I.

213 8 1
                                    

Tego ranka pogoda idealnie dopasowywała najmłodszemu z Blacków, który dopiero co się wybudził.
Z niechęcią wstał z łóżka, od razu je zaścielając a po chwili podchodząc do okna. Delikatnie uniósł kąciki ust, ujrzawszy delikatną mgłę. Niewiele myśląc, otworzył okno na oścież, po czym ubrał się w wybraną zeszłego wieczoru czarne spodnie z materiału oraz czarną koszule, którą zapiął na ostatni guzik, poprawiając kołnierzyk. Na szybko się ogarnął w łazience, myjąc zęby i starając się chociaż w jakimś stopniu zapanować na bałaganem w swoich włosach, które idealnie podkreślały wraz z ubraniami jego bladą, wręcz kościotrupią cerę i jasne oczy, które kolorem przypominały mgłę, taką jaka była za oknem. Spojrzał w lustro, dotarłszy do wniosku, że nie wyglądał źle.

Po powrocie do pokoju, zamknął okno i wziął swój kufer, upewniając się, że wszystko jest na swoim miejscu, wyszedł z pokoju, zamykając go. Było chwile przed dziesiątą, wiec jeszcze miał troche czasu. Zdecydował się na zwykłą kanapkę, podczas której robienia, usłyszałem jak jego starszy brat schodzi po schodach. Ich rodzice nie zwrócili uwagi na starszego, uznając go za wydzieczonego. To kwestia czasu, aż wypalą jego podobliznę na rodowodzie w salonie.
Mimo tego, dla Regulusa wciąż był on starszym bratem.

Chwile przed 11, pojawili się na odpowiednim peronie, gdzie za chwile miał przyjechać pociąg. Gdy dotarli, Syriusz odrazu od nich odszedł, docierając do swoich przyjaciół. Pomimo, żę jego matka ciągle powtarzała Regulusowi, aby skupił się na nauce i tegorocznych SUMach - myślami był gdzie indziej. Po paru minutach odetchnął z ulgą, wchodząc do pociągu. Kąciki jego ust uniosły się, gdy dojrzał w jednym z przedziałów swoich przyjaciół - Severusa Snape który był klasę wyżej, Evana Rosiera oraz Rabastana Lestrange. Bez zastanowienia dosiadł się do nich, natomiast nie wtrącał się w rozmowe pomiedzy nimi, chcąc odpocząć.

- Black, co z tobą? Wyjątkowo cicho siedzisz.

- Głowa mnie boli, niezbyt mam ochotę na rozmowe. - Sam nie wiedział w któym momencie, patrząc za okno, zasnął. Czarnowłosy, który często padał ofiarą żartów grupki jego brata go obudził jakieś 20 minut od miejsca docelowego.

- Mówiłem ci, że zasnął a nie tylko patrzył! - Usłyszał głos Evana, będąc jeszcze zaśpiony.

Zignorował ich, biorąc swój kufer i chwile wcześniej niż zawsze, wyszedłem na korytarz. W drodze do szkoły zagadał do czarnowłosego Lestrange, który w tamtym roku próbował się dostać do ślizgońskiej reprezentacji qudditcha.

- Słyszałem, że w tym roku jesteś kapitanem - delikatnie sie uśmiechnął - mam nadzieję, że się dostane. - Black wyczuł iluzje i cicho parsknął śmiechem.

- Jeśli będą sami gorsi od ciebie to tak, wtedy sie dostaniesz. - Dał mu znać, że nie ma co liczyć na fory. Stawiał on na dobrze dobrany skład, który docierał do zwycięstwa.

Niedługo później już byli na Wielkiej Sali, siedząc przy swoich stołach. Arcturus ze znudzeniem wędrował wzorkiem po całej sali, podczas gdy pierwszaki były przypisywane przez Tiarę do swoich domów. Po jakimś czasie poczuł na sobie wzrok z drugiego końca sali, gdzie ujrzał brata, który jak zwykle miał roztrzepane włosy, a większość dziewczyn i nie hetero cześć chłopaków do niego wzdychała. Delikatnie zmarszczył brwi, gdy ten się do niego uśmiechnął. Delikatnie odwzajemnił uśmiech, po czym wrócił do obserwowania świec nad nimi.

Gdy tylko dyrektor przemówił, na stołach pojawiło się jedzenie, na które każdy wyczekiwał najbardziej. Niby nie był głodny, ale postanowił trochę zjeść, aby rano nie czuć jak jego żołądek domaga się o jedzenie. Postawił na sałatkę z kurczakiem, a do tego herbata. Wsłuchał się w rozmowę moich przyjaciół, którzy zawzięcie rozmawiali o pierwszoklasistach oraz jak niektórzy się zmienili podczas wakacji.

Gdy już nadszedł czas, gdy powoli wszyscy się rozchodzili, postanowił że również już wróci do dormitorium. Po dotarciu na miejsce, odrazu położył się na łóżko z cichym westchnieniem. Chcąc, nie chcąc musiał wstać by się ogarnąć i chociaż cześciowo rozpakować. W miarę szybko się rozpakował, wziął prysznic i przebrał się w piżamę, po czym mówiąc do reszty ciche ,,dobranoc'', zasnął.

In yours arms.. | JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz