✧༝┉˚*❋ Rozdział 4 ❋*˚┉༝✧

16 5 0
                                    

Zapach śniadania dotarł do nozdrzy Gaary, kiedy chłopak wszedł do jadalni. Krótko mówiąc, pomieszczenie przypominało szkolną kantynę, z wyjątkiem, że wszystko było monitorowane. Z kąt oka dostrzegł na suficie kilka kamer o wysokiej jakości i był pewny, że musiały być też kilka ukrytych. Dodatkowo znajdowało się też kilka strażników, pilnujących pacjentów. Oprócz tych obostrzeń bezpieczeństwa można, było się wolno poruszać.

Wczoraj jeszcze chwile rozmawiał z brunetką, zanim wybiła godzina pójścia spać. Może pasowałoby bardziej powiedzieć, że to ona opowiadała o różnych bezsensownych, a mimo to intrygujących, rzeczach, podczas kiedy on jej z zaciekawieniem słuchał. Od czasu do czasu dodawał coś do rozmowy, co go wciąż zaskakiwało.

Czerwonowłosy podszedł do bufetu i zaczął nakładać sobie śniadanie. Z tacą w ręce rozglądał się po Sali, do której będzie od dzisiaj przy chodził trzy razy na dzień. Nie był tak naprawdę głodny, ale pisało w swoim programie zajęć, który zastał utworzony przez Tsunade-same, że musiał się zjawić w jadalni. Więc punktualnie o ósmej strażnicy go tutaj przyprowadzili.

Pogrążony w myślach usiadł przy jednym z pustych stołów i zaczął przyglądać się swego posiłku. Na talerzu znajdowały się dwie bułki, masło w małym pudełeczku plastikowym, plasterek sera, salami i szynki, a obok stała szklanka z wodą niegazowaną. A ponieważ ostre narzędzia nie były dozwolone, w kantynie podawali szpachelki zamiast noży do masła. Za pomocą tego więc narzędzia, zaczął nakładać sobie masło na pieczywo. Aczkolwiek nie był jeszcze pewien, czy w ogóle coś z tego śniadania skosztuje. Co najmniej miał w tej chwili jakieś zajęcie.

Długo sam nie usiedział, ponieważ wkrótce dosiadły się trzy osoby do nie go. Jeden z nich był chłopcem o rozczochranych brązowych włosami i z wytatuowanymi czerwonych trójkącików na obu policzkach. Drugi był także chłopcem noszącym okrągłe okulary słoneczne, a jego kołnierz zakrywał połowę jego twarzy. Przy trzeciej osobie Gaara nie był pewien, czy był to chłopiec lub dziewczyna, posiadała długie brązowe włosy i nietypowe biało-fioletowe oczy.

– Hey! Jesteś tu nowy? – spytał go ten z trójkącikami nieprzyjemnie głośno.

Milcząc Gaara pokiwał głową i spojrzał chłodno na chłopaka. Zamiast jednak się przestraszyć, jak to błękitnooki planował, pojawił się na jego twarzy szeroki uśmiech dla nieznanego mu powodu.

– Ja jestem Inuzuka Kiba. A to są (najpierw wskazał na okularnika) Aburane Shino i (przesuną palec ku osobie o nieznanej płci) Hyuga Neji. A ty jak masz na imię?

– Sabaku no Gaara – odpowiedział z niechęcią.

Czerwonowłosy nie był w humorze, żeby z kimś rozmawiać albo słuchać jakiejś rozmowie. Więc aby uciec z tej sytuacji, postawił swoją szklankę, z której się zaledwie napił jeden łyk, z powrotem na tacę i wstał z krzesła. Ale dalej nie zdołał dojść, zanim nie został zatrzymany przez Kibe-san.

– Nie spotkaliśmy się już kiedyś? Twoja twarz wydaje mi się jakoś znajoma ...

– On jest Shukaku. Tsunadzie-samy udało się go uwolnić od kary śmierci – wyjaśnił/a mu Neji-san.

– Ha! Wiedziałem przecież – krzyknął pewny siebie chłopak, a u jego ust zagościł uśmiech zwycięstwa, jakby to on wpadł na to, kim Gaara był.

– Jakoś to tak nie zabrzmiało – skomentował Shino-san z obojętnym głosem.

– Ach, zamknij się, ty maniaku owadów! – burknął zirytowany, co zademonstrował, krzyżując ramiona przed piersią.

Podczas tej wymianie słów, Gaara stał nieruchomo przed stołem i słuchał tej dziwacznej dyskusji, niepewny, co powinien teraz począć. Co powinien o nich sądzić, nie miał bladego pojęcia. Tak samo jak u tej dziewczynie, która się okazała być jego opiekunką, nie dostrzegał u nich ani cienia strachu.

A może powinien bardziej powiedzieć, że w oczach Kiby-san nie widział strachu? Ponieważ Shino-san nosił czarne okulary słoneczne, przez które nie dało się nic dostrzec. Nawet jego głos miało neutralną barwę, przez co nie mógł nic wydedukować! Jeśli chodziło o Neji-san, to był/a on/a jeszcze większą zagadką. Omijając tego, że Gaara nadal nie wiedział, jaką płeć powinna ta osoba mieć, to jej arogancka postawa ciała, niespotykany kolor oczów i jej cicha nieobecna osobowość nie ułatwiało mu cokolwiek z niej odczytać. A przy Kibie-san, które nadal był obrażony na okularnika, nie był pewien, czy naprawdę się go nie bał, albo czy był po prostu wariatem.

