"Spóźnieni na zbiórkę?"

404 50 28
                                    

-----

fun fact, gadałem z kolegą z anglii na kamerce jak to pisałem i opowiadałem mu mniej więcej o czym jest książka, ale oczywiście po angielsku, bo po polsku on nie umie i w pewnym momencie podsunął mi mega pomysł z jedną kwestią i zapisałem ją tak jak powiedział, czyli po angielsku i potem popłynąłem dalej pisząc rozdział na ponad 600 słów po angielsku. Poradnik jak być debilem by Aleks.

Więc no, pisze to od nowa, tym razem ✨po polskiemu✨


------------------

POV. trzecia osoba

-O co chodziło z tym wrzaskiem?- Wilbur spytał zdezorientowany, gdy drzwi zamknęły się za George' em.

-Powiedziałem mu coś i zaczął się cieszyć tak chyba trochę za bardzo, podekscytowanie go przerosło chyba czy coś.

-A co takiego mu powiedziałeś?- Alex na samą myśl o mówieniu tych słów w twarzy drugiego mężczyzny zarumienił się lekko.

-Nic ważnego lub co powinno cię interesować.- Powiedział, odwracając lekko wzrok i wstając z kanapy, kierując kroki ku sypialni, w której drzwiach wciąż stał brunet, opierając się o framugę.

-Gdzie idziesz?- Zapytał.

-Walnąć się na łóżko puki mogę, zmęczony jestem.

-Jezu znowu? Jakim cudem? Co ty robiłeś po powrocie tutaj z zajęć że tak się zmęczyłeś.

-Dużo. Musiałem otrzepać się z mąki, "kłótnia" z tobą pochłonęła tez dużo moich nerwów i energii, potem...potem George przyszedł.- Zawahał się, omijając pewien fragment, wcale nie istotny, nieee, wcaleee.

-Czemu się tak zawahałeś?- Zaśmiał się brunet.- Z reszta ja teraz próbowałem sobie odpocząć i poleżeć w spokoju, ale zakłóciliście mi mój odpoczynek tym wrzaskiem.

-Nie my, a George, ja nie wrzeszczałem.- Wszedł do pokoju, mijając bruneta.

-Ejj złaź, ja teraz sobie zaklepałem.

-O jezu pan maruda przyszedł, aż tak mało ci miejsca? Weź się połóż z brzegu, ja i tak leżę zawsze skulony obok ściany więc miejsca ci zabierać nie będę.- Powiedział czarnowłosy, skacząc na łóżko i układając się tak jak mówił, przy ścianie, odwracając się twarzą do niej i plecami do chłopaka.

Alex zamknął oczy, zignorował już to jak czuł, że materac zapada się z drugiej strony jak Wilbur usiadł na niego, a następnie wraca do normy po czym można wywnioskować że drugi już też ułożył się wygodnie.

Minęło trochę czasu jak Alex leżał z zamkniętymi oczami, jednak nie śpiąc. Oddychał spokojnie, leżąc na boku, gdy wzrok Wilbura powędrował na niego. Brunetowi do głowy wpadła pewna myśl, kolejna dość nietypowa jak na ich relacje skoro określali ją "przyjaźń" lub "koleżeństwo". 

A gdyby tak... Przysunął się bliżej, Alex poczuł to jednak postanowił to zignorować, nie poruszył się co upewniło bruneta w tym że zapewne śpi. Wilbur ostrożnie wyciągnął rękę w jego stronę, oplatając nią chłopaka w pasie.

Alex prawie otworzył oczy, prawie wstał do siadu i prawie skomentował to zachowanie, jednak... jednak "prawie" dalej stoi przed tymi słowami, bo nic z tych rzeczy nie zrobił, jego oddech owszem przyśpieszył tak samo jak bicie serca, jednak postanowił się nie ruszać z miejsca.

Poczuł jak starszy przyciąga go bardziej do siebie, tak jakby przytulał jakąś poduszkę. Po kilku chwilach uspokoił oddech, wyciszając się i próbując zasnąć. W pewnym momencie, tuż przed zaśnięciem poczuł jak Wilbur kładzie swój polik na jego głowie, nawet zdawało mu się że złożył na niej drobny pocałunek, jednak sam był tak blisko granicy snu, że nie zrobił z tym nic i po chwili spał.



Minęło kilka minut, kilkanaście minut, a potem kilkadziesiąt. Jak na złość żadna z nich nie miało budzika, zapominając o jakichkolwiek zbiórkach czat zajęciach. Obydwoje spali smacznie, telefon Alex'a w kuchni, Wilbura na szafce nocnej, jednak wyciszony.

Bad, Skeppy oraz George zadzwonili do nich, gdy spóźniali się minutę, potem dwie i trzy, jak minęło pięć minut u ich drzwi zawitał Bad, zostawiając czekającą już grupę dzieciaków pod opieką swojego chłopaka oraz George'a.

Zapukał do drzwi- nic. Drugi raz- tez nic. Jako główny opiekun miał klucze uniwersalne do wszystkich domków, na wszelki wypadek, których miał używać tylko w nagłych sytuacjach, a on będąc sobą przestraszył się że dwójce się coś stało, ale i tak klucza nie potrzebował, bo bardzo mądrzy Alex i Wilbur zostawili niezakluczone drzwi, po tym jak George opuścił ich domek.

Bad otworzył więc drzwi, kuchnia, salon, przedpokój- żadna z pomieszczeń nie zawierało jakiś znaków życia. Zapukał do łazienki, łącznie trzy razy, a następnie uchylił pomału drzwi- pusto. Kolejne, ostatnie drzwi, te do sypialni były przed nim, zapukał do nich raz, drugi, trzeci, po chwili nawet czwarty aby nie dostać żadnej odpowiedzi.

Niepewnie uchylił drzwi, wypuszczając oddech gdy zobaczył plecy Wilbura, jedna zguba znaleziona, jednak gdy podszedł bliżej, no okazało się że nie jedna. 

Alex leżał plecami do Wilbura, gdy ten trzymał go w ciasnych objęciach, dwójka leżąca na tak zwaną łyżeczkę. Bad był lekko... zszokowany widokiem. Nie wiedział na początku co zrobić, jednak w końcu potrząsnął ramieniem Wilbura.

gdy ten otworzył oczy zamknął je od razu wtulając się bardziej w Alex'a, nie zdając sobie sprawy z obecności Bad'a.

-Wilbur...- Gdy usłyszał głos zza siebie gwałtownie wstał, rozbudzając przy tym Alex'a.

-Zbiórka, szybko się ubierzcie i chodźcie, czekamy na was.- Powiedział, znikając z sypialni, a potem z domku. Quackity w pełni otworzył oczy, patrząc na Wilbura, który teraz szybko zakładał na siebie bluzę.

-Zbieraj się, zaspaliśmy an zbiórkę.- Powiedział, wyparowywując z sypialni.

-oh..






----------

823 słowa

"Nauczę cie czegoś" ||Quackbur|| Aleksffs [W Trakcie Pisania]Where stories live. Discover now