XXV

4.1K 276 8
                                    

-Valerie.. Nie wierze. - Przede mną stała dziewczyna, którą bardzo dobrze rozpoznawałam. Stała kruszynka i niepewnie się patrzyła. Wstydziła się mnie. Wcale nie wiem czemu. Przez internet wydawała się być bardzo odważną dziewczyną. Może to cień tego psychiatryka ją zmienił. Bez słowa objęłam dziewczynę. - Nie jesteś sama kochana, damy radę. Oni nam tylko to wmawiają. Nie jesteś na nic chora. Jesteś taka jak ja ZDROWA. - szepnęłam jej do ucha.

-Wiem- odpowiedziała cicho. Rozmawiałyśmy ze sobą o naszych kompleksach. Dałam jej krótką lekcję, by się nie poddawała i nie dała się im omamić. Pod wieczór wróciłam do mojego lokum. Cisza piszczała mi w uszach. Zza okna było słychać pukanie kropelek deszczu.

Niebo płacze za mnie. Muszę być twarda. Nie mogę płakać.

W tym samym momencie do mojego pokoju bez zaproszenia wkroczyła jakaś kobieta ubrana w biały kostium. Stanęła na środku i rozejrzała się po pomieszczeniu. Skrzyżowała na klatce piersiowej ręce i z zmęczonym wzrokiem spojrzała na mnie.

- Telefon proszę. - Jej głos nie był miły dlatego się nie sprzeciwiałam. Tyle filmów się naoglądałam o psychiatrykach. Nie chciałam poczuć zimnej dłoni na mojej twarzy. Czasem zdarzają się rękoczyny, ale mnie wystarczająco już wszystko boli. Podałam jej telefon i czekałam na kolejny rozkaz.

-Torbę po proszę. - Rzuciłam jej torbę pod nogi. Kobieta schyliła się i przeszukała każdą kieszonkę. Po sprawdzeniu wszystkich zakątków czarnej torby, wstała i rzuciła:

-Nie chciałam Ci sprawdzać rzeczy, lecz taką mamy procedurę. - Wyszła trzaskając drzwiami. Potem poszłam się obmyć w małej łazience do której była ustawiona wielka kolejka spoconych dziewczyn. Ćwiczyły. Ja zazwyczaj ćwiczę w nocy, nikt mi nie przeszkadza. Wróciłam do pokoju i przeglądałam moje ciuchy. Wszystkie za duże. Mówiłam mamie by nie prała ich w tym dziwnym proszku. Po nim wszystkie się rozciągają. Ciekawe co u niej.

Nie mogłam usnąć, wspominałam stare czasy. Czas który spędzałem ze Stu był najgorszym wspomnieniem a jednakowo najlepszym. Ranił cholernie. Zasnęłam coś około 3 w nocy.

O 6 obudziło mnie walenie do drzwi. Ubrałam jakieś ciemne ciuchy i wyszłam na korytarz. Nie byłam na nim sama. Przez środek przeszła niska kobieta w okularach ogłaszając,że za pół godziny mamy się stawić przed gabinetem u higienistki. Wróciłam do pokoju i usiadłam na parapecie.

To było najdłuższe pół godziny jakie kiedykolwiek dano mi przeżyć. I ta obawa, co tam będą mówić, znów będzie gatka o tym że mam anoreksje. Za oknem widziałam przechadzającą się parę. Za ogrodzeniem oczywiście. Zazdrościłam jej tego,że pomimo,że jest chudsza ode mnie to tu nie trafiła i do tego ma kochającą osobę obok. Zza ciemnych drewnianych drzwi słychać było dzwonek, taki podobny jak w szkole. Lecz on wskazywał na coś o wiele gorszego niż lekcja.

Powoli schodziłam po schodach. Każda z dziewczyn szła w parze z jakąś koleżanką, a ja wzrokiem nie mogłam odnaleźć Valerie. Samotna Emilly w drodze na ścięcie. Przy gabinecie stała grupa dziewczyn. Nie było nas dużo, może z 15. Pielęgniarka alfabetycznie wołała każdą z nas.

Po może 30 minutach przyszła kolej na mnie. Ręce i nogi mi drżały. Weszłam powoli do pokoju. Czuć było w nim zapach antybiotyków. Okropny smród.

- Rozbierz się do bielizny i stań na wadze. - Powiedziała kobieta zza czarnego, zniszczonego biurka. Zapisywała coś w karcie z moim nazwiskiem. Zdjęłam powolutku bluzkę i spodnie, a pielęgniarka stała nade mną i perfidnie się patrzyła. Stanęłam na wadze. Pielęgniarka spojrzała na cyferki na dole. Nie patrzyłam na nie. Patrzyłam w biały bardzo interesujący sufit.

-Pani doktor 37 kg. - Byłam z siebie dumna,znowu schudłam. Pielęgniarka i doktor patrzyły się na mnie jakby miały mnie zaraz zabić a zarazem współczuć. Po krótkiej dyplomacie obu kobiet wyszłam z gabinetu. Zostałam obrzucona wzrokiem zaciekawionych dziewczyn. Lecz nie na długo. Rozproszyły ich krzyki zbliżające się do gabinetu. Na korytarzu jedna z pracowników wręcz zaciągała jedną z dziewczyn do gabinetu. A tą dziewczyną była Valerie. Krzyczała by ją puściła. Podbiegłam do jednej z pracowniczek i powiedziałam,że ma ją puścić. Powiedziałam.. raczej krzyknęłam. Zignorowała mnie dlatego próbowałam uwolnić rękę Valerie z zaciśniętej dłoni pracowniczek. Mogłam się nie angażować, bo za moje gówniarskie zachowanie dostałam w twarz.

,,Ponad wszystko" (Above All)Where stories live. Discover now