Prolog

186 12 6
                                    

Witajcie,
Tym akcentem zaczniemy kolejna naszą podróż w krainie fanfiction. Wiem, że ten wstęp jest dosyć nietypowy i może wzbudzić pewne wachania ale pierwszy rozdział będzie już w bardziej normalnej formie.
Mam nadzieję, że zobaczymy się w następnych rozdziałach. Miłego dnia!

***

Po raz kolejny, jak co roku, już sama pogoda mówi, że ten dzień wcale nie skończy się dobrze. Od kilku lat nieprzerwanie ta sama rzeczywistość rozpoczynająca swój ciąg porażek. Ukazująca jak niewiele potrzeba by upaść.

Ciągle i ciągle to samo niezmiennie, od lat, prześladuje los. W kółko wałkowanie tego samego, nieprzerwanie, licząc na cud.

Wszystko ma swój początek i koniec w jednym punkcie ale ilość punktów jest zbyt wielka by obrać jeden właściwy.

Zaczynanie wszystkiego po trochu, po koleji i na nowo gdy początek każdego z osobna wydaje się zbyt trudny. Nawet gdy jesteśmy w stanie pokonać pierwszy schodek, dalsze wcale nie są prostsze.

Poddajemy się.

Czy dlatego uciekamy?

Szukamy łatwych dróg bo nie chcemy się upaść?

Zastanawiamy jak inni dają radę, podczas gdy my nie możemy?

Co takiego jest w nich czego nie ma w nas?

Śmieszna rzeczywistość ukazująca, że ambicja jest naszym największym wrogiem.

Żałosna poświata lepszej rzeczywistości jaką ukazuje nam społeczeństwo licząc na sukces.

Uskrzydlająca wiara dająca poczucie własnej wartości w tym chorym morzu nienawiści.

Podcinająca szara rzeczywistość pokazująca jak realnie to wszystko przekłada sie na nasze życie.

Bo tak naprawdę jesteśmy tylko cegiełką w wielkim budynku nazwanym społecznością.

Rybą w jednym ogromnym oceanie świata.

Łączymy sie z innymi tworząc więzi, by jakkolwiek podtrzymać ustrój narzucony nam z góry.

Dziwność nie jest akceptowalna.

Im większa chęć ucieczki tym bardziej to wszystko będzie Cie pochłaniać. Zabierze Ci wszystko zaczynając od szczęścia kończąc na ukrytych w głowie wspomnieniach, zamieniając je na coś wykreowanego przez ludzi którzy myślą, że mają prawo decydować o Tobie.

Przestajesz pamiętać. Strzępki nieokreślonych photopułapek zalewają twoja głowę czyniąc Cię szalonym.

Czego właściwie pragniesz?

Pragnienie wolności tli sie w Tobie ale nie masz sił do realizacji. Mając wszystko nie masz nic.

Mając ludzi wokół siebie czujesz sie samotny.

Co Ci z pieniędzy, drogich urządzeń, gadżetów czy ubrań? Oddałbyś wszystko by poczuć chociaż zalążek zrozumienia.

Twoje ciało i dusza umiera w ciemności wykreowanej przez najbliższe Ci potocznie osoby.

Stworzyli Cie jako idealną kopie obu wersji połączonej w jedność, a mimo to wmawiają, że przejawiasz zbliżenie do tej drugiej. W ogniu krytyki uważają, że to Twoja wina. Twierdzą, że sam jesteś sobie winien a oni wcale tacy nie są. Zarzucają Ci kłamstwa bo przecież oni nie zrobili Ci krzywdy!

Dlaczego negujecie moje stworzenie?

Krzyk i płacz wiecznie roznosi sie po ogromnym domu tylko, że nikt nie krzyczy, nikt nie płacze. Ściany mają oczy i uszy. Obrazy pamiętają. Pianino odzwierciedla lata.

Dni, miesiące, lata.
Koszmaru czy może baśni?

Jesteśmy dziećmi,
jesteśmy dziećmi.

Łatwiej jest oszukać prawdę gdyż jesteśmy łatwowierni, racja?

Sok z ziemniaka.
Herbata korzenna.
To nie boli.
Płacz jest dla słabych.
To dla Ciebie najlepsze.
Kocham Cie.

I wiele innych, gorszych lub lepszych.

Te wszystkie kłamstwa, znamy i powtarzamy latami jak mantrę. Przekazujemy je dalej wierząc w ich dobro. Pierwowzory naszych ideałów przecież by nie skłamały.

Jak to jest?
Gdy serce nie daje już rady.

Za dużo, za dużo, za dużo bólu.

Za dużo bólu przyjmujesz licząc, że w końcu ustanie.

Przestanie, przestanie, przestanie boleć.
Przecież nie może boleć całe życie.

Nie może?

Znowu, znowu, znowu i znowu.

Kolejne rany nawarstwiające się od lat. Chowające sie pod maską, mającą na celu utrzymanie siebie samego w ryzach.

Ucieczka to najbardziej znane Ci słowo, powtarzane latami. Nawet we własnym mieszkaniu, z dala od demonów przeszłości nie czujesz sie bezpiecznie.

A może?

Może to samotność przechwytuje twoja słabości. Liczy, że w końcu ulegniesz swojej wyniosłości. Wypracowanej od lat nieugiętości.

Przecież jeden dzień słabości nikogo nigdy nie zabił.

A jednak trwasz w swojej skorupie nie dopuszczając nikogo, nawet gdy jeden z demonów ośmiela sie powrócić w wielkim stylu.

Piekielne zagwozdki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz