✧༝┉˚*❋ Rozdział 1 ❋*˚┉༝✧

28 4 0
                                    

Siedział w półmroku na zimnej, kamiennej posadzce. Chłód od muru przedzierał się przez swoją czarną koszulkę. Jednak ten mróz nie był niczym porównaniu z zimnem, który panował w jego zamarzniętym sercu.

Ten chłód posiadł jego serce już dawno temu. Frustracja, smutek, ból, złość, wstręt, nienawiść ... O to były jedyne emocje, które pozostały w nim. Jedyne, co dało się dostrzec w swych błękitny oczach. Jedyne, co w nim jeszcze istniało. Jedyne, co on odczuwał.

Potwór. Tak oni go nazwali. Kiedyś by ten wyraz go uraził, zranił. Bolało bardziej niż drgnięcie ostrzem w żyłę. Ale już nie. Od kiedy jego nadzieja na akceptację wyginęła, pozostawiając jedynie wykrwawioną pustkę w jego piersi. Od kiedy jego serce wymarło, nie obchodziło go już jego przezwisko.

Tak, on był potworem. Nie posiadał żadnych skrupuł, żadnej empatii. On wyrosną na osobę, którą od początku w nim widzieli. Został przestępcą, mordercą, potworem. Bali się go pod imieniem Shukaku.

Gaarze ręka się skurczyła na jego koszuli. Nad miejscem, gdzie kiedyś znajdowało się jego serce. Zanim zmarło, wraz z niewinnym, małym chłopcem.

Za niedługo nadejdzie ten oczekiwana chwila. Niedługo zabiorą go do sali sądowej. Niedługo go osądzą. Mimo iż znajdował się jeszcze tutaj, w celi więziennej oświetlonym żółtawym światłem od żarówek na suficie, on już wiedział, jaki będzie jego ostateczny wyrok.

Śmierć. Tak się ten proces skończy. Taką decyzję trafi sędzie pod koniec. Nie wątpił w to ani trochę. W samym końcu był on Shukaku, najbardziej obawianym przestępcą z Sunagakury. On należał do morderców z najwięcej i najbardziej nikczemnie zabitych ofiar. Więc czemu powinien on zwątpić, jaka będzie czekała na niego kara.

Jego błękitne, lodowate oczy nie odklejały się od kąta tej małej celi. Czyli właśnie dotarł do końca swego życia. Tak właśnie umrze, skazany na śmierć przez swe zamachy.

- Jesteś głodny? - przerwał kobiecy głos jego rozkminy.

On podniósł swój wzrok. Młoda dziewczyna, mniej więcej szesnaście, siedemnaście lat, znajdowała się za kratami. Jej ciemnobrązowe włosy, spadające przed ramionami, sięgały jej do talii. Podczas tego jej blado biała skóra kontrastowa z jej ciemnymi włosami. Szmaragdowo zielone tęczówki błyszczały pełne życia, życzliwości i dobroci. Lekki uśmieszek leżał na jej delikatnych ustach, w ciągu którym była w trakcie żucia kawałka jabłka.

Siedząc w pozycyj kucającej, trzymała na wyciągniętej ręce jabłko ku niemu przez żelazne kraty. Nie ruszając się ze swej pozycji, przyglądał się owocowi sceptycznie.

- Ah, nie bądź taki! A może nie lubisz jabłek? - spytała go z radosnym głosem.

Jej pogodna twarz i miękki głos zabrzmiały tak, jakby się gdzieś na zewnątrz znajdowali. Wszędzie, tylko nie w więzieniu.

Gaara nie opuszczał tego owocu z oczów i lustrował go podejrzliwie.

Może był zatruty? Nie. To nie miało żadnego sensu. Ja i tak zginę za kilka godzin.

Podniósł wzrok, żeby spojrzeć na twarz od tej nieznajomej. Nie był w stanie dostrzec żadnej iskry nienawiści lub strachu, której próbował znaleźć w jej lśniących oczach. Zawahał się. Ostrożnie podniósł dłoń i sięgną po czerwono, zielone jabłko.

Jego czubki palców tyknęły się z tym zdradliwym owocem. Podczas tego nie spuszczał jej młodych rysy twarzy. Wbrew swych oczekiwań, nie pojawił się żaden groźny uśmieszek, żaden strach w jej szmaragdowych oczach.

Kim ona tak w ogóle jest?

Niepewnie nachylił się w jej kierunku. Jego zmarznięte dłonie objęły to wręczone jabłko. Potem położył to na swych wargach, jednak nie odważył je ugryźć. Jego mroźne oczy nie opuszczały twarzy tej o jeden, dwa lata młodszej dziewczyny.

Ona zaś, odgryzła z zadowoleniem kawałek swego jabłka i uśmiechnęła się życzliwie w kierunku skonfundowanego chłopaka. Zdążyła już zjeść połowę od swojego owocu, zanim on miał czas wziąć pierwszy kęs.

