Rozdział 5.

2.8K 144 109
                                    

— Potter. – chłopak rozejrzał się, zauważając blond włosy za drzwiami klasy. Rozejrzał się na korytarzu, upewniając się, że są sami. Ruszył w stronę klasy, w której znalazł się razem z Malfoyem.

— Jak się czujesz? – nie wiedział jak zacząć i czego właściwie chce od niego Ślizgon. Wolał na razie nie zastanawiać się nad tym, aby w spokoju przeprowadzić rozmowę.

— Lepiej. Chociaż głowa znów zaczyna mnie boleć. – patrzył cały czas w te hipnotyzujące, zielone spojrzenie. Gdyby kolory oczu miały nazwy zaklęć, oczy Wybrańca z pewnością były by koloru Avady.

— To raczej, eee.. to chyba niedobrze. – zająknął się. Nie był pewien w którym kierunku zmierza ta rozmowa.

— Tak. – stwierdził krótko. Czy Potter naprawdę jest aż tak tępy, żeby nie zrozumieć o co mu chodzi? Zbliżył się jednak do chłopaka, stając naprzeciwko niego, nie dotykając go. – Mogę? – spytał, wymownie patrząc na usta chłopaka.

Harry przełknął ślinę, ale kiwnął głową bez zastanowienia. To stawało się uzależniające, pocałunki nie mogą być przecież aż tak dobre. Zmienił jednak zdanie, kiedy poczuł usta Ślizgona na swoich. Kolana ugięły się pod nim i gdyby nie silna ręka, która objęła go w pasie, upadł by na na ziemię. Malfoy nie bawił się w delikatność, od razu przechodząc do rzeczy, rozchylając jego wargi, aby zwinny język mógł pieścić jego własny. Cicho jęknął w usta blondyna, a ten w odwecie chwycił go pod pośladkami, aby podnieść do góry i usadzić na ławce. O tak, tak było zdecydowanie wygodniej. Objął ramionami jego szyje, a dłonie kochanka przyciągnęły jego biodra bliżej gorącego ciała. Poczuł twardość chłopaka niebezpiecznie blisko swojej własnej, a kolejny jęk opuścił jego usta.



Malfoy całował go z pasją, dbając o to, aby pocałunek sprawiał im obu tyle przyjemności, ile sam może dać. Przyciskał biodra niższego, a jego ciało zaczęło napierać mocniej i ruszać się, aby wytworzyć przyjemne tarcie. Dłonie Gryfona znalazły się na jego biodrach, zaciskając palce aż do bólu. Nie przeszkadzało mu to ani trochę, a jedynie bardziej nakręcało. Ścisnął mocno pośladki, które trzymał w dłoniach, co wywołało głośniejszy jęk ze strony kochanka. Nie zastanawiając się dłużej przesunął swoją dłoń między ich ciała, aby odnaleźć guzik spodni Pottera. To jakby obudziło siedzącego na ławce.

— Malfoy, nie..

— Spokojnie. – wymamrotał w jego usta, wsuwając dłoń w rozpięte już spodnie.

Potter sapnął głośno, czując dłoń na swoim penisie, który wciąż znajdował się pod materiałem bokserek. Przymknął oczy i odchylił głowę do tylu, co Ślizgon wykorzystał od razu, aby zacząć całować wyeksponowaną szyję. Dźwięki, jakie wychodziły z ust kochanka sprawiały, że mógłby dojść niedotknięty. Pieścił go przez materiał bokserek, bawiąc się jego jądrami, drażniąc palcem główkę penisa. Wrócił ustami na wargi Harry'ego, aby ponownie namiętnie go całować. 

— Dotknij mnie. – nakazał, a Gryfon bez zastanowienia, drżącymi dłońmi odpiął jego spodnie i tak samo zaczął pieścić jego nabrzmiałego członka przez materiał bokserek.

Obu chłopcom nie zajęło długo, dotykając się wzajemnie i całując do nieprzytomności, aż ciszę w sali przerwały dwa zduszone przez usta okrzyki, kiedy spełnienie ogarnęło ich ciała niemal jednocześnie. Blondyn oparł dłonie na ławce po obu stronach bioder Pottera, kładąc czoło na jego ramieniu. Harry przytrzymał się jego pleców, przymykając oczy i uspokajając oddech. Za chwile poczuł, że Malfoy ponownie użył zaklęcia czyszczącego.

— Musisz mnie tego nauczyć. – stwierdził, otwierając oczy, aby spojrzeć w lodowy błękit na wprost niego. Mgiełka ponownie opuściła oczy Ślizgona.

Mgiełka jego oczu. || DRARRYWhere stories live. Discover now