyłożyłam żyletkę do skóry robiąc nacięcia. Nie mogłam przestać , widziałam jak krew spływa po moich rękach i nogach a po 30 minutach klęczałam w wielkiej kałuży krwi.

Czułam jak zamykają mi się oczy, jak tracę czucie w rękach.

-Ashley! Otwórz te drzwi!- rozbrzmiał krzyk przerażonej instruktorki.

-Nie mam siły- ledwo wymusiłam szept.

Słyszałam ogromne szarpnięcia i chrobotanie w zamku jakby ktoś chciał go otworzyć od zewnątrz.

-Jezus maria! -kiedy otwarły się drzwi zobaczyłam przerażoną blondynkę- Michael! Przynieś szybko apteczkę! -wykrzyczała pomagając mi wstać.

Złapała mnie pod ramię i powoli wyszłyśmy z łazienki.

-Mam apteczke! Co się.... -na mój widok pan Michael urwał zdanie.

(Michael to również nauczyciel)

Doczołgała mnie do swojego mini pokoiku (szatni dla personelu) gdzie osłabiona usiadłam na krześle.

-Podaj mi wodę utlenioną i bandarz- rozkazała męszczyźnie.

-Dlaczego to zrobiłaś? - zapytała polewając nadgarstki wodą.

Siedziałam w ciszy, wstydzilam się swojego czynu.Nie wiedziałam co mogę powiedzieć ale byłam przekonana że konsekwencje mnie nie ominą a moja mama się o wszystkim dowie ,jakby tego było mało.

Kiedy miałam już zabandażowane nadgarstki zaczeła się poważna rozmowa na którą nie miałam najmniejszej ochoty ani wystarczająco dużo sił.

-Powiedz mi proszę jak długo to robisz? -Stała nademną jak mama kiedy w dzieciństwie odrabiałam lekcje.

Ostatnia/iskra nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz