Rodział 1

6.5K 179 216
                                    

Przetarłam zmęczone oczy swoimi gładkimi dłońmi, od niechcenia wstałam z łóżka i powędrowałam do garderoby. Wybrałam biały crop top oraz szare dresy, wzięłam jeszcze jakąś dużą, rozsuwaną, szarą bluzę. Ruszyłam w stronę łazienki, z wybranymi ciuchami. Po paru minutach byłam już ubrana, jeszcze muszę się lekko pomalować. W drodze do toaletki potknęłam się o leżącego na podłodze pluszaka.

-japierdole..-mruknęłam rozcierając bolącą część ciała.

Zerknęłam na pluszaka po czym westchnęlam, podeszłam do niego, wzięłam go i położyłam na łóżko, przyglądając się mu. Pamiętam jak mama mi go podarowała na 9 urodziny, mimowolnie samotna łza zleciała po moim policzku. Starłam ją i wróciłam do toaletki.

...

-Witaj Michelle- przywitałam się z Nianią, ojca jak zawsze nie było w domu, kolejny wyjazd. Mimo że jestem w stanie to zrozumieć, nienawidzę czuć się samotna. Mam Michelle, ale to co innego, przychodzi do mnie żeby dopilnować czy nic nie zrobię, może jak byłam młodsza traktowałam ją inaczej, jednakże jestem jej wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobiła.

-część Madi..-szepnęła jakby miała się zaraz rozpłakać.-to mój ostatni dzień przy tobie..-zaczęła płakać. Nic nie odpowiedziałam, nie dałam rady.

-żartujesz..?-szepnęłam łamiącym się głosem. Nie dostałam odpowiedzi, kobieta opuściła głowę-powiedz że to tylko głupi żart..-zauważyłam spakowane walizki.

-japierdole...-uniosłam wzrok z walizek na Michelle.-dlaczego..?

- Przepraszam.. muszę wyjechać, stan mojej siostry się pogorszył- załkała -Zawsze będziesz moją małą Madi. Pamiętaj- wyciągnęła w moją stronę ręce żeby się przytulić.

Zrozumiałam że to koniec, osoba która pomagała mi w najgorszych momentach mojego życia, odchodzi...?

Podeszłam szybkim tempem do niani, dawnej niani. Wtuliłam się w nią. Zaczęłam płakać, nie mogłam nic zrobić. Michelle wyjeżdża. Pewnie nie wróci. Ścisnęłam mocniej materiał jej koszulki.

-spokojnie Madi, dasz radę..-uniosłam wzrok na jej niebieskie oczy.

-nie wiesz tego..- załkałam -skąd wiesz że dam sobie bez Ciebie radę..?

-jesteś silną dziewczyną- uśmiechnęła się do mnie promiennie, starła kciukiem łzy z mojego policzka. Zawsze mama tak robiła... wtuliłam się w nią po raz ostatni.

-Madi muszę już iść.. mam samolot..- delikatnie puściła mnie I podeszła do drzwi z walizkami -pamiętaj, zawsze jak będzie źle, dzwoń- uśmiechnęła się - pa Madi..

-żegnaj..-podeszłam do jakiejkolwiek ściany, zjechałam bezsilnie po niej.

Osoba która tak naprawdę była ze mną od dziecka, nie wróci..?

Naprawdę aż tak bolesne są rozstania..?

-cholera..- oparłam głowę o ścianę I jeszcze bardziej się rozpłakałam, nie musiałam sie martwić że ktoś mnie usłyszy. Nie ma nikogo w domu..

Tak pusto..

Nie wróci..

Gdy była w domu posyłała mi ciepły uśmiech... tak jak zawsze mama...

Została mi tylko Megan..

Co się stanie gdy ona też odejdzie..? Nie dam rady...

-ughh- przygryzłam delikatnie wargę I wstałam z zimnej podłogi.

Rozejrzałam się, tak pusto bez Michelle..

Starłam ostatnią łzę i podeszłam do lustra, skrzywiłam się lekko na widok jaki mnie zastał. Makijaż cały rozmazany, czerwone oczy, wory pod oczami. Westchnęłam.

LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz