🇵🇦rozdział II🇵🇦

9 4 0
                                    

Pov. Moonlight

Piłam sobie na spokojnie herbatę, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Jeśli to znowu komornik, to zabije. Jednak gdy wyjrzałam przez wizjer, zobaczyłam Szczura stojącą tam. Czemu ona tam jest? Czego ona chce?! Lekko przerażona nie wiedziałam czy otwierać czy spierdalać.

Postanowiłam otworzyć, lepiej się jej nie narażać. Będę tego w chuj żałować.

Pov. Szczur

W końcu drzwi się otworzyły, a za nimi stała Moonlight, wyglądająca na bardzo niezadowoloną.

-czego chcesz?- spytała zirytowanym głosem, zanim zdąrzyłam choćby otworzyć usta

-co tak niemiło?- zapytałam przymilnym głosem uśmiechając się szeroko, ukazująć ostre kły -chciałam tylko pogadać- nadal się uśmiechałam a jej mina zrzedła -może mnie wpuścisz?- spytałam

-... w-właź- powiedziała od niechcenia drżącym głosem.

Ha, boi się. Pomyślałam z triumfem. Teraz pójdzie jak z płatka.

Gdy weszłam do jej mieszkania, zauważyłam skromny lecz uroczy wystrój, głównie z motywem gwiazd bądź księżyca. W mieszkaniu było raczej ciemno, ale było kilka małych lampek nadających klimatu. Mieszkanie idealne dla introwertyka. Byłam zachwycona wyglądem tej małej przestrzeni mieszkalnej należącej do Demonicy Księżyca. Usiadłyśmy przy stole.

-dobrze, a teraz gadaj, czego chcesz?- wysyczała, by po chwili wziąć łyka herbaty

-chcę cie prosić o pomoc- zaczełam na co Moonlight podniosła jedną brew do góry, nadal pijąc herbatę -Selenour ma dwie dziewczynki, ale ciężko jej się nimi zajmować- zaczełam wyjaśniać jej sytuację (jestem zbyt leniwa by pisać to drugi raz dop. aut.)- i zastanawiałam się czy ty nie mogłabyś się nimi zająć- skończyłam wypowiedź

Białowsłosa demonica zastanawiała się chwilę, NADAL siorbiąc herbatę. Ile ona ma tej herbaty w tym kubku?! W końcu się odezwała

-nie jestem pewna, mogłabym się nimi zająć, nawet jeśli mówisz że z Mint mogą być problemy. Ale nadal nigdy nie miałam dzieci, "wychowywałam" tylko jednego demona, jeśli można to tak nazwać- wymieniała za i przeciw -ale mogę spróbować, ale robię to ze względu na nie, nie na ciebie -odparła w końcu

-cudownie! Cieszę się że jednak się zdecydowałaś -klasnełam w ręce i uśmiechnęłam się szerzej -jeszcze do ciebie wrócę, lecz narazie muszę lecieć, dosłownie- zaśmiałam się, wstałam od stołu i wyszłam z jej mieszkania.

Weszłam w jakąś ciemną uliczkę z zamiarem odtworzenia portalu do mojego świata, gdy usłyszałam za sobą głos "seby"

-ej laska, wiesz że nie powinno cie tu być?- odwróciłam się do typa i zobaczyłam że za nim stoi jeszcze dwóch typków

-oh nie, jak się boję- udawałam przestraszoną, a w moich dłoniach pojawiły się dwie katany, ustawiłam się w bojowej pozycji- no chodź jak taki odważny jesteś- uśmiechnęłam się, moje oczy zmieniły kolor na turkusowy, a mój ogon zaczął bić na boki niczym bicz

Trójka typków chyba zesrała się pod siebie, ale nie zamierzali odpuszczać, zaciskając pięści. Cicho westchnąłam. Jak rozumiem bez walki się nie obejdzie, co? Spiełam mięśnie gotowa do ataku.

Jeden z typów do mnie podbiegł, a ja już gotowa, obróciłam się i szybko ściełam mu głowę, unikając krwi tryskającej z szyi. Dwójka chłopaków podbladła i natychmiast zerwali się do biegu. Pfff, tchórze. Katany znikneły, a moje oczy wróciły do normalnego koloru - brązu. Szybko otworzyłam portal i zniknełam w nim, wolałam uniknąć spotkania z ludzką policją.

Od czego się zaczeło???Where stories live. Discover now