✧༝┉˚*❋ Rozdział 6 ❋*˚┉༝✧

1 0 0
                                    

Drzwi się za blondynem zamknęły, po czym cisza powróciła do pokoju. Czerwonowłosy odwrócił swój wzrok od wyjścia, aby się skupić na brunetce obok niego. Ona zaś zaczęła chować nieużyty materiał z powrotem do apteczki pierwszej pomocy. Jej wyraz twarzy wydawał mu się zamyślony, jakby była zanurzona w swoich myślach albo jakby ją coś zajmowało.

Milcząc, przyglądał się jej zwinnym ruchom. Mimo iż nic nie mówiła albo nie nosiła uśmiech na twarzy, była otoczona spokojną i przyjazną aurą, za którą Gaara ją podziwiał. Jej złotobrązowe włosy upadały jej na ramiona i zasłaniały jej bladą twarz, przez co ona je bez przerwy za ucho przeczesywała. Co jednak wiele nie dawało, ponieważ one ciągle z powrotem przed twarz spadały.

Kiedy skończyła pakować, zamknęła pomarańczową skrzynkę. Potem podniosła wzrok ku Gaarze i ich spojrzenie się spotkało. Jego wieczny zimny błękit napotkał jej pełne ciepłe i radości życia szmaragdy. Dopiero teraz zrealizował, jakie przepiękne jej tęczówki były.

Jakim cudem dopiero teraz to dostrzegł?

Lekko żółtawy odcień zieleni rozprzestrzeniał się od jej źrenicy, zmieniając się powoli w czysty szmaragd. Ciemnozielony pierścień ozdabiał jej obwód tęczówki i nadawał jej koloru oka jeszcze większej wyrazistości i mocy.

Szmaragdowo zielony. Nazwa pochodząca z zielonego kamienia szlachetnego, znanego jako szmaragd. I musiał przyznać, że kolor pasował do niej jak ulał. Z tym nie chodziło mu tylko o jej wygląd, ale również i o jej osobowość. Tak samo jak i znaczenie tego koloru, promieniała spokojem, bezpieczeństwem i życiem.

Ona podeszła do niego, mimo iż nikt jej tego nie nakazał. Podała mu dłoń, mimo iż został odrzucony od ludzkości. Opiekowała się nim, mimo iż nie był niczym prócz chorym psychicznie mordercą. Uśmiechała się do niego, mimo iż był potworem.

Gaara nie miał bladego pojęcia, jak się jego przyszłość dalej potoczy. Może będzie mu dane żyć, a może zostanie pod koniec skazany na śmierć. Nie wiedział, w jaki sposób jego historia dobiegnie do końca. On nie wiedział wielu rzeczy. I ignorował tę niewiedzę.

Ale jednej rzeczy był pewny siebie. On nie zamierzał ją tak po prostu zostawić. Jego celem stało się tą ładną istotę chronić ze wszystkim, czego posiadał. On chciał o to zadbać, aby jej szczery uśmiech nigdy nie przygasł, ponieważ to ona była tą osobą, która dała mu nadzieję w tym zepsutym świecie. Nadzieję na to, żeby się uwolnić od swojego bólu. Nadzieję na to, aby pozbyć się swojej przeszłości. Nadzieję na to, aby już nigdy nie pozostać samotnym.

- Powinnam już się powoli zbierać — przerwała brunetka ciszę.

Dopiero teraz zauważył, że o wiele za długo się na nią gapił. Zawstydzony odwrócił swoją głowę, aby ukryć swoje zaróżowione policzki. Przeczesał nerwowo swe czerwone włosy. Podczas tego brunetka stała z łóżka, wzięło apteczkę do rąk i poszła do drzwi.

- Mogłabyś u mnie zostać, aż zasnę? Proszę? - spytał ledwie słyszalnie, kiedy miała właśnie opuścić jego pokój.

Zaskoczona odwróciła się z powrotem ku niemu i spojrzała na niego jak oniemiała z szeroko otwartymi oczami. Odpowie mu zapewne"nie", tego był Gaara pewny. Nie miała powodu, żeby zostać, więc czemu miałaby? Tym więcej czasu przebiegał, tym bardziej zaczął żałować swojego pytania.

- Jasne ... - powiedziała po chwili — Tylko pójdę jeszcze szybko schować apteczkę, a potem wrócę do ciebie.

Teraz była jego kolej, aby patrzeć na nią jak osłupiały. Z lekkim uśmiechem na ustach odwrócił wzrok ku ziemi. Ulga błyszczała w jego zazwyczaj zimnych oczach. Na ten widok brunetka uśmiechnęła się z powrotem, podczas kiedy dało się dostrzec rozbawienie w jej oczach. Prawdopodobnie nie przyszło jej na myśl, że ta prostą prośbą mogła znaczyć dla czerwonowłosego tak wiele.

Potem zniknęła za drzwiami. Krótką chwilę po jej wyjścia, powróciła samotność do Gaary. Tyle że tym razem nie przełknęło to uczucie go, tylko był po prostu przy nim. Wyglądało na to, że ta iskra nadziei chroniła go przed samotnością i przed wspomnieniami.

- Łap! - usłyszał, i zanim miał czas zareagować, uderzyło go nagle coś miękkiego.

Poczekaj, to dostaniesz z powrotem ... - pomyślał, kiedy rozpoznał ten znajomy głos.

Gaara sięgnął po poduszkę i rzucił ją w kierunku brązowowłosej dziewczyny. W taki sposób zaczęła się walka na poduszki w małym pokoiku od czerwonowłosego. Walka toczyła się między Sabaku Gaara a zielonookiej opiekunki.

Gaarze poduszka i miś, który brunetka przyniosła ze sobą, latały przez całe pomieszczenie. Po jakimś czasie dołączyła także kołdra do tej dziecięcej gry. Gdyby ktoś w tym momencie by wszedł do pokoju, pewnie by pomyśleli, że postradali wszystkie zdrowe myśli.

Ale to było mu w danej chwili całkowicie obojętne. On miał swoją frajdę. Tak, Gaara się naprawdę dobrze bawił. I to było całkiem inne doświadczenie, niż morderstwo niewinnym ludzi. Czuł się raczej wyzwolony. Nie musiał się martwić ani pamiętać o tym, żeby pozostać niezauważonym. Także nie był zmuszony, być bez przerwy czujny na każde niebezpieczeństwo.

Do tego dochodziło jej rozbawiony śmiech. Gdyby kazano mu to opisać, powiązałby to z aniołem. Nie brzmiał wymuszony ani stłumiony, tylko szczery i wolny tak samo jak jej oczy.

Tak, on to bardzo rozkoszował się tą chwilą. Nawet i bardzo. Rozkoszował się tym, że pierwszy rac w całym swoim życiu nie był sam. Ona była przy nim. A on wiedział, że byłby w stanie dać wszystko, żeby ta krótka chwila trwała wiecznie.

Poddając się upadli oby dwóch na jego łóżko. Ich stopy zwisały w powietrzu, podczas kiedy oni łapali powietrze do płuc. Nikt z nich nie wiedział, kto tę walkę w końcu wygrał. Ale to też był nieistotne.

Wciąż zadyszana, roześmiała się dziewczyna leżąca obok Gaary, co skwitował z lekkim uśmiechem. Nie opuszczał ją ze swych oczów, podczas kiedy ona próbowała się znowu uspokoić. Gdyby mu ktoś przed tygodniem powiedział, że znalazłby w psychiatryku jako pacjent i miałby frajdę z opiekunką, nie przeżyłaby ta osoba następnego wschodu słońce.

Kiedy dziewczyna się uspokoiła, odwróciła swoją głowę ku Gaarze, przy czym jej brązowy kosmyk upadł jej przy tym na twarz. Prawie już jak z automatyzmu przeczesał on jej włosy za ucho, aby móc ją lepiej podziwiać. Czerwony rumieniec zagościł na bladej skórze od brunetki.

Nikt się nie odezwał. I nikt się nie odważył ruszyć, ze strachu przerwania tej ciszy. Ta utworzona cisza między nimi brzmiała jak melodia spokoju w ich uszach. Zanurzeni w swych myślach po prostu przyglądali się sobie nawzajem.

Nie miał pojęcia, ile czasu upłynęło, przy którym tylko leżeli na tym łóżku. Sekundy? Minuty? A może godzinami? Ale to też znowu nie miało znaczenia. Czas był jedynie nieistotnym detalem, na który nikt z nich nie zwracał uwagę. Jedyne, co się w tej danej chwili liczyło, była prezencja tej drugiej osobie.

Z czasem stawały się Gaarze powieki coraz cięższe. Próbował zawalczyć przeciwko tego efektu, żeby utrzymać ten moment trochę dłużej. Jednak dogoniło go zmętrzenie jak i wyczerpanie. Po chwili upadł do świata snów.

Você leu todos os capítulos publicados.

⏰ Última atualização: May 05 ⏰

Adicione esta história à sua Biblioteca e seja notificado quando novos capítulos chegarem!

Pamiętaj o mnie 「Gaara x OC」Onde histórias criam vida. Descubra agora