II.

155 11 5
                                    

Pierwszy tydzień w Hogwarcie dla Blacka był dość spokojny, aczkolwiek miał dużo prac domowych, przez zajęcia na które się pozapisywał. Było ich tyle, że łatwiej było wymienić zajęcia na które nie chodził - wróżbiarstwo, które uznawał za stratę czasu i marnotrawco energii oraz mugoloznawstwo. Nie zamierzał w przyszłości wśród mugoli, a ich życie w jego opinii było zbyt zwyczajne.

Był czwartkowy wieczór, gdzie dokańczał referat na OPCM, czyli obronę przed czarną magią w bibliotece. Wczorajszego dnia na lekcji, poznali lepiej zaklęcia, które chociaż znał każdy, praktycznie nie były używane. A przynajmniej przez kogoś kto nie chciał problemów. Regulus, który wychował się w potężnej rodzinie która stawiała na wiedzę, wiedział o nich więcej, niż zwykli uczniowie. Mimo, że zaczął pisać niecałe pół godziny temu, zbliżał się do końca. Opisał on już działanie ,,Avada Kevadra" oraz ,,Cruciatus". Został mu tylko ,,Imperius", które jego zdaniem, było najciekawsze. Za pomocą tego zaklęcia niewybaczalnego napastnik mógł zmusić swą ofiarę do wszystkiego, czego sobie zażyczył. Pod jego wpływem oprawca miał kontrole nad umysłem drugiej osoby. Mimo ogromnej siły zaklęcia, nie miało ono barwy. Zresztą tylko jedno zaklęcie z niewybaczalnych miało barwę. Avada Kevadra posiadało zieloną barwę, która uśmiercała przeciwnika.

Rozpisał się on na dwa ruloniki pergaminu, co uznał za niezły wynik. Spojrzał na zegarek i zaczął się szybko zbierać, widząc, że za dwadzieścia minut musi być na astronomii. Pognał do dormitorium, odkładając prace domową po czym ruszył na wieże astronomiczną. Mimo, że zajęcia te po opanowaniu praktyki były po zmierzchu, ani trochę nie narzekał.

Patrzenie w niebo i uczenie się o tym przynosiło mu pewnego rodzaju ukojenie. Kosmos istnieje od zawsze i przebije ludzkość. Nawet kiedy my zginiemy, on wciąż bedoxie dalej. Mimo iż jeden z ludzi już stanął na księżycu, tak naprawdę nic o kosmosie nie wiemy. Gwiazdy które są oddalone o setki lat świetlnych, zawsze pomogą człowiekowi który umie chociaż trochę pomyśleć.
Możliwe, że Regulus czuł przywiązanie do gwiazd ze względu na to, że miał swoją. Gwiazda w gwiazdozbiorze Lwa, jaśniejsza od samego słońca, oddalona od nas o 78 lat świetlnych. Nieraz, gdy potrzebował on odetchnąć, odpocząć, kładł się na ziemii i szukał swojej gwiazdy.

Te lekcje zawsze mu mijały szybko, w szczególności jeśli przez teleskopy szukali innych galaktyk. Podczas tych nauk, czasami się zgłaszał do odpowiedzi, za co były plusowe punkty.

Z dobrym humorem, wracał przez korytarz. Trochę zgłodniał, więc ruszył do Wielkiej Sali na kolacje. Nałożył sobie kurczaka z sałatka, i zaczynał brać się za jedzenie. Nie zdążył zjeść nawet połowy, a dosiadł się do niego starszy Black, na co młodszy uniósł pytająco brew.

- Czym zawdzięczam tę wizytę? - Nie był dość pewny czy chce znać odpowiedź na pytanie, ale ciekawość wygrała.

- Jutro robimy imprezę u gryfonów. Możesz wziąć swoich przyjaciół oprócz Smarkusa.

- Pierwszy tydzień szkoły a wy już będziecie pić? - Cicho prychnął śmiechem. Niby było to do przewidzenia, ale jednak element zaskoczenia został. Na to pytanie jednak nie uzyskał odpowiedzi, ponieważ Syriusz wstał od stołu ślizgonów, zmierzwił mu włosy i odszedł, zabierając kawałek kurczaka. 

Black nie był przekonany co do imprezy, ale uznał że zdecyduje jutro. Teraz jedyne o czym marzył to sen, wiec szybko wrócił do dormitorium i przebrał się w piżamę. Zdecydował, że woli wstać wcześniej i rano się umyć. Przed snem jeszcze chwile porozmawiał z przyjaciółmi, których ostatni raz widział przed obiadem, ponieważ nie chodzili na astronomie. Po pożegnaniu się z nimi, zapadł w niezbyt przyjemny sen.

Znowu to samo co zeszłej nocy - śniło mu się jak dłonie ma całe we krwi, a przed nim leży martwa postać a z jej klatki wystawał miecz, również ubrudzony krwią. Nie dał rady rozpoznać tej osoby, zupełnie jakby to wypierał, lub jego mózg usuwał tożsamość tej osoby.

In yours arms.. | JegulusWhere stories live. Discover now