Zresztą co go to obchodziło. Błękitnooki postanowił odnieść swoją tacę z niezjedzonym śniadaniem i nie zawracać sobie tą trójką więcej głowy. Kiedy zamierzał opuścić kantynę, usłyszał jak Kiba-san, zanim krzyknął:

– Spędzamy często wspólnie wieczorowe gry w pokoju wspólnym. Jesteś tam mile widziany, Gaara-san!

* * *

Godzinę terapii z Haruno Sakurą spędził właśnie tak, jak przypuszczał. Siedział przywiązany do krzesła inwalidzkiego i żadne słowo nie opuściło swoich warg. Na początku młoda psycholożka próbowała go przekonać do rozmowy, zadając mu kilka pytań i namawiając go do rozmowy. Ale w końcu zauważyła, że to do niczego nie prowadziło. A więc w taki sposób, po dwudziesto-minutowej nieudanej rozmowie, poddała się i wyciągnęła swoją lekturę.

Potem zabrała go straż z powrotem do pokoju, gdzie go rozwiązali, a potem opuścili pokój. Tam opadł na łóżko, wzdychając ze zmęczenia. Jego opiekunka miała rację, to łóżko naprawdę było niewygodne. Zdenerwowany podniósł się z niego.

Jego wzrok powędrował ku oknu, za którym była przymocowana metalowa siatka pofarbowana na biało. Na zewnątrz ciemne ciężkie chmury deszczowe zbierały się nad wieczornym niebem. Za niedługo rozpocznie się wiosenna burza.

W takich momentach marzył o tym, żeby po prostu umrzeć. Bezboleśnie. Najlepiej bez jakichkolwiek uczuć. Może przez zatrzymanie serca, albo załamanie swego ciała. Było mu w sumie obojętne, w jaki sposób umrze, dopóki nie będzie musiał jeszcze więcej cierpieć.

On już za dużo wycierpiał. Był wystarczająco złamany. Wystarczająco zepsuty. On chciał jedynie, coś doświadczyć bez kolejnego bólu.

Z tymi myślami zbliżył się powoli do okna. Pierwsza kropla deszczu spadły z nieba, a za nimi kolejne. Melancholiczny odgłos rozbrzmiał w jego pokoju, kiedy deszcz zaczął uderzać o szybę. Grubę krople deszczu rozbijały się o okno, żeby potem stoczyć się na dół.

Gaara nie wiedział, czy podziwiał lub nienawidził deszczu. Za każdym razem kiedy widział zachmurzone niebo, wzbudzało to jego uczucia. Podczas dnia, kiedy słońce świeci, był w stanie je poskromić. Jednak kiedy padało, wzbudzały się w nim.

Czasami miał to uczucie, nie być już samym, tak jakby deszcz go rozumiał. Jakby chciał go pocieszyć, wesprzeć.

Albo czasami działo się właśnie na odwrót. Odczuwał wtedy uczucie, bycia porzuconym i samotnym. Wtedy odnosił też wrażenie, że każde uderzenie kropli wody o szybę, chciało mu przekazać, że nie był mile widziany. Czuł się w tych chwilach jak nędzny złamany kawałek i niczym więcej.

Mimo iż wiedział, że był jedynie potworem, demonem, bezserca mordercą, to i tak to bolało. To przeklęte uczucie łamało jego już nieistniejące serce na więcej kawałków. Ten fakt, kim on był, bardziej bolał, niż chciał komukolwiek przyznać. Szczególnie piekło wtedy, kiedy prawda uderzała go prosto w twarz.

Rozgorzały ból rozszarpał jego nerwy, skutkując, że uderzył pięścią o biały mur szpitala. Drżał z frustracji, smutku i z samo nienawiści. Mimo tych wszystkich buzujących uczuć i eksplodującego bólu rozprzestrzeniającego się na swoich kostkach palców, w jego lodowatych oczach dostrzec dało się jedynie złość i niekończącą się nienawiść.

Uderzył jeszcze raz o mur, a potem jeszcze raz. Za każdym razem coraz mocniej. Za każdym uderzeniem brał większy napęd. Raz za razem walił pięścią w mur. Jego kostki palców stawały się coraz bardziej zdrętwiałe z bólu. Ale ten ból był niczym w porównaniu z jego wewnętrznym cierpieniem.

A potem się zatrzymał. Jego pięść była mocno przyciśnięta do zimnej fasady. Przestał drgać z emocji. Ze zmęczenia zamknął swe błękitne oczy i stał w bezruchu. Nic się dalej nie wydarzyło. Z zewnątrz wyglądał tak jak zawsze; zimny, spokojny, opanowany i bez żadnych skrupuł. Ale w środku już od dawna rozpadł się pod sztormem.

Pamiętaj o mnie 「Gaara x OC」Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz