"wyjazd"

476 47 91
                                    


POV. trzecia osoba | 01.03, godzina 5.30.|

Budzik Alex'a zaczął dzwonić, budząc go z ciekawego snu. Chłopak wyłączył go i wstał niechętnie z łóżka. Szybko ubrał na siebie ciuchy przygotowane poprzedniego dnia i wyszedł z pokoju, kierując się do łazienki.

Otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się Wilbur w swoich szarych, piżamowych dresach, mokrych włosach i szczoteczką do zębów w buzi.

-Oh, sorki.

-Nie, spoko, jak cos chcesz to wchodź i tak tylko myję zęby.- Wzruszył ramionami, następnie wypluwając pastę do zlewu. 

-A ok, dzięki.- Powiedział Alex, wchodząc do środka i biorąc do ręki swoją szczotkę do włosów, którą zostawił na brzegu blatu. Lustro pokrywało prawie całą ścianę, więc odsunął się od bruneta i zaczął doprowadzać swoje włosy do porządku.

W międzyczasie Wilbur podłączył suszarkę i zaczął suszyć na szybko swoje włosy, a Quackity zabrał się za mycie zębów. Skończyli swoje czynności prawie w tym samym czasie i jeden po drugim opuścili łazienkę.

Alex zaczął robić sobie herbatę w termosie, który chciał zabrać ze sobą w drogę, a do kuchni wszedł i Wilbur, który wyjął z miski na owoce banana, który miał mu posłużyć za śniadanie i usiadł przy wyspie kuchennej, wyjmując z kieszeni telefon.

-Jak coś zaraz będziemy musieli wychodzić, upewnij się że zabrałeś swoje wszystkie bagaże.- Powiedział do chłopaka, przeglądając coś na telefonie i kończąc już swojego banana. Wyrzucił skórkę do śmieci i udał się do swojego pokoju, po chwili wynosząc na przedpokój spory plecak i torbę.

Alex zakręcił swój termos i też udał się po swoje rzeczy. Na przedpokoju spotkał się z westchnięciem Wilbura, spowodowanym ilością jego bagażu.

-Po co ci takie dwie duże torby?

-Poczekaj, zaraz wracam.- zawrócił się do siebie do pokoju i wrócił jeszcze z jednym, dość dużym plecakiem jakie zabiera się na kempingi. 

-Serio zabierasz to wszystko? Co ty tam masz? Wiesz, że mamy tam zapewnione miejsce do spania, jedzenie itd?

-No wiem. To tylko potrzebne rzeczy.

-Okej, jak tam uważasz. Lepiej już chodźmy, załóż tylko kurtkę, jest jeszcze zimno.

-Ee spakowałem kurtkę do torby, założę po prostu jakąś bluzę.- Szybko pobiegł do pokoju i wrócił zakładając po drodze bluzę.- Jestem.

-Okej, idziemy.- Powiedział Wilbur, puszczając chłopaka z plecakiem na plecach i dwoma torbami w rękach przodem, następnie samemu wychodząc ze swoimi bagażami i zamykając ich mieszkanie.

Gdy dotarli przed szkołę, na miejsce zbiórki uczniowie i nauczyciele częściowo już zaczęli się zbierać, byli 4 minuty przed czasem, czekał już na nich autokar, do którego można było włożyć już bagaże, co obydwoje zrobili.

Darryl, bo to on był głównym opiekunem wycieczki zaczął sprawdzać obecność. gdy lista była sprawdzona najpierw nauczyciele weszli do autokaru, a potem uczniowie.

-Clay! Ty siadasz z przodu! już ci mówiłem na ostatniej wycieczce, po tym co zrobiłeś na tyłach z kolegami w autokarze, że siedzisz koło nauczycieli!- Powiedział Skeppy.

-Ehh no dobrze prosze pana.- Usiadł w drugim rzędzie, za George'em. Siedział sam, ale miał po prostu byc obok opiekunów, by mieli na niego oko.

-O! Ty tak samo Nick, siadaj obok Clay'a. Kolejny z głupimi pomysłami.

-Wystarczy Dream.- Upomniał blondyn.

-A prosze pana, Karl może siąść ze mną?

-Ehh o ile siądziecie z przodu, siądźcie tam gdzie Clay, jak musicie siedzieć koło siebie, a ty siądziesz z którymś z nas. 

-Alex, Wilbur, siedzicie razem czy osobno?

-Możemy usiąść razem.- powiedział Wilbur, puszczając czarnowłosego koło okna i siadając obok niego.

-W takim razie, ja siedzę z profesorem Darrylem, więc ty Dream siądziesz z panem George'em.- Quackity puścił brunetowi oczko z figlarnym uśmiechem.

-Dobrze profesorze Skeppy.- Powiedział Dream, udając że siada obok George'a z niechęcia, mimo iż wcale a wcale mu to nie przeszkadzało.

Bad podszedł do kierowcy, biorąc od niego mały mikrofon, przez który mógł przekazać uczniom informacje.

- Okej moi kochani, cisza proszę.- Czekał chwilę, jednak dalej wszyscy gadali. Skeppy podszedł do niego i nachylił sie do jego dłoni, w której trzymał mikrofon.

-Cisza!- Wrzasnął, a uczniowie się uciszyli, uśmiechnął się do mężczyzny w okularach i wrócił na miejsce.

-Dziękuję Skeppy, a teraz moi drodzy. Czeka nas trzy i pół godzinna podróż, przypominam, że w autokarze nie spożywamy żadnych rzeczy którymi możemy nakruszyć i nie przesadzajcie z płynami, bo następny przystanek będziemy mieć dopiero za 40 minut do godziny. Proszę was o względny spokój, jak chcecie możecie się zdrzemnąć i przypominam o tym, że nie puszczamy muzyki na głośnikach panowie i panie z tyłu. To wszystko co na razie musicie wiedzieć, nie chodźcie po autobusie, chyba że jest to coś ważnego lub źle się czujecie, wtedy podejdźcie do któregoś z nas. Do wszystkich osób z chorobą lokomocyjną, przypominam aby zażyć leki! W razie co pamiętajcie o foliowych torebkach i unikajcie wymiotowania na innych, aby nie powtarzać historii z poprzedniej wycieczki.- Kilka osób zaśmiało się, wspominając ową poprzednią wycieczkę, a mężczyzna wrócił na swoje miejsce, za to autokar w końcu ruszył.

-Kurde, zapomniałem leków.- Powiedział Alex pod nosem, przeszukując kieszenie.

-Masz.- Wilbur podsunął mu pod nos listek tabletek na chorobę lokomocyjną, z którego jedną sam zażył wcześniej.

-Oh dzięki, serio ratujesz mi życie.

-Spoko.

-Myślisz, że mogę się położyć? Czy powinienem patrzeć na dzieciaki?- Zapytał bruneta.

-Nie, spoko. W autokarze łatwiej je ogarnąć, ja i Bad sobie z nimi poradzimy, kładź się.

-Oki, dzięki.- Powiedział Alex, wkładając słuchawki bezprzewodowe do uszu, zamykając oczy i opierając się głową o szybę.




------------------------

832 słowa

"Nauczę cie czegoś" ||Quackbur|| Aleksffs [W Trakcie Pisania]Where stories live. Discover now