Zgliszcza urzędu

112 55 6
                                    

Dróżki końskie pod księżycem zamarły
Zgrzyt kutych mieczy już nie zgrzyta tygodniami nie razu.
Sztylety z dozą wiatru ciemiężą ruscy wojacy
A jakiż prym broni, kirasjerów mieczy hardego wykazu
Portyki obskurne, dzierżą zwieńczone frontony
Polska flaga podniosła, twarda jakby z żelazu
Szereg grot przebite przez ciemności smugę
Tarcze białe jak sieczka pająka, i łapią, i niełapią
A czapka dowódcy jakby z szabli zrobił różczkę
Ostatni najazd na grubą kolumnę!
Polska nieugięta, opór niebosiężny dają
Coż że po tym, jak wrogów z lasów ciągną się zastępy mozolne
Szkła jazgot po gruntach upada
A Poroży, to zwykły wojskowy
Ojczyzna piękniejsza niźli życie carskiego łańcucha
Ukrywszy w zakamarkach swą sylwetkę
Na rumaka wodza, na niego gniewne słowa miecą
Upadłych białych, zlanych krwią czerwoną
Sztylet gardło przenika i już nie Warszawa a Варшава ruską ostoją
Poroży z heroicznymi w zakątkach nieba się nurzy
Straty wschodu zastępy dopadły
A upadek powstańczy zbity winem na Moskwie zostałwszy

Tomik Poezji Where stories live. Discover now