Prolog

526 26 2
                                    

Daemon

                       Jego smok nadleciał nad Królewską Przystań tuż przed świtem, gdy niebo było najciemniejsze, a trzaskający mróz paraliżował jego ciało. Gdy tylko postawił stopy na lądzie, zwołał natychmiastową radę, nie było czasu do stracenia, nie gdy nad całym Królestwem wisiało śmiertelne zagrożenie.
Miał wrócić z bitwy, wygranej bitwy, miał pławić się w blasku własnego zwycięstwa, zamiast tego wrócił do ogromnej twierdzy, z podkulonym ogonem i niewyobrażalnym strachem. Daemon Targaryen nie bał się niczego, wszystko jednak nabrało innego tempa, gdy jego smok odmówił mu posłuszeństwa.
Szedł przez kamienne korytarze, na sztywnych nogach, i choć zima na Południu była lżejsza niż na Północy, w jego myślach wciąż pozostawał obraz Muru, setki zabitych ludzi z Nocnej Straży, wszystko to mroziło krew w jego żyłach. Zastanawiał się jak to możliwe, że zwykli dzicy pokonali wyszkolonych żołnierzy, ominęli twierdze Lordów z Północy, najbardziej jednak głowił się nad tym, jak przejęli kontrolę nad jego smokiem. Wszedł do komnaty, gdzie zazwyczaj odbywały się spotkania Małej Rady, usiadł na wielkim, pozłacanym krześle i czekał na samego Króla, ten jednak zjawił się na samym końcu, ledwo świadomy, a jego zachlana morda zdenerwowała Daemona jeszcze bardziej.
- Pokonałeś ich?- Alicent Hightower usiadła obok swojego zapijaczonego synka, tuż nad nią stała Czerwona Kapłanka, nowa ulubienica Królowej Matki, tylko sam Daemon wiedział jak bardzo jej nienawidził. Posłał Alicent posępne spojrzenie, jej nienawidził równie mocno.
- To nie są ludzie, ich moc jest wyżej niż my, czeka nas zagłada.- Rozejrzał się po komnacie, którą oświetlało tylko parę świec, ogień w kominku już dawno wygasł. Jego bratanek stał w cieniu, przysłuchując się rozmowom w milczeniu, podobnie jak Królewski Namiestnik.
- Ostrzegałam cię książę, widziałam twoją klęskę w ogniu.- Czerwona Kapłanka podeszła bliżej Daemona, posłała mu jedno z tych spojrzeń, którymi gardził, gdyby miał siły udusiłby ją gołymi rękami.
- Więc niech twój pierdolony ogień pokarze ci jak zabić dzikusów.- Warknął. Spojrzał na Króla, młodziutkiego Aegona, który przysypiał na krześle, opanowała go niewyobrażalna wściekłość, wiedział, że w końcu doprowadzi ich wszystkich do klęski. Uderzył pięścią w dębowy stół, czuł się bezsilny, miał mętlik w głowie, nie wiedział co powinien począć.
- Dzicy uciekają przed zimą, za Murem czeka ich tylko śmierć, nie są naszymi wrogami, chcą tylko kawałka ziemi i lasu, w którym mogliby polować.- Kobieta poprawiła swoje długie, ciemne włosy, w szkarłatnej sukni wyglądała, jakby była skąpana we krwi. Naszej krwi, pomyślał.
- Mają Króla, okrzyknęli dezertera władcą, są naszymi wrogami i zawsze nimi będą.- Czerwona Kapłanka podeszła do drewnianej komody, o którą opierał się Aemond, chwyciła dzban z winem i wlała jego zawartość do pozłacanego kielicha, który podstawiła pod nos Alicent. Królowa Matka chwyciła za naczynie i wypiła całą jego zawartość, ona również bała się o przyszłość Królestwa.
- Mój smok nie był mi posłuszny, wiem, że to ich wina, władają mrocznymi mocami.- Ukrył twarz w dłoniach, wszystko co go spotkało było ponad jego siły. Czuł się trupem, choć wciąż żył.