- Nie martw się, umyłam go wcześniej. Możesz ze spokojną głową jeść - próbowała niego przekonać do skosztowania.

Jej błyszczące, zielone oczy sprawiały mu uczucie bezpieczeństwa. Mimo iż nadal szukał znaków na zasadzkę, nie był w stanie dostrzec nawet najmniejszego śladu. Wciąż się wahając, odgryzł kawałek. Odświeżający smak rozprzestrzenił się na jego języku, zostawiając mu słodki posmak w swych ustach.

Nie był w stanie sobie przypomnieć, kiedy ostatnim razem miał okazję zjeść jabłko. A czy w ogóle on kiedyś spróbował tego zarówno rześkiego jak i słodkiego owocu. Potem jak połknął pierwszy kawałek i mając teraz pewność, że nie jest zatrute, nie mógł się powstrzymać, aby jeszcze raz w nie ugryźć.

- Smakuje ci? - spytała po jakimś czasie.

W odpowiedzi tylko pokiwał głową i wziął jeszcze jeden kęs. Ten słodki smak ... Całkowicie zapomniał, jakie dobre potrafiło być jedzenie. A teraz dosłownie pochłonął to jabłko, jakby od dawna się już niczym nie żywił.

- Wiesz ... - odezwała się nagle ta nieznana dziewczyna, kiedy prawie już zjadł cały owoc.

Gaara przechylił lekko głowę w bok, aby dać jej znać, że jej słucha. Jednak brunetka nie odezwała się ponownie. W zamyśleniu spoglądała w nicość. Nic się wokół nich nie drgnęło. Milcząc, obserwował ją, podczas kiedy jej twarz była skierowana w pusty korytarz.

Jej szmaragdowe oczy wędrowały przez pustkę, tak jakby czegoś poszukiwały. Czegoś, co nie była w stanie odnaleźć. Czegoś, co już od dawna tam nie było. I prawdopodobnie, już nigdy nie będzie. Smutny uśmieszek zagościł na jej smukłych ustach.

- Ten korytarz jest pusty. Ukryty w półmroku. I taki ... zimny - rzekła w końcu, wisząc w jej własnych myślach.

Potrzęsła lekko swą głową, aby uciec od swych rozmyśleń. Wtedy oderwała swój wzrok od korytarzu i skierowała go ku niemu. Pocieszająco uśmiechnęła się do Gaary.

- Ale to tak nie musi być, czyż nie? - kontynuowała swoją wypowiedź - Kiedyś nadejdzie dzień, kiedy te lodowate mury się zapadną. I właśnie tego dnia ta zimna posadzka pozna ciepłe płomyki słoneczne. I kto wie, co się wtedy wydarzy?

Niezrozumiale wpatrywał się on w dziewczynę. Zerkając sceptycznie na korytarz, nie wstanie pojąć jej nagłych słów.

Co ona chce mu przez to przekazać?

- No cóż, muszę już spadać - odezwała się przepraszająco. Szybkim ruchem wstała na równe nogi, przy czym się lekko zachwiała. - Do zobaczenia, Gaara-senpai.

Jego własne imię Gaara wyrzuciło go całkowicie z konceptu. Minęło już dużo czasu, od kiedy ostatnim razem go ktoś tak właśnie nazwał. Bardzo dużo czasu. Od kiedy został zimnokrwistym mordercą zwanym Shukaku. Z czasem zapomniał, jakie brzmienie to właśnie imię miało. A teraz ona od tak go nazwała. Tak po prostu. Tak niespodziewanie.

Spoglądając za nią, przyglądał się jej, jak szła w kierunku wyjścia. Tym bardziej się od niego oddalała, tym bardziej znikała z jego punktu widzenia. W końcu całkiem z jego błękitnych oczów zniknęła. I w ten o to sposób zabrała swe ciepło, które jej aura promieniowała, ze sobą. To ciepło, które zdołało rozwiać ten chłód wokół niego. To ciepło, które pozwoliło mu zapomnieć o swym własnym bólu.

On jedynie jeszcze słyszał jej oddalające się kroki. Jej nuta życzliwości rozbrzmiewała po więzieniu z każdym jej następnym krokiem, żeby potem uderzyć o zimne, tępe mury, które jej pochłaniały jak wygłodniała bestia. Wtedy usłyszał skrzyp drzwi. A potem zamknęły się one na klucz ze stłumionym odgłosem.

Przerażająca cisza powróciła do tego opuszczonego więzienia, w którym się jedynie Gaara znajdował. Zimno panujące w nim zdawało się być jeszcze zimniejsze niż kiedykolwiek. Podczas kiedy ogłuszająca nicość go dusiła, co jedynie przywoływało jego ból z podwójną siłą.

On pozostał sam. Tak jak od zawsze było. I tak jak na zawsze pozostanie. Aż do swojej śmierci. Aż do samego końca.

Pamiętaj o mnie 「Gaara x OC」Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz