Rozdział 7

175 3 0
                                    

Jakiś hałas z dworu lub z domu mnie obudził, przetarłam lekko oczy i rozejrzałam się dookoła. Było jeszcze ciemno, spojrzałam na zegarek, była godzina 4.00. Co do cholery mogło się dziać na dworze o tej godzinie. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, odsłoniłam rolety i myślałam, że padnę na zawał. Za oknem stał jakiś chłopak.. kurwa kto to jest i co robi na moim balkonie. Patrzyłam na niego przez chwilę, po czym zaczęłam się cofać. Złapałam z łóżka mój telefon. 

-SPIERDALAJ, BO ZADZWONIĘ NA POLICJE- Patrzyłam na chłopaka, który ciągle mi się przyglądał jak jakiś jebany duch. Mimo mojej groźby nie ruszył się nawet o centymetr. 

-DZWONIE- Chciałam zadzwonić, już nawet chciałam wybrać numer, ale wtedy moje serce się zatrzymało, on miał pistolet i do cholery właśnie mi go pokazał. Nie wiedziałam, co robić kurwa kurwa kurwa. Boże ratuj. Facet miał pistolet i stał przede mną. Więc to nie był zwykły stalker.. kurwa to jakiś bandyta. Jezu potrzebuje pomocy...

-Ja żartowałam haha...- Patrzyłam na faceta przestraszona nie wiedząc, co mam robić połączyłam się z Nicolasem udając, że wyłączam już telefon. 

-Hahaha...- Gdy zobaczyłam, że się połączyłam, starałam się przedstawić mu sytuację, by wezwał policję czy cokolwiek. 

-Schowaj ten pistolet.. jesteśmy w bloku jak strzelisz każdy usłyszy.. na dworze są kamery- Typ był za oknem, ale wiedziałam, że mnie słyszy. Usłyszałam cichy głos Nickiego gadał coś o tym, co się dzieje. Mimo że byłam na niego cholernie zła i nadal obrażona to chciałam żyć. Nie chciałabym zginąć od strzału z pistoletu. Mężczyzna opuścił pistolet do dołu i ręką pokazałbym, otworzyła drzwi. Rzuciłam telefon pod łóżko i usłyszałam jeszcze, że Nico już jedzie. Podeszłam do drzwi od balkonu i od razu się odsunęłam. 

-Witaj Valerie dziewczynko- Patrzyłam, na teraz jak widzę już starszego mężczyznę starając się sobie przypomnieć kim on może być. Spojrzałam mu w oczy I wtedy dostrzegłam tę małą iskierkę co wtedy w oczach tego mężczyzny, który kilka lat temu rozmawiał o czymś z Nicolasem.

-Czego pan chce, nie znam cię- Powiedziałam, starając się bym, brzmiała tak jakbym w ogóle się nie bała.

- Valerie dziewczynko nie bój się mnie, nic ci nie zrobię, chyba że zaczniesz kłamać lub zrobisz coś, co mi się cholernie nie spodoba.- Mężczyzna przysunął się do mnie i spojrzał w moje oczy. -Poza tym taka piękna dziewczynka nie powinna przeklinać, nie uważasz?- Patrzył na mnie, a ja myślałam, że zaraz zejdę na zawał. -

-Nie chce z tobą rozmawiać, idź sobie w tym momencie- Zażądałam, choć trochę w duchu licząc, że ten mnie wysłucha i sobie pójdzie.
-Oh Valerie mamy tyle do przegadania, więc lepiej się na razie zamknij, bo inaczej ja będę musiał cię uciszyć, a to jak mi się zdaje, już nie będzie tak miłe.- Uśmiechnął się. On się kurwa UŚMIECHNĄŁ. Czy to jest jakiś jebany psychopata? Patrzyłam na niego, czekając aż ten, cokolwiek powie. 

-Wracaj do spania Dziewczynko, jeszcze wrócimy do tej rozmowy.- Popchnął mnie lekko na łóżko i wrócił do drzwi balkonowych. Zasłonił rolety, a potem wyszedł. Jakby nigdy nic się nie wydarzyło. 

* * *

Obudziłam się rano całą spocona. Czy to był jakiś cholerny koszmar? Rozejrzałam się dookoła, głowa mi pękała. Spojrzałam na mój telefon, który miał rozbitą szybkę i zaraz potem na nie moją bluzę, która leżała na krześle. Co tu się kurwa działo. Przecież to nie możliwe by coś mi się śniło, skoro miałam pękniętą szybę w telefonie. Drzwi się lekko uchyliły a do środka, wszedł Nicolas. Co do cholery. 

-Śpiąca królewna już się obudziła?- Zapytał z uśmiechem na ustach. 

-Co ty tu kurwa robisz?- Zapytałam, może trochę krzycząc, czego natychmiast pożałowałam. Moja głową chyba nie była szczęśliwa z powodu mojego krzyku. 

-Zadzwoniłaś do mnie w nocy, że miałaś jakiś koszmar o starszym mężczyźnie, że go kojarzysz i chciałaś, żebym przyjechał.- Wzruszył kurwa ramionami. Przecież ja na sto procent bym do niego nie zadzwoniła. Mam jakieś przebłyski, że Nico dał mi w nocy wodę, a potem zasnęłam, ale kurwa to by się nie trzymało kupy, od czego boli mnie głowa..

-A jak się czujesz? Nieźle się wczoraj uderzyłaś o podłogę- Zapytał, jakby wiedział, o czym właśnie pomyślałam. Coś tu było cholernie nie tak.

-Jest okej trochę boli, ale mi przejdzie.- A ja się dowiem, co jest nie tak, ale wiem, że on coś przedemną ukrywa, jestem tego pewna.

=============

Hejka! Więc oto i jest kolejny rozdział! A wy jak myślicie sen czy rzeczywistoś? Hihi. Proszę o komentarze i gwiazdki bym wiedziała, że ktoś chce czytać tą książkę dalej. Cholernie dziękuję za 300 wyświetleń. Postaram się też coś jeszcze napisać ale znowu jestem chora więc nie wiem czy dam radę://.
Kocham was Domcia <33.

Namaluj mi gwiazdy Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