𝟯: piętnastoletnie życie

4 1 0
                                    

– Słuchaj, wyglądasz na naprawdę miłego chłopaka i chętnie zabrałabym cię ze sobą, ale w tym świecie raczej nie przeżywają "mili chłopcy". To co się tu dzieje to istna apokalipsa i jestem prawie pewna, że zwykli obywatele za mniej więcej tydzień będą martwi. Wszyscy, bez wyjątku. – Mówiła przyciszonym, spokojnym głosem, który w najnormalniejszy, słoneczny dzień przyprawiłby go o dreszcze. Teraz jednak wydawał się czymś tak naturalnym, że przez chwilę wydawało mu się jakby to była taka kolej rzeczy, by usłyszeć jej głos właśnie w tym miejscu, o tym czasie, w totalnych ciemnościach. Mogłaby zrobić krok do tyłu, puścić go i zniknąć w ciemnościach, a on zupełnie nie miałby pojęcia w którą stronę poszła. Mimo wszystko została, czekając na jego odpowiedź. – Możesz iść do Starka, ale wątpię, że wpuszczą dzieciaka bez żadnych przydatnych informacji.

– Właśnie idę do Avengers Tower. Jak chcesz, możemy pójść razem. Akurat ze mną wpuszczą cię tam bez większego problemu. – Mimo, że nie było mu do śmiechu, jego twarz przyozdobił mały uśmiech zwycięstwa. Był zaledwie piętnastoletnim chłopakiem, którego życie wywróciło się do góry nogami zupełnie przypadkiem, przez pajączka mniejszego od dłoni. Później znowu się trochę zmieniło, gdy Stark postanowił go zaadoptować, ale z przyczyn czysto ekonomicznych, został w swoim starym, odziedziczonym po ciotce mieszkanku. Miał stamtąd bliżej do szkoły, pracy, a także do centrum przestępczego Nowego Yorku. – Nie ma sensu tego ukrywać, skoro jak mówisz, świat się kończy. Peter Parker, Spider-Man.

– Tak, jasne. A ja jestem Czarną Wdową. – Przewrócił oczami, a później wystrzelił cienką, mało lepką nić prosto w jej twarz. Mruknęła niezadowolona, sięgając do twarzy, prawdopodobnie starając się odlepić sieć od swojej skóry. Po kilku sekundach szamotania się, dostał małą, twardą kulką w głowę, więc widocznie sobie z tym poradziła. Ze śmiechem cisnącym się na usta, złapała go za ramię. – Cholera, szczęście w nieszczęściu. Trzeba być powalonym, żeby w prawie pustym mieście, na chwilę przed śmiercią, trafić na Spider-Mana! Oczywiście ten okazuje się piętnastolatkiem, który zbyt bardzo lubi śmieszkować!

– Coś złego jest w byciu piętnastolatkiem? – spytał niemalże rozbawionym tonem, przez chwilę czując się tak, jakby nic takiego dzisiaj się nie wydarzyło.

– Absolutnie nic. Sama mam piętnaście. – Złapała go za nadgarstek, ciągnąc w stronę wieży Avengersów. Peterowi pozostało jedynie zdać się na nią, ponieważ w jakiś sposób dawała radę się tu poruszać, nawet jeśli kompletnie nic nie widziała.

Blask Gwiazd • AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz