Rozdział 6 cz.2

197 3 0
                                    


Gdy zadzwonił dzwonek, byłam już przed klasą, więc weszłam do środka i rozejrzałam się lekko, podchodząc do swojej ławki. Odsunęłam krzesło i usiadłam, po czym wyjęłam z plecaka książkę od biologi i zielony zeszyt. Po chwili do klasy weszła nauczycielka była gdzieś po 50. Była całkiem miła. Czarne włosy zawsze miała upięte w wysoki kok, a z jej brązowych oczu biło ciepło. Uśmiechnęła się do nas miło i się przywitała. Otworzyłam książkę na stronie, którą podała. Mimo że, lubiłam biologię dziś nie mogłam się skupić ciągle myślałam o Nico.. niby nie było go ze mną na biologi, ale kto go wie możliwe, że miał inne zajęcia niż ja i tylko niektóre mieliśmy wspólne. Naprawdę mi na nim zależało, lecz gdy wyjechał, wszystko się zmieniło, zranił mnie tym, bo wyjechał bez słowa i mam tak nagle uwierzyć, że zrobił to dla mojego dobra, no niestety rozczaruje się, bo nie mam zamiaru mu od razu uwierzyć czy wybaczać.

***********

No niestety na moje nieszczęście było tak, jak myślałam chłopak, pojawił się w szkole i miał ze mną tylko niektóre zajęcia. Na przykład chemię, która zaczęła się jakieś dziesięć minut temu, a od pięciu jestem cholernie załamana, bo mam być z nim w parze na chemii. Podniosłam rękę i powiedziałam.

-Nie mogę zmienić partnera? Myślę, że nie dam rady z nim pracować przez następny rok- Patrzyłam na nauczyciela, czekając na odpowiedź. Którą po chwili usłyszałam.

-Nie Valerie nie możesz zmienić pary, już jest wszystko ustalone i proszę, skup się na lekcji, bo
obiecuję, że jeśli się nie skupisz, dostaniesz dodatkowy projekt do domu.- Powiedział twardym głosem. Jezu co to za problem, by zmienić komuś pare stary gbur.

-Oh Val nie pasuje Ci, że jesteś ze mną w parze? Już nie udawaj, że aż tak mnie, nienawidzisz- Przewróciłam oczami, gdy usłyszałam jego szept. Spojrzałam na niego wzrokiem, który miał wskazywać, żeby się zamknął.
Gdy lekcje w końcu się skończyły, poszłam w stronę Willa.

-Hejj- Powiedziałam, gdy byłam już blisko i zamarłam, gdy zobaczyłam obok niego Nicolasa no chyba kurwa nie. On to się musi wszędzie wpierdolić. Kurwa mówiłam o nim Willowi. Spojrzałam na Nico, a potem zaraz na swojego przyjaciela czekając, aż ten coś powie.

-Witaj gwiazdeczko to Nicolas, znasz go już prawda?- Zaśmiał się nerwowo. Patrzyłam na niego jak na jakiegoś głupka.

-Tak znam go już, więc teraz czekam na odpowiedź, po co z nim rozmawiasz i po co on w ogóle tu stoi- Powiedziałam coraz bardziej poddenerwowana, zdecydowanie to nie był mój dobry dzień. -Uhm wiesz, myślę, że to, co było kiedyś, nie powinno wpływać na jego znajomości teraz to, że wyjechał, nie znaczy, że teraz każdy twój znajomy będzie go unikał jak ognia. Tylko proszę, nie denerwuj się, ale Nico dołącza do naszej paczki- Chłopak powiedział łagodnie. I w tym momencie myślałam, że kurwa wybuchnę jak jakiś jebany granat co on w ogóle sobie myśli, przecież mówiłam mu jak bardzo, teraz jestem zła na tego idiotę, spojrzałam teraz na Nicolasa.

-CZEMU TY SIĘ KURWA ZAWSZE WPIERDALASZ TAM, GDZIE CIĘ NIE POTRZEBA? NO PROSZĘ, WYTŁUMACZ MI TO BO NIE ROZUMIEM TO, NIE JEST NORMALNE, NIE MOŻESZ ZNALEŹĆ SOBIE INNYCH ZNAJOMYCH?!- Krzyczałam, nie zwracając uwagi, że ludzie, którzy przechodzili, patrzyli na mnie jak na jakąś chorą idiotkę. Nicolas na twarz przybrał tą swoją typową minę, która nie zdradzała żadnej emocji.

-Val cholera możesz się trochę zamknąć? To, że znalazłem sobie znajomych, nie oznacza, że gdzieś ci się wpierdalam, z Willem mam dużo wspólnych lekcji, poza tym nie będę teraz unikać ludzi, bo TY się z nimi kolegujesz- Zdenerwował mnie jeszcze bardziej. Co oni wszyscy sobie myślą patrzyłam na nich jeszcze przez chwilę, po czym odwróciłam się i poszłam w stronę wyjścia ze szkoły.

-Gwiazdeczko..- Przez chwilę słyszałam jeszcze, jak przyjaciel mnie wołał, ale się nie odwróciłam. Poszłam dalej przed siebie.

Po wyjściu ze szkoły poszłam do parku, posiedziałam tam trochę na ławce, słuchając muzyki i przyglądając się drzewom i stawowi, który był w centrum parku. Było tu naprawdę pięknie, czasami zastanawiałam się, czemu przychodzi tu tak mało ludzi. Lubiłam tu przyjść usiąść i trochę pomyśleć o wszystkim, co się stało danego dnia lub tygodnia. Po prostu ułożyć sobie wszystko, co jeszcze zostało nieułożone. Bo niestety moja głowa nie radziła sobie z tym, by wszystko od razu uporządkować do odpowiednich szuflad z odpowiednimi oznaczeniami. Najpierw musiała to wszystko przeanalizować, by być pewna, że to, co się dzieje, może być przydzielone do odpowiedniej kategorii. Czasami zazdrościłam ludziom, których cały zbiór myśli po minucie był pusty, bo po prostu się tym nie przejmowali. Nie musieli sobie tego układać w głowie. Chociaż myślę, że przechodziło to w jakieś głębsze schowki, by potem wyjść na światło dzienne, by się wysypać i dać człowiekowi więcej zmartwień niż dał radę udźwignąć. Kiedyś Nicolas taki był, mogłam dzielić się z nim swoimi problemami, on analizował je w mniej niż minute, a potem wyrzucał z głowy, pomagając mi oczyścić własne myśli. Niestety z Willem jest mi teraz ciężej, ponieważ on tak nie potrafi, on jest typem osoby, która odkłada wszystko na później, a gdy przyjdzie już, to później zamyka się w swoim pokoju na kilka godzin i analizuje wszystko z ogromnym bólem, czasami nawet żalem do siebie samego, że nie zrobił tego wcześniej. Po gdzieś dwudziestu minutach wstałam z ławki i spacerem ruszyłam do domu, bo musiałam jeszcze trochę się pouczyć, coś zjeść i chciałam mieć jeszcze trochę czasu dla siebie.

Kiedy byłam, już w mieszkaniu zdjęłam buty i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i włączyłam muzykę i zajęłam się nauką. Po jakimś czasie przerwało mi powiadomienie z telefonu.

Od: Will

Przepraszam gwiazdeczko, ale to nie fer, by tak się zachowywać on miał powody, by ci nie powiedzieć o tym, że wyjeżdża.

Zirytowałam się trochę na tą wiadomość nic mu nie odpisałam postanowiłam już nic nie jeść, bo nauką i tak zajęła mi już sporo czasu, odłożyłam telefon pod poduszkę, książki i zeszyty zrzuciłam na podłogę, a sama wskoczyłam pod kołdrę. Już nie chciało mi się rozbierać. Rzuciłam kapciem we włącznik światła, by je wyłączyć. Byłam zmęczona całym tym dniem, który był dla mnie cholernie popieprzony, jak on mógł mi to zrobić. I czemu tamten wszędzie się wpierdala. Nie zdając sobie nawet sprawy, kiedy po prostu zasnęłam.

==================

Hejka! Jak mówiłam jest jeszcze jeden rozdział tym razem trochę dłuższy by wynagrodzić wam tą moją chwilową nieobecność z powodu choroby. Nadal jestem osłabiona ale chciałam w końcu coś dla was napisać bo bardzo się cieszę z tego co tu osiągamy. Dziękuję za ponad 200 wyświetleń. Dziękuję, że w ogóle czytacie tą książkę. Jeśli macie znajomych, którzy czytają byłoby mi miło gdybyście polecili tą książkę.
Zostawiajcie gwiazdki i komentarze bo was zjem :)))
Hihi tak w ogóle to chętnie po odpowiadam na jakieś pytania więc również piszcie je w komentarzu.
Miłego dnia/wieczoru/nocy zależy kiedy czytasz.
(ROZDZIAŁ JEST SPRAWDZONY LECZ JEŚLI ZNAJDĄ SIĘ JAKIEŚ BŁEDY PRZEPRASZAM, ALE JAK MÓWIŁAM NADAL JESTEM OSŁABIONA W TYCH KILKU SŁOWACH ODE MNIE NAPEWNO BĘDĄ BŁĘDY WIĘC PRZEPRASZAM)

Kocham Domcia <33




Namaluj mi gwiazdy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz