III.

140 5 0
                                    

Regulus, mimo, że miał dopiero 16 lat, wypierał większość uczuć. Jego priorytetem była wiedza oraz status społeczny. Został wychowany w sposób, gdzie miłość i uczucia się nie liczyły, dlatego zawsze ciężko było mu ustalić co czuje. Pomimo bycia nastolatkiem, nigdy się nie skupiał na związkach, a osoby które mu wyznawały uczucia - spławiał, nie zwracając uwagi na ich uczucia. Parę razy zgodził się na imprezę lub klub ze znajomymi, którzy załatwiali fałszywe dowody. Czasami kończyło się to tańcem z dziewczyną, czasami całowaniem się z chłopakiem, ale nigdy seksem. Nigdy nie próbował określić swojej orientacji - po prostu wiedział, że nie jest heteroseksualny, ale nie jest też homoseksualny. Pociągały go osoby, a nie ich płeć, dlatego określał się jako panseksualny.

Regulus jęknął cicho, czując jak palce Jamesa wbijają się mocno w jego skórę na biodrach. Miał pewność, że będzie miał siniaki, ale to nie było czymś, co zaprzątało na ten moment jego myśli. Teraz chciał przyciągnąć go najbliżej siebie, posiąść go, mieć go. Ciągnął za jego włosy mając je między palcami, powodując ciche westchnienia Pottera, przez które uśmiechał się podczas pocałunku, zadowolony z jego reakcji. Gdy starszy chciał usiąść na swoim łóżku, biorąc go na swoje kolana, nie protestował a wręcz przeciwnie. Automatycznie usiadł na górnej części jego ud, jedną dłoń przenosząc z jego włosów, na bok szyi, delikatnie aczkolwiek kontrolowanie ją zaciskając. Poruszał powoli biodrami na jego, żarliwie go całując, czując wplątane dłonie w jego włosy. Odchylił głowę delikatnie do tylu, gdy ciemnooki oderwał się od jego ust, zaczynając całować go po szyi, delikatnie się na niej zasysając w niektórych miejscach.

Usłyszał tylko jak ktoś gwiżdże, więc gwałtownie się odsunął od bruneta, wstając z jego kolan. Dysząc ciężko, spojrzał na Barty'ego, który opierał się bokiem o ścianę, patrząc na nich z lekkim uśmieszkiem. Miał delikatnie zamglony wzrok, ale dosyć szybko patrzył na intruza wrogo.

- No no, Black. Tego się nie spodziewałem. - Wiedział o co mu chodzi, więc momentalnie z Regulusa sprzed jeszcze minuty nie było. Widać było jego zmianę postury i wzroku, który był chłodny i odpychający.. ale nie Barty'ego. James, który siedział zdekoncentrowany był czarodziejem półkrwi, co automatycznie go wykreślało z jego możliwości, jakby nie starczyło to, że nie był płci pięknej. Jego rodzina, wierna Voldemortowi, gdyby się dowiedziała od razu by go zabiła, a wcześniej torturowała. Na samą myśl o tym, było mu słabo.

- Nikomu ani słowa, Crouch. - Jego głos był chłodny, jego spojrzenie również. Wiedział, że jeśli ktoś się o tym dowie, to nie ma po co wracać do domu. James, który niby wiedział o tym przypadku w ich rodzinie, był w szoku przez to jak oschły był jego głos, wyprany z uczuć jakby założył maskę, nie pozwalając nikomu pod nią zajrzeć. Maskę, która idealnie się w niego wpasowuje, jak druga skóra.

- Oh.. Nie martw się. - Nie wierzył mu, nie miał podstaw do wierzenia mu. Musiał mieć pewność, więc gdy tylko wyszedł, bez zastanowienia ruszył za nim, zostawiając bruneta w szoku. Szybko go odnalazł w tłumie, zaraz obok alkoholi. Podszedł do niego i gdyby mordowanie wzrokiem było możliwe, Regulus byłby już w drodze do Azkabanu, a może nawet w celi.

- Mówiłem poważnie. Nikomu ani słowa. Znasz konsekwencje, a ja ci pomagam czasami, więc dla swojego dobra, nikomu ani słowa. - Pomimo, że nie był śmierciożercą, jego rodzina była oddana Voldemortowi, więc wiedział, że prędzej czy później nim będzie. Nie miał wyjścia.

- Zaraz ci żyłka pęknie, Black. Rób co chcesz, tylko jak on się dowie to jesteś martwy. Poza tym przyznam, że to było dość.. - zatrzymał na chwile, szukając odpowiedniego słowa - podniecające. - Ostatnie słowo szepnął do jego ucha, pochylając się nad nim, po czym odszedł bez słowa. Zostawił Regulusa z opuchniętymi wargami, bałaganem we włosach w totalnym szoku. Potter przypatrywał się im z pewnej odległości, tak by go nie zauważyli.

In yours arms.. | JegulusWhere stories live. Discover now