35

290 22 6
                                    

− Chloe! – ktoś woła moje imię i mną potrząsa. Ten intruz jest tak uparty, że muszę powoli otworzyć oczy i wrócić do nieprzyjemnej rzeczywistości. – Kochanie.

Czuje jego dłoń na moim policzku, i spoglądam na niego półotwartymi oczami.

− Bardzo mnie wystraszyłaś – mówi z pretensją. Dopiero co ten hipokryta o mało co mnie nie zamordował, a teraz jeszcze śmie mi wypominać, że straciłam przytomność. – Musisz bardziej o siebie zadbać.

Kolejny raz zrzuca na mnie odpowiedzialność. Niedługo będę musiała przepraszać za to, że żyje.

− To ty przesadziłeś, mówiłam ci, że nie chcę – nie mam zamiaru udawać, że to nie jest jego wina.

− Chloe, to się działo zbyt krótko byś straciła przytomność. Ostatnio masz dużo na głowie i pewnie słabo się odżywiasz – doskonale sobie znalazł wytłumaczenie. Zupełnie tak jak wtedy gdy dwieście lat temu kazano kobietom funkcjonować w miażdżących ograny wewnętrzne gorsetom i ich omdlenia wyjaśniano jako naturalną skłonność kobiet.

Sądzę, że Niall doskonale by się odnalazł w tej epoce.

− Obiecuję jednak, że teraz dokładnie przypilnuje byś o siebie dbała – no po prostu świetnie. Teraz mam być pod jego większą kontrolą. Znając jego będzie kontrolował mnie jeszcze bardziej.

− Do tej pory nic takiego się nie działo – mówię ze złością w głosie i podnoszę się do pozycji siedzącej.

Dłonią dotykam też głowy, bo mnie zaczyna boleć.

− Za nim wyjechaliśmy też źle się poczułaś – już mu nie przypominam, że w tym samym czasie groził mojemu ojcu śmiercią.

On w swoich czynach nie widzi żadnego błędu.

Resztę dnia spędzam w łóżku, dopiero teraz gdy nadchodzi wieczór przychodzi do mnie z tacą pełną jedzenia zupełnie tak jakbym nie mogła sama przyjść do jadalni.

− Zamówiłem to w najlepszej restauracji w okolicy – oznajmia i stawia tacę z jedzeniem przede mną.

Przez niego tracę wszelki apetyt, ale jeśli teraz nie zjem to on znajdzie inny sposób by we mnie wmusić to jedzenie. A tego wolę uniknąć.

Przynajmniej pamiętał, że lubię owoce morza.

− Jeśli masz ochotę to znowu możemy wyjechać. Tym razem jednak nie do pracy, a ma wakacje i obiecuję, że to ty wybierzesz to miejsce.

Ostatnie to czego chcę to wyjechać jeszcze dalej, pragnę teraz wrócić do domu i spróbować jakoś ogarnąć sprawę z Harrym. Nico nie może mi bez przerwy pomagać.

− Mówiłam już ci, że stęskniłam się za swoją rodziną i pragnę spędzić z nimi trochę czasu. I to sama na sam.

Uśmiecha się na moje słowa.

− Przecież wiesz, że niedługo będę członkiem tej rodziny, więc dobrze żebym ich jeszcze lepiej poznał. A teraz jedz skarbie – poleca, a ja biorę się za swoją sałatkę z krewetek. Po pierwszym kęsie wiem, że miał rację. Restauracja naprawdę się spisała.

Nagle mój telefon wydaje dźwięk. Biorę go z szafki i kodem odblokowuje.

Muszę zadbać o to by Niall nie wiedział jak on brzmi. Zawartość mojej komórki musi pozostać dla niego tajemnicą.

Od Nico:

Musisz jak najszybciej wrócić bo Harry jest coraz trudniejszy do opanowania. I widać, że był wtedy w tobie beznadziejnie zakochany

− Kto to?

− Mój brat – odpowiadam zgodnie z prawdą.

− Wiesz, że jego chyba lubię najbardziej z całej twojej rodziny – na całe szczęście nie jest to w ogóle odwzajomnione. Jedynie moja matka jest na głupia żeby ubóstwiać Nialla. – Jeśli chcesz to mogę go wziąć pod moje skrzydła by nie popełniał takich błędów jak twój ojciec.

− Nie sądzę żeby Nico był zainteresowany – odpowiadam i wracam do jedzenia.

Na pewno nie pozwolę by on się do niego upodobnił.


Liczę na waszą opinię.


Chwila zapomnienia Where stories live. Discover now