- Jest wśród nich Zmiennoskóra.- Głos Alicent drżał, mimo to Daemon prychnął. Zmiennoskórzy byli tylko legendą, wiedział to już jako dziecko.
- To ona stała się twoim smokiem, Myra widziała to w ogniu.- Kontynuowała. Daemon roześmiał się, choć nie było mu wcale do śmiechu, historie Czerwonej Kapłanki były kłamstwami, obrzydliwymi oszczerstwami i wymysłami bujnej wyobraźni.
- Czy Twój bóg pokazał ci też jak ją zabić?- Zgarnął srebrzyste kosmyki włosów, które wchodziły mu w oczy. Gdyby od niego zależały losy Królestwa, rzuciłby Czerwoną Kapłankę na stos, zginęłaby wtedy wśród swojego ukochanego ognia.
- Śmierć nie jest jej pisana.- Jej wzrok stał się pusty, na powrót stanęła za plecami Alicent, zupełnie jakby drobna kobieta miała uchronić ją przed jego furią. Spojrzał na Otto, licząc, że mężczyzna podziela absurdalność całej sytuacji, ten jednak wgapiał się w twarz swojej córki, nie odezwał się nawet słowem. Przeniósł wzrok na swojego bratanka, Aemonda, który wydawał się zawsze najsprytniejszy z całej rodziny. Patrzył na Myrę swoim okiem, a jego spojrzenie było chłodne, Daemon nie mógł odczytać nic z jego twarzy.
- To nie bitwą wygramy tą wojnę, dzicy zgodzą się na warunki, które im postawimy.- Alicent podniosła się z krzesła, powolnym krokiem podeszła do młodszego syna, oparła się o ramię Aemonda i spojrzała prosto w jego mroczne oko.
- Jakie warunki? Nie możemy im odpuścić.- Resztkami sił podniósł się z krzesła, podszedł bliżej Alicent.
- Wyślijmy tam armię, Lordowie z Północy na pewno zechcą pozbyć się tych dzikusów.- Chciał złapać za ramię Królowej Matki, zanim jednak zdążył to zrobić, Myra zasłoniła ją swoim ciałem. Spojrzał na czerwony rubin, który mienił się złowrogo w świetle świec, miał ochotę zerwać go i złapać za jej chudą szyjkę, puściłby ją dopiero, gdy z jej oczu uleciałoby życie.
- Lordowie Północy próbowali już się ich pozbyć. Na bogów Daemon, nawet smok nie był w stanie ich zabić, kiedy zrozumiesz, że nie ma innego wyjścia?- Z frustracją ścisnął pięści, zrozumiał, że Czerwona Kapłanka namieszała w głowie wszystkim, którzy mieli z nią styczność. Zawiedziony wrócił na krzesło, usiadł na nie ciężko i posłał Myrze ostrzegawcze spojrzenie.
- Więc zamierzasz im wybudować wioskę? Może zamek będzie lepszym wyjściem.- Zakpił. Chciał tylko wrócić na Smoczą Skałę i zobaczyć żonę, Alicent już dawno podjęła decyzję za Króla, on nie był w stanie niczego zmienić. Spojrzał na śpiącego Aegona, czuł w kościach, że przez niego Targaryenowie stracą władzę.
- Jeśli dezerter klęknie przed Królem i wyprze się swojej władzy, pozwolilmy mu zostać za Murem i osiedlić się gdzie tylko chce.- Daemon prychnął kolejny raz, na jego twarzy pojawił się nieszczery uśmieszek.
- I tak nie mamy z nimi szans, co jeśli odrzucą twoje warunki?- Wciąż opierała się o ramię Aemonda, chłopak milczał, nie dyskutował z matką, zupełnie jakby znał jej plany.
- Nie odrzucą, nie jeśli córka dezertera stanie się częścią Królewskiej Rodziny.- Wtedy zrozumiał, przeraziło go to jeszcze bardziej.
- Jej małżeństwo z Aemondem będzie naszą walutą.

Blacksword | Aemond Targaryen (Nowa wersja)Where stories live. Discover now