ROZDZIAŁ 2

2.6K 61 4
                                    

Następnego dnia obudziłam się wcześniej niż zwykle, sama nie wiem czemu, ale dla mnie to nawet lepiej, bo o dziwo pierwszy raz się wyspałam i się nie spóźnię. Wzięłam poranny prysznic i zeszłam na dół zrobić pancakes, chyba pierwszy raz z rana, bo nigdy nie miałam czasu na takie pyszności i stawiałam na zwyczajne płatki z mlekiem albo owsiankę. Wyjęłam potrzebne składniki i zabrałam się za przygotowanie ciasta. Zajęło mi to dobre 30 minut, bo musiałam robić je aż 3 raz, bo oczywiście nie wychodziło, ale co w tym dziwnego, skoro taka ze mnie kucharka jak ze strażaka malarz. Ale wracając do pancake, gdy w końcu udało mi się zrobić ciasto wygrzebałam pierwszą lepszą patelnię, wzięłam olej i zaczęłam smażyć. Pierwszy nie wyszedł, ale jak to mówią, pierwszy naleśnik nigdy nie wychodzi idealny, więc wzięłam się za kolejnego i jakoś to poszło. Na talerzu ustawiłam 5 najładniejszych pancakes w piramidkę i przyozdobiłam syropem klonowym, bitą śmietaną i owocami, a na końcu zrobiłam zdjęcie i wstawiłam na relację na Instagrama. Po zjedzeniu wstawiłam talerz do zmywarki i poszłam się ubrać. Było dzisiaj ciepło więc postawiłam na krótką sukienkę w motyw kwiatowy i do tego dobrałam pasującą biżuterię. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, bo nie chciało mi się nic z nimi robić. Dzisiaj postawiłam na ten makijaż co zawsze, czyli podkręciłam rzęsy zalotką i pomalowałam, dodałam korektor, rozświetlacz i róż, a usta obrysowałam konturówką i wypełniłam błyszczykiem. Napełniłam miskę Belli i wypuściłam ją do ogródka. Do całej stylizacji wybrałam zwykłe, białe nike i zarzuciłam na siebie lekką, białą koszulę zamiast kurtki. Wzięłam czarną torbę, do której wcześniej schowałam szczotkę do włosów, kosmetyki, AirPodsy, portfel i coś do pisania. Zamknęłam za sobą drzwi i z racji na to, że miałam dużo czasu poszłam na piechotę, a po drodze wstąpiłam do mojej ulubionej kawiarni i kupiłam kawę, bo totalnie mi wypadło z głowy i rano jej nie wypiłam. Doszłam w mniej niż 20 minut i nie fatygowałam się nawet do szatni po książki, bo i tak na lekcjach tylko siedzimy i nic nie robimy, nawet nauczyciele mają już dość i nawet nie prowadzą lekcji. Od razu dostrzegłam dziewczyny i do nich podeszłam i zagadałam:

-Hejka, jak tam ostatnie dni szkoły?

-O Boże, kobieto wystraszyłaś mnie na śmierć.-Od razu odpowiedziała mi Madison.

- Najgorsze dni w roku szkolnym, kto to wymyślił, aby chodzić do szkoły kilka dni przed końcem.- Tylko Olivia mogła takie coś powiedzieć, bo była największą przeciwniczką chodzenia do szkoły tydzień przed wakacjami.

-Też się zastanawiam- Tym razem odpowiedziałyśmy z Madison i Susan chórem.

-No kogo my tu mamy? Madison, Susan i Noemi. -Wtrącił się bezczelnie w naszą bezsensowną konwersacje Nathaniel.

- Wiesz, że jak ktoś rozmawia to się nie przerywa?- Odpowiedziała sarkastycznie Susan.

-A wy wiecie, że dzwonek był 10 minut temu?- Totalnie straciłam rachubę czasu i zapomniałam.

- Czekaj co?- I znowu wszystkie na raz, jakbyśmy miały jakieś połączone mózgi.

-No to co słyszycie, lepiej chodźcie bo ta wiedźma od fizyki mnie zabiję, jak was nie przyprowadzę w ciągu 5 minut. - Kusiło mnie, aby powiedzieć coś w stylu ,,Przynajmniej spokój będzie", ale się powstrzymałam i powiedziałam tylko:

-Wisisz nam lody za uratowanie ci życia.

- No i czego jeszcze...?!

Nikt nie odpowiedział, tylko się skierowaliśmy do sali, a gdy weszliśmy od razu usłyszałam słowa, które wydobyły się z ust pieprzonego Evansa.

-Wow królewna Noemi zaszczyciła nas swoją obecnością. Oklaski dla księżniczki. -Sarkazm dało się wyczuć z drugiego końca świata.

Przeszłam obok niego i wypowiedziałam pod nosem cichą wiązankę przekleństw. Już wspominałam , że nie cierpię typa? Chyba milion razy, ale powiem kolejne milion jak będzie trzeba.

Na przerwie na lunch całą szóstką zajęliśmy stolik na zewnętrznej części stołówki i zaczęliśmy jeść, aż w końcu odezwał się Matt:

-Ej co ty mu zrobiłaś Noemi, że jest dla ciebie taki nie miły ?

-Masz na myśli Alexa, tak ?- No kurwa oczywiście, że tak, bo jak inaczej.

-No- Odpowiedział po 2 sekundach, rekord.

- Myślisz, że ja wiem? Od samego początku taki był i raczej się nie zmieni, ale po 13 latach idzie się przyzwyczaić. - Taka prawda, od małego mi dogryzał i nic się nie zmieniło z biegiem lat.

Jeszcze chwilę pogadaliśmy i poszliśmy na kolejne lekcje, które minęły nam dosyć szybko.

Miałam w planach zrobić babski wieczór z Madison, Susan i Olivią, ale w ostatniej chwili napisała do mnie mama, abym nigdzie nie szła po lekcjach, bo chcę mi niby coś przekazać w domu. A to nowość, rodzice w domu, cud. Przekazałam dziewczynom, że nie dam rady i wróciłam do domu gdzie czekałam na mnie już mama z ojcem.

-Bez zbędnego przedłużania, chcieliśmy ci przekazać, że za 2 dni wylatujemy na Hawaje i wracamy dopiero na początek roku szkolnego.- Powiedziała spokojnym głosem moja mama, po czym po chwili ojciec dodał:

-Jutro nie idziesz do szkoły, bo będziesz musiała się spakować na dwa miesiące

- Chciałabym, abyś dzisiaj zrobiła listę rzeczy, które bierzesz i mi ją dała, a ja sprawdzę czy wszystko jest i najwyżej dopiszę coś, a jutro się spakujesz i poznasz resztę szczegółów.- Wyjaśniła i po chwili dodała
-Chcę mieć twoją listę za około 30 minut.

Rzuciłam szybkie ,, dobrze" i poszłam do swojego pokoju.

Po 20 minutach przyniosłam mamie listę i powiedziałam, że będę się już kładła spać. Tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Zmyłam makijaż, wzięłam prysznic i ubrałam piżamę. Wykonałam wieczorną pielęgnację i się położyłam, a po chwili już byłam w krainie latających słoni. Sama nie wiem czemu słoni, więc nie wnikajmy.

................................................................................................................

Przychodzę dzisiaj do was z 2 rozdziałem i wstępem do wakacyjnej niespodzianki, jaka czeka na Noemi na Hawajach.

Dzisiaj mamy 905 słów, więc nie jest źle.

Kolejny rozdział będzie we wtorek (Może Uda mi się wstawić nawet 2)

Pod koniec chciałam jeszcze wam życzyć wesołych świąt wielkanocnych i mokrego dyngusa.

Miłego czytania Papatki.

Together We Can Do Anything, Sunshine Where stories live. Discover